Polski Ład, co poszło nie tak?
Pierwsza głowa poleciała, na razie za chaos wokół reformy podatkowej będącej fundamentem Polskiego Ładu zapłacił dymisją minister finansów. Komentatorzy podejmują zakłady, kto następny, i mało kto już pamięta, że na początku była ambitna wizja polskiej wersji państwa dobrobytu.
Ze wzruszeniem sięgnąłem po program wyborczy PiS z 2019 r. zapowiadający „dobry czas dla Polski” i ogłaszający polski model państwa dobrobytu. Konserwatywny i nowoczesny jednocześnie. To ciekawy dokument, po stylu widać, że w znacznej części pisany osobiście przez Jarosława Kaczyńskiego.
Program i praktyka
Jego rękę widać zwłaszcza w diagnozie III Rzeczpospolitej jako systemu postkomunizmu i od 2007 r. późnego postkomunizmu. Ale w 2015 postkomunizm się skończył, nadeszła możliwość budowania alternatywy opartej na jedności wizji społecznej, kulturowej, gospodarczej i ideologicznej pod szyldem katolickiego państwa narodu polskiego.
Warto wczytać się w te elementy dokumentu z 2019 r., bo pokazują że to, co dziś robi Przemysław Czarnek jako minister edukacji, nie jest harcowaniem dopuszczonego do władzy prawicowego ekstremisty, tylko konsekwentną realizacją programu wyborczego. HiT (Historia i Teraźniejszość) powtarza tezy diagnozy o postkomunizmie, kto go krytykuje, nie krytykuje ministra Czarnka, tylko ideowe fundamenty systemu władzy.
Polski Ład
Dwa lata później, w 2021 r., ogłoszony został inny dokument – „Polski Ład”. Czytamy w nim:
Przed nami nowa dekada wieku – dekada, która może zdecydować o przyszłym losie Polski i Europy w perspektywie kilku kolejnych dziesięcioleci. Dlatego nasz cel jest jasny: jak najszybciej powrócić na ścieżkę wzrostu gospodarczego i kontynuować budowę polskiego państwa dobrobytu. Jeżeli chcemy odzyskać nasze marzenia, musimy działać już dziś.
To tekst z 2019 r., tylko przepisany przez Mateusza Morawieckiego, więc pełno w nim technokratycznych fajerwerków – gdyby je wszystkie zrealizować, to rzeczywiście Polska stałaby się krajem cyberhusarzy szarżujących na elektrycznych koniach. Jest i o zielonym wodorze, i o spółdzielniach energetycznych, spod nowoczesnej pozłoty przebija jednak ideologiczny kościec przypominający o fundamencie wartości.
Polska wersja państwa dobrobytu wymaga finansowania – pamiętamy radosne billboardy ogłaszające setki miliardów na Polski Ład, których ważna część miała pochodzić z funduszy europejskich. Kluczem jednak do Polskiego Ładu miał być nowy system podatkowy, w założeniach bardziej redystrybucyjny. I tu zaczęły się problemy.
Czwarta fala modernizacji
Kolorowa książeczka z obietnicami cudów nie z tej ziemi nie przebiła się do powszechnej świadomości, nawet życzliwi władzy mieli problem, żeby zapamiętać i ułożyć w spójną całość wszystkie propozycje ułożone z logiką programu kampanii wyborczej, a nie strategii rozwojowej. Przebiło się natomiast pytanie: jeśli redystrybucja, to znaczy, że komuś trzeba będzie zabrać, żeby komuś dołożyć.
I to był początek końca Polskiego Ładu, a głównym oponentem okazał się Jarosław Gowin, gdy jeszcze sprawował funkcję wicepremiera i ministra rozwoju, pracy i technologii. Krytykował socjalistyczny jego zdaniem charakter części gospodarczej Ładu i system podatkowy krzywdzący dla klasy średniej, a zwłaszcza dla przedsiębiorców.
Mityczna klasa średnia
Wtedy też, po ogłoszeniu programu w maju ubiegłego roku, nastąpił przyspieszony kurs edukacji klasowej i głównym tematem stała się klasa średnia oraz jej miejsce w Polskim Ładzie. Wszyscy zaczęli jej bronić, szukając jednocześnie desygnatu – co to takiego, kto taki? Czym jest owa mityczna klasa średnia w polskich warunkach?
Obrona klasy średniej niezależnie od jej definicji spowodowała, że rzecznicy Polskiego Ładu już na starcie znaleźli się w defensywie. Zamiast atakować śmiałą wizją Polski pięknej i bogatej, musieli bronić się przed zarzutami zamachu na tych, którzy najciężej pracują i tworzą fundament funkcjonowania państwa, społeczeństwa i gospodarki.
Trwała defensywa
Rząd z tej defensywy nie wyszedł ani na chwilę, w odzyskaniu narracji nie pomagały nawet dobre wyniki makroekonomiczne: potężne odbicie gospodarki w pierwszym kwartale 2021 r. z rekordowym wzrostem PKB, bardzo dobre wyniki sektora małych i średnich przedsiębiorstw, który najlepiej w wymiarze UE poradził sobie z kryzysem pandemicznym.
Dobre dla władzy informacje ginęły przykrywane komunikatami zupełnie niezrozumiałymi lub niepokojącymi: konflikt z Unią Europejską i blokada środków z Funduszu Odbudowy, konflikt z Czechami o Turów, przecieki ze skrzynki pocztowej ministra Dworczyka, bezradność wobec kolejnych fal pandemii, inflacja i drożyzna, a w tle niezmiennie brak przekonującej opowieści o nowym systemie podatkowym.
Oczywiście, nawet najlepsza narracja i jej kontrola nie zniwelowałaby rzeczywistych deficytów proponowanych rozwiązań. Metoda tworzenia aktów prawnych na zasadzie wiązania niespójnych kawałków sznurkiem mści się, gdy przepisy dotyczą konkretnej rzeczywistości i przekładają się np. na wysokość pensji.
Erozja systemu władzy
Dymisja ministra Tadeusza Kościńskiego to przyznanie, że Polski Ład w wymiarze reformy podatkowej okazał się kiksem. Fiasko głosowania nad „lex konfident” pokazuje, że rząd stracił pewność poparcia większości parlamentarnej, niezbędnej, by realizować programowy wymiar Polskiego Ładu.
Co pozostaje? Konsolidacja wokół wartości? Aktywność ministra edukacji forsującego lex Czarnek i ministra kultury czyszczącego instytucje kultury z pozostałości poprzedniego systemu zdają się potwierdzać, że polska wersja państwa dobrobytu okaże się w praktyce kadłubkiem okrojonym do jego ideologicznego rdzenia – zamiast państwa dobrobytu z Polskiego Ładu katolickie państwo narodu polskiego z programu z 2019 r.
Czas chaosu
O ile jednak na to pierwsze zabrakło siły i kompetencji, o tyle na drugie brakuje chętnych. Przejęcie narodowych instytucji kultury i sztuki nie uczyni narodowej kultury w wersji PiS atrakcyjną, podobnie jak ewentualne przeforsowanie lex Czarnek nie zmieni masowo światopoglądu młodych Polek i Polaków. Jeśli już, to na wrogi wobec władzy.
Co pozostaje? Sam rdzeń, istota systemu władzy Jarosława Kaczyńskiego – zarządzanie chaosem i poprzez chaos w połączeniu z oportunistycznym poszukiwaniem tych elementów rzeczywistości, które poddają się woli politycznej, i unikaniu tych, które stawiają decyzjonizmowi opór. Takich będzie coraz więcej.