Ukraina. Europejskie marzenie
Wołodymyr Zełenski przemawiał przed Parlamentem Europejskim. Jego mowa została przyjęta z aplauzem, miło, choć niezbyt kosztowny gest. Znacznie trudniej będzie odnieść się do oczekiwań, jakie w imieniu ukraińskiego społeczeństwa wyraził prezydent Ukrainy – Europo, skoro za ciebie walczymy i umieramy, otwórz przed nami swe bramy.
Putinowska Rosja słynie ze swojej propagandy wspomaganej przez równie doskonałą dezinformację. Są tak doskonałe, że uwierzył w ich przekaz sam Władimir Putin i potraktował Ukrainę tak, jakby rzeczywiście rządzili w niej narkomani i neonaziści ciemiężący słowiański małorosyjski lud.
Na tę propagandę niemal dał się nabrać świat, zakładając w pierwszych chwilach wojny, że biedna Ukraina musi ulec w starciu z drugą armią świata. Na razie nie uległa, państwo funkcjonuje, działają służby komunalne w miastach, trwa powszechna mobilizacja. Nie wiadomo ciągle, jak się rozstrzygnie militarny wymiar tej wojny, choć wiadomo, że Putin już przegrał. Czy to znaczy, że wygrali Ukraińcy?
Odpowiedź będzie zależeć tyleż od siły oręża, co od siły słów i obrazów. Ukraińcy nie zmarnowali czasu po 2013 i 2014 r. i opanowali sztukę operacji informacyjnych. Umiejętnie komunikują swoje stanowisko i wartości w tej wojnie. Tak umiejętnie, że cały świat, a na pewno kluczowa część świata utożsamia się z Ukrainą, ich krzywdą i cierpieniem.
Ukraińcom udało się także przebić z obrazem wojny, która jest starciem Dawida z Goliatem. Dawid-Ukraina powstrzymuje agresję silniejszego napastnika, bo nie tylko dysponuje doskonale zorganizowaną armią, wysokim morale wojska i całego społeczeństwa, ale i racją moralną. I nie chodzi tu jedynie o argument wojny sprawiedliwej, jaką dla Ukraińców jest obrona przed agresorem. To wojna prowadzona w imieniu całego wolnego i demokratycznego świata w obronie jego wartości.
Ukraińcy zdołali, jak najbardziej słusznie, pokazać, że są narodem uniwersalnym, gotowym do samotnej walki o uniwersalne wartości. Podobnie jak Francuzi 200 lat temu wraz z wynalazkiem armii ludowej i leveé en masse stworzyli koncepcję nowoczesnej republiki i społeczeństwa, tak Ukraińcy odnawiają ten mit założycielski nowoczesności na początku XXI w. Stając do broni, tak jak Francuzi w bitwie pod Valmy, przekształcają się z ludu w naród rozumiany jako nation – wspólnota polityczna spojona wartościami republiki.
Te wartości są najważniejsze – oto nagle pękła cała narracja, którą Putin wraz ze swymi mentalnymi, a czasem i politycznymi prawicowymi akolitami w Polsce, na Węgrzech, Francji, Włoszech i innych krajach Europy wmawiał ludziom – że demokracja liberalna się skończyła, liberalne wartości to w istocie neomarksizm, któremu trzeba się przeciwstawić przez powrót do tradycji, religii i reżimów demokracji suwerennej, cokolwiek miałoby to znaczyć.
Nagle okazało się, że na peryferiach Europy, choć geograficznie w jej środku, powstał naród traktujący te wartości na serio, na serio traktujący „European Dream”, o którym przed laty z takim entuzjazmem pisał Jeremy Rifkin. Tak bardzo serio, że są gotowi ich bronić jak niepodległości. Bo wiedzą, że nie da się ich oddzielić – niepodległości i wartości, jakie stoją u podstaw europejskiego projektu.
Ostatnie mistrzowskie zagranie ukraińskich liderów to wniosek o akcesję do Unii Europejskiej. Skoro już tyle krwi przelaliśmy, a wy się w końcu obudziliście, to powinniście w końcu zrozumieć, jak już do końca otworzycie oczy, że nowa Ukraina jest szansą dla nowej Europy, że jest najlepszym antidotum dla miazmatów prawicowego, autorytarnego i proputinowskiego populizmu, ciągle straszącego na Starym Kontynencie.
Tak, Ukraina jest w Europie i należy się jej miejsce w Unii Europejskiej. Miejsca tego będzie coraz trudniej jej odmówić – z każdym dniem wojny, z każdą jej ofiarą.