Księgi Jakubowe, coś na koniec czasów
O „Księgach Jakubowych” Olgi Tokarczuk napisano już chyba wszystko, kolejna fala – pewno przy okazji tegorocznej Nike. Z pełną świadomością, że ryzykuję wtórność, gdy już swe opinie wyrazili i Przemysław Czapliński, i Wojciech Orliński, nie mogę sobie darować skreślenia kilku słów o zwykłej (czy raczej niezwykłej) przyjemności lektury, jaką dzieło Olgi dostarczyło.