Ukraina, wyzwania odbudowy

Wojna w Ukrainie trwa, wysadzenie tamy na Dnieprze w Nowej Kachowce pokazuje, że Rosjan w ich dziele zniszczenia nic nie powstrzymuje. Ale odbudowa Ukrainy już się rozpoczęła, podobnie jak żywa debata o tym, jak odbudowując, budować lepszą przyszłość.

158 tys. zniszczonych budynków mieszkalnych, 3,2 tys. obiektów edukacyjnych, 1216 obiektów służby zdrowia, ponad 200 tys. samochodów, ponad 16 tys. jednostek transportu publicznego, 1,8 tys. obiektów kultury. To zniszczenia po pierwszym roku wojny podsumowane w raporcie przygotowanym przez Kyiv School of Economy, zbierającą we współpracy z rządem ukraińskim dane o materialnych konsekwencjach rosyjskiej inwazji.

Bilans na kwiecień b.r. to 148 mld dol. strat bezpośrednich. Nie uwzględniają one jednak kosztów związanych ze śmiercią dziesiątków tysięcy ludzi, kosztami utrzymania i rehabilitacji osób rannych, skutków trwałej emigracji – jakie będą, trudno w tej chwili przewidzieć. Podstawowy rachunek nie uwzględnia też utraconego potencjału gospodarczego i zmniejszenia aktywności gospodarczej w 2022 r. o ok 30 proc. PKB.

Gospodarka wojenna

Rok 2023 ma być lepszy, PKB zacznie się nawet odbijać, bo gospodarka dostosowała się do warunków wojennych i działa nie najgorzej. Przemysł zbrojeniowy pracuje pełną mocą, do przedwojennej sprawności wrócił też przemysł wydawniczy. W Kijowie powstało nawet kilka nowych księgarni. Wiadomo też, że część obiegu gospodarczego rozwija się w obiegu nieformalnym – wielkość tej sfery w Ukrainie szacowano na ok. 30 proc. PKB, podczas wojny mogła wzrosnąć do 50 proc. Pojawiły się i takie szacunki, dokładne wyliczenia jednak są niedostępne.

W zależności więc od uwzględnionych założeń skala wojennych zniszczeń może sięgać 148 mld dol., jak w raporcie KSE, ale może też szybować do astronomicznej kwoty setek miliardów. Nowa Kachowka dołoży do rachunku niemało. Ile rzeczywiście będzie kosztować odbudowa Mariupola, Charkowa, Bachmutu, dopiero się przekonamy. Ile pochłonie rozminowanie pól, niwelowanie zniszczeń ekologicznych, też jeszcze nie wiadomo, pierwsze estymacje nie są na razie zbyt wiarygodne.

Od Lugano do Londynu

Rozmowa o odbudowie jednak trwa, w samej Ukrainie i w przestrzeni międzynarodowej. 21 i 22 czerwca w Londynie odbędzie się konferencja poświęcona odbudowie, punktem wyjścia do spotkania będzie plan odbudowy przedstawiony przez ukraiński rząd na początku lipca ub.r. w Lugano. To obszerny dokument przygotowany przez setki ekspertów. Koszty odbudowy szacuje on na 750 mld dol. rozpisanych dość precyzyjnie na wiele programów i setki projektów.

Dokument wydaje się podejrzanie precyzyjny, biorąc pod uwagę, że przecież jeszcze w czerwcu ub.r., kiedy był redagowany, nikt nie mógł przewidzieć ani końca wojny, ani warunków pokoju, ani też ostatecznych zniszczeń. Ba, rok później te pytania są nadal aktualne. Nic nie jest pewne poza niezłomnym przekonaniem Ukraińców i Ukrainek, że zwyciężą, a warunkiem pokoju jest powrót do granic z 1991 r.

Bieżące potrzeby

Kiedy to nastąpi? To niejedyne kluczowe nie tylko dla przyszłości Ukrainy pytanie. Jak więc czytać takie propozycje, jak przedstawione przez ukraiński rząd w Lugano? Polityczne science-fiction? Niekoniecznie – eksperci są zgodni, że odbudowa będzie podzielona na fazy. Pierwsza już trwa, to bieżąca rekonstrukcja zniszczonej infrastruktury, tak by mogła funkcjonować gospodarka, a w ukraińskich miastach dało się żyć.

Doskonałym przykładem jest odnowienie potencjału systemu energoelektrycznego, który na początki zimy na skutek bombardowań kluczowych węzłów pracował czasami zaledwie połową mocy. Na wiosnę odzyskał sprawność, a Ukraina nawet wznowiła eksport nadwyżek elektryczności na Zachód.

Bieżąca odbudowa kosztuje, minister finansów Ukrainy Serhij Marczenko wyliczył, że tegoroczne potrzeby to 3,3 mld dol. na infrastrukturę energetyczną, 400 mln dol. na rozminowanie, na odbudowę budynków mieszkalnych 1,9 mld dol. W sumie potrzeba 14,1 mld dol. do końca roku, brakuje 6,5 mld. I właśnie tak naprawdę stawką wielkich dyskusji o przyszłości i przyszłych setkach miliardów jest tych 6,5 mld potrzebnych tu i teraz.

