Dwa fronty Ukrainy: wojna i odbudowa

Londyńska konferencja o odbudowie Ukrainy za nami, wszyscy szykują się już do szczytu NATO w Wilnie. Te tak różne wydarzenia łączy nierozerwalny związek: warunkiem odbudowy Ukrainy jest nie tylko pokój, ale i gwarancje bezpieczeństwa. Rola państw NATO jest kluczowa.

Rozmowa o odbudowie Ukrainy w sytuacji, gdy nieznany jest efekt wojskowej kontrofensywy, wydaje się akademickim ćwiczeniem. Wszak zasadnicze znaczenie dla planów będzie miała mapa powojennej Ukrainy. To ona zdefiniuje polityczną i gospodarczą geografię, określając też możliwe kierunki rozwoju kraju.

Ukraińskie społeczeństwo stoi niezmiennie na stanowisku, że warunkiem pokoju jest odzyskanie terytoriów w granicach z 1991 r., a więc z Krymem i Donbasem. Życząc Ukraińcom, by ten cel osiągnęli, trzeba mieć świadomość, że pokój w takich granicach oznacza tak naprawdę dopiero początek, a nie koniec wyzwań.

Główne wyzwanie dotyczy przyszłego systemu społeczno-gospodarczego w Ukrainie. Opisuje go do pewnego stopnia slogan build back better mówiący, że nie chodzi o powrót do sytuacji sprzed rosyjskiej agresji rozpoczętej w 2014 r. Ukraińcy zdają sobie sprawę z archaizmu gospodarki opartej na rolnictwie i przemysłach surowcowych, z niskim udziałem sektorów wysokiej wartości dodanej.

Wiedzą też, że integracja z Unią Europejską wymagać będzie modernizacji zgodnie z celami Europejskiego Zielonego Ładu. I w takiej modernizacji widzą olbrzymią szansę, choć droga do niej nie będzie ani łatwa, ani szybka. Bo najpierw trzeba nie tylko wygrać wojnę ale także zachować w jak najlepszej kondycji system gospodarkę i społeczeństwo działające w trybie wojennej mobilizacji.

Ta kondycja wydaje się nadspodziewanie dobra, Ukraińcy ciągle z optymizmem patrzą w przyszłość, większość z nich uważa, że sprawy idą w dobrym kierunku i przyszłość należy do nich. Gospodarka po zapaści o blisko 30 proc. PKB w 2022 r. (należy jednak pamiętać, że w warunkach wojny spora część gospodarki i wymiany usług przeszła do sfery nieformalnej, a z kolei migracyjny odpływ ludności spowodował, że efekty załamania PKB per capita są mniejsze) zaczyna wracać na ścieżkę wzrostu. Hrywna jest stabilna, państwo utrzymuje stabilność makrofinansową.

To ostatnie jest możliwe dzięki wsparciu sojuszniczemu, które finansuje ok. 30 proc. bieżących potrzeb. I dziś najważniejszą stawką wszelkich starań Ukraińców jest utrzymanie tego wsparcia, co konferencja w Londynie potwierdziła. Unia zapewniła pakiet 50 mld euro do 2027, w sumie deklaracje złożyły się na 60 mld dol. Warto pamiętać, że to wsparcie ma charakter lewara – dzięki niemu Ukraińcy mogą mobilizować własne zasoby, zarówno dług publiczny, jak i wpływy z podatków, by finansować armię i usługi społeczne.

To wszystko się dzieje, w istocie proces odbudowy się rozpoczął. Bucza, Hostomel, zniszczone osiedla w Charkowie i Kijowie są rekonstruowane mimo ciągłego ryzyka nalotów i bombardowań. Wysiłek jest potrzebny, żeby zachęcać Ukrainki i Ukraińców do powrotu z emigracji. Ale też rozpoczęte lokalnie projekty odbudowy trafiły pod lupę organizacji strażniczych, które mają świadomość, że wielkie budowy to wielka pokusa korupcji.

I właśnie korupcja stała się jednym z głównych tematów towarzyszących londyńskiej konferencji. Prezydent Wołodymyr Zełenski dostał jasny sygnał od społeczności międzynarodowej, że warunkiem pomocy i integracji ze strukturami Zachodu jest zbudowanie skutecznego systemu walki z korupcją. Trudno o lepszy wyraz tych oczekiwań niż rezolucja o odbudowie i integracji Ukrainy przyjęta przez Parlament Europejski 15 czerwca (pisałem o niej więcej w Antymatriksie).

Jeszcze jaśniejszy sygnał ukraińskie elity władzy otrzymały od swojego społeczeństwa. Badania przeprowadzone w tym roku m.in. przez Centrum Razumkowa dla „Dzerkała Tyżnia” i badanie Transparency International pokazują jednoznacznie, że tolerancja Ukraińców na korupcję, dość wysoka jeszcze przed wojną, wyczerpała się. I nie zaakceptują bogacenia się bokiem w cieniu wojny i późniejszej odbudowy.

Ukraińcy ufają Zełenskiemu, bilans ocen pozytywnych i negatywnych na pytanie o zaufanie do prezydenta to 72,5 proc. na plus. Nie udało się jednak Zełenskiemu przenieść stosunku do swojej osoby na zaufanie do całego aparatu władzy z prezydentem związanego. Znacznie gorzej w ocenie społecznej wypada rząd, jeszcze słabiej parlamentarzyści, urzędnicy państwowi, a nawet agencje powołane do walki z korupcją. Tu oceny oscylują między 20 a 30 proc.

Ta właśnie postawa Ukrainek i Ukraińców, a także determinacja organizacