Rozumieć Ukrainę. Nowy podkast

Wiele już napisano i powiedziano o Ukrainie, ciągle jednak złożoność procesów wywołanych lub przyspieszonych przez wojnę wymyka się próbom dobrego opisu. Trzeba jednak próbować rozumieć Ukrainę, bo powstają tam odpowiedzi na pytania o znaczeniu uniwersalnym, dotyczącym przyszłości świata.

Przesada? Cóż, sowa Minerwy wylatuje o zmierzchu, więc przekonamy się w momencie, gdy ten etap historii się dokona. Można argumentować przeciwko tezie, że wojna w Ukrainie niewiele obchodzi mieszkańców Ameryki Południowej lub Afryki. I można dodać, że swoją brutalnością też nie wyróżnia się ponad inne wojny toczone w różnych miejscach świata w ostatnich latach. Nie można natomiast zaprzeczyć, że jej konsekwencje rozlewają się na cały świat, czyniąc z niej wydarzenie o wymiarze geopolitycznym.

Jednocześnie nie da się tej wojny rozwiązać klasycznymi metodami zarządzania geopolitycznego, jak próbowano uśmierzyć pierwszą fazę rosyjskiej agresji w 2014 r., zmuszając Ukraińców do przyjęcia porozumień mińskich. Dziś jakakolwiek podobna próba zmuszenia ukraińskiego społeczeństwa do „kompromisu” nie ma szansy na powodzenie.

Wojna wywołana rosyjską pełnowymiarową inwazją wyrwała Ukrainki i Ukraińców z próżni ontologicznej, w końcu zostali dostrzeżeni przez świat jako podmiot historii. Nagle okazało się, że „niespodziewany naród”, jak niegdyś Andrew Wilson zatytułował książkę o Ukrainie, nie wziął się z powietrza, tylko ma złożoną historię, niemniej złożoną kulturę i tradycje protopaństwowej i państwowej instytucjonalizacji.

Co ważniejsze, gdy się wczytać, okaże się, że ta tradycja i kultura nie mają wiele wspólnego z kulturą rosyjską, do której na siłę były przypisywane nie tylko przez Władimira Putina, ale także zachodnie elity intelektualne. Oczywiście, wzajemne oddziaływanie kultur było silne, wystarczy wspomnieć rolę Teofana Prokopowycza, rektora Akademii Mohylańskiej, w reformie rosyjskiej cerkwi prawosławnej. On też był filozofem, który ufundował teorię samodzierżawia tak potrzebną Piotrowi I do budowy Imperium Rosyjskiego.

Te wzajemne wpływy, najczęściej wyrażające się w formie ostrego konfliktu, polemiki, ale także przechwyceń (transformacja Mykoły Hohola w Nikołaja Gogola, skąd się wziął „Wiśniowy sad” Czechowa etc.) – świetnie o tym pisze Wira Ahejewa zwana przez Oksanę Zabużko „ukraińską Marią Janion” w wydanej niedawno po polsku książce „W cieniu imperium. Kulisy ukraińsko-rosyjskiej wojny kulturowej”. Kto woli coś bardziej przystępnego (książka Ahejewej jest bardzo gęsta i nasycona historycznymi referencjami), może sięgnąć po „Najdłuższą podróż” wspomnianej Oksany Zabużko.

O tym jednak jeszcze będę więcej pisał i będę też rozmawiał z Agnieszką Lichnerowicz w podkaście „Rozumieć Ukrainę”, wspólnej inicjatywie Fundacji TOK FM i Fundacji im. Stefana Batorego. Pierwszy odcinek zostanie opublikowany 31 maja i rozmawiamy w nim z Agnieszką o ukraińskim społeczeństwie po ponad roku wojny. Odwołujemy się do badań, których część wykorzystałem w tekście „Wiosna Ukrainy” opublikowanym w marcu w „Polityce”.

Od tamtego czasu ukazały się wyniki kolejnych badań dotyczące m.in. pamięci historycznej i praktyk kulturowych podczas wojny. Te kolejne cegiełki składają się na coraz pełniejszy obraz wielonurtowego procesu, który zyskał nową dynamikę po 24 lutego ub.r. Nurt główny to nurt ukraińskiej historii z licznymi punktami przełomowymi, jak powstanie Ukraińskiej Rewolucji Ludowej.

I właśnie do tego politycznego bytu sprzed 100 lat odwołuje się 69 proc. Ukrainek i Ukraińców, twierdząc, że współczesna Ukraina jest ideologiczną spadkobierczynią URL, a 60 proc. twierdzi, że 24 sierpnia 1991 r. odzyskała utraconą niepodległość, a nie – jak dość powszechnie sądzimy w Polsce – że to w 1991 r. ukraińska niepodległość po raz pierwszy się zaczęła.

O historycznej pamięci w Ukrainie też jeszcze będę pisał i rozmawiał w podkaście, bo wiele w procesie jej kształtowania ciekawych momentów, nie zawsze łatwych do przyjęcia w Polsce. Ale przemiana pamięci historycznej opisana w badaniu opublikowanym styczniu br. przez Międzynarodowy Instytut Socjologii w Kijowie jest ważnym aspektem znacznie głębszego procesu – nastąpiła dekolonizacja ukraińskiego społeczeństwa i jego ostatecznego wyjścia spod wpływów „russkogo mira”.

Zacierają się dawne regionalne podziały w postrzeganiu historii, jej bohaterów i wydarzeń. Nie dzielą już oni i one, lecz łączą. Jeszcze do niedawna nawet rewolucja godności była wydarzeniem polaryzującym opinię, dziś uznawana jest tak samo jak powstanie Bohdana Chmielnickiego za najważniejsze pozytywne wydarzenie w historii Ukrainy (uważa tak 84 proc. ankietowanych).

Zapraszam do słuchania!