Covid-19 i tajemnice państwa
Wraz z koronawirusem do łask władzy i mediów wrócili eksperci. Choć w swych analizach posługują się powszechnie dostępną wiedzą naukową, politycy relacje z nimi otaczają aurą tajemnicy. Co chcą ukryć?
Apogeum pandemii w Polsce przypadnie na lipiec i zakażonych będzie ok. miliona osób, o ile dochowamy odpowiedniej dyscypliny i będziemy zachowywać dystans społeczny. Tak mówią modele epidemiologiczne rozwijane w Polsce, którymi posługuje się Rządowe Centrum Bezpieczeństwa i Ministerstwo Zdrowia, napisał Karol Jałochowski w „Polityce”.
Spłaszczanie działa
Jałochowski rozmawiał z Franciszkiem Rakowskim, fizykiem pracującym w Interdyscyplinarnym Centrum Modelowania. Badacz przed laty opracował model epidemiologiczny dla grypy, jego prace zostały jednak wówczas zignorowane przez władzę. Dziś swoje matematyczne i epidemiologiczne doświadczenie wykorzystuje do modelowania epidemii Covid-19.
Z jego prac wynikają dobre i złe wiadomości. Dobra – metody kontroli dystansu społecznego działają, bez ich wdrożenia mielibyśmy 9 mln zakażeń, więc udało się „spłaszczyć krzywą” niemal dziesięciokrotnie. Wiadomość zła – najgorsze dopiero przed nami, a dyscyplina społeczna już pęka.
Władza sieje zamęt
Na dodatek komunikaty rządu są sprzeczne, zamęt sieje sam minister zdrowia. Z jednej strony przekonuje, że w pełni bezpieczne wybory można będzie zorganizować dopiero za dwa lata (i nie podaje, skąd wzięła się precyzja w jego stanowisku). Z drugiej – nie widzi przeszkód dla wyborów korespondencyjnych w dowolnym czasie, choć problem widzą lekarze ostrzegający przed niepotrzebnym narażaniem zdrowia i życia.
Polityczna gra epidemią niszczy najważniejszy zasób niezbędny w walce z zagrożeniem – zaufanie do instytucji publicznych. Pisałem już, że ponad 60 proc. Polaków nie ufa rządowym informacjom, co z kolei podważa przekonanie, że rządowe decyzje dotyczące dystansu społecznego mają sens.
Zaufanie
Jednym ze sposobów na stabilizację zaufania jest współdzielenie wiedzy, czyli otwarty dostęp do informacji naukowych, takich jak opracowywane przez Franciszka Rakowskiego modele rozwoju epidemii. Niestety, jak się dowiedział Karol Jałochowski z ust rzecznika Ministerstwa Zdrowia: „wszystkie modele tworzone są na użytek wewnętrzny resortu”.
Tak jakby koronawirus był wojennym przeciwnikiem, przed którym należy ukrywać strategiczne zamiary. W efekcie jednak tej tajemniczości, która nieustannie zapewnia pracę dziennikarzom, jest to, o czym pisze „Gazeta Wyborcza” w czwartkowej edycji:
Rząd działa po omacku. Nie ma analiz dotyczących skutków walki z epidemią koronawirusa. Nie ujawnia nawet nazwisk ekspertów, którzy mu doradzają.
Wiedza, władza, polityka
Najprawdopodobniej tak źle nie jest, jest gorzej. Rząd posługuje się analizami, tylko jego działania koncentrują się nie na epidemii, a na utrzymaniu władzy. W świecie, w którym wszystko stało się niepewne, bo taka jest natura rozwoju epidemii nieznanego wcześniej patogenu, stałe jest jedno: PiS musi utrzymać władzę.
To bardzo ryzykowna zabawa. Dlaczego – w aspekcie epidemiologicznym wyjaśnia Karol Jałochowski. A ja niezmiennie zachęcam do lektury mojej nowej książki „W Polsce, czyli wszędzie. Rzecz o upadku i przyszłości świata”, gdzie opisuję inne zagrożenia wynikające z władzy Jarosława Kaczyńskiego.