Polityka odbudowy

Od tych pieniędzy zależy, wyjaśnia Marczenko, czy uda się przywrócić jakość życia w ukraińskich miastach tak, by zachęcić do powrotu osoby, które wyjechały zagranicę. A właśnie od skali reemigracji zależeć w dużym stopniu będzie dynamika społeczna i gospodarcza. Więc przekonujące, ambitne wizje przyszłości mają m.in. legitymizować bieżące oczekiwania Ukraińców wobec swych partnerów.

Bieżąca odbudowa w warunkach wojny to jednak tylko pierwszy etap, po zakończeniu wojny przyjdzie czas intensywnej rekonstrukcji infrastruktury obliczony na czas do trzech lat, a potem już właściwa nie tyle odbudowa, co odnowa zgodnie z zasadą „build back better”. Bo nie chodzi o to, żeby wrócić do stanu sprzed wojny, tylko wykorzystać obecny kryzys do przebudowy kraju zgodnie z potrzebami przyszłości.

Odbudowa i integracja z UE

Istotnym czynnikiem takiego przyszłościowego planowania będzie proces integracji z Unią Europejską. To czynnik o kluczowym znaczeniu i jednocześnie obarczony wielką niepewnością, bo trudno przewidzieć jego dynamikę. Obecnie po niezwykłym zwrocie Emmanuel Macrona Ukraina zyskała we Francji niespodziewanego sojusznika w staraniach o jak najszybszą akcesję. Niemcy są bardziej wstrzemięźliwe, choć i tak postawa rządu Olafa Scholza też zmieniła się zasadniczo od początku wojny.

Jaki jednak będzie miała rzeczywisty charakter odbudowa, na ile będzie rzeczywiście zgodna z przyjętymi w Lugano zasadami? Najważniejsza z nich mówi, że to Ukraińcy mają być gospodarzami procesu i sami mają programować własną przyszłość. Wiadomo jednak, że partnerzy zagraniczni, zwłaszcza prywatny kapitał kluczowy dla modernizacji i rozwoju potencjału gospodarczego, nie będą inwestować, nie mając wpływu na warunki swoich inwestycji.

Przyszłość demokracji

Na ile więc ukraińskie społeczeństwo będzie w istocie gospodarzem, a na ile Ukraina stanie się polem ekspansji kapitału i geopolitycznych interesów centrów władzy współczesnego świata? I jak ukształtuje się pole sił w samej Ukrainie? Wiadomo już, że pozycja dotychczasowych oligarchów bardzo w czasie wojny osłabła. Czy jednak po wojnie nie pojawi się nowa oligarchia? I jak rozwijać się będzie system polityczny, dziś całkowicie zdominowany przez Wołodymyra Zełenskiego?

Wyraźne pokusy autorytarnej konsolidacji władzy widać było już przed wojną, wojna potencjalnie wzmacnia możliwości takiej konsolidacji. Jednocześnie jednak też silny mandat zyskały struktury społeczeństwa obywatelskiego, swoją rolę potwierdził samorząd terytorialny, a sami Ukraińcy w badaniach pokazują przywiązanie do systemu demokratycznego i raczej niechętnie oddaliby władzę dyktatorowi.

Miejsce Polski

Wiele więc pytań, mniej odpowiedzi. Gdzie w tym wszystkim miejsce Polski? Oczywiście chcielibyśmy uczestniczyć w procesie odbudowy, choć mamy małe wyobrażenie o tym, jak ten proces miałby wyglądać. W debacie raczej dominuje przekonanie, że powinniśmy się „załapać” na obsługę kasy, jaka się pojawi skądś, a nam się należy za dotychczasowe poświęcenie dla Ukrainy.

I rzeczywiście, moglibyśmy wykorzystać kapitał zebrany w czasie wojny i fakt, że jesteśmy dla Ukrainek i Ukraińców najbliższym i najbardziej przyjaznym narodem. Niestety, kapitał ten roztrwaniamy szybciej, niż go budowaliśmy nieudolną polityką polskiego rządu. Zaskakująca decyzja o embargu na import ukraińskiej żywności podminowała dobre relacje. Pokazała, że w polskiej polityce ukraińskiej, jeśli taka w ogóle istnieje, nie ma żadnych założeń strategicznych i jest ona podporządkowana celom wewnętrznym.

Ukraińcy myślą jednak o polityce zagranicznej strategicznie, dlatego niezależnie od społecznych sentymentów rząd i prezydent grają na partnerów, którzy mają dla nich strategiczne znaczenie. I widać wyraźnie krzepnące relacje z Paryżem i Berlinem, niezależnie od silnych dotychczas związków z Waszyngtonem i Londynem. Polska z jej elitami do niedawna fantazjującymi o osi Kijów-Warszawa przeciwko Moskwie i Berlinowi przesuwa się na margines. Na własne życzenie.

O odbudowie Ukrainy rozmawiam z Agnieszką Lichnerowicz w podcaście „Rozumieć Ukrainę”. Podcast jest efektem współpracy Fundacji TokFM i Fundacji im. Stefana Batorego. Premiera nowego odcinka w środę 7 czerwca o 15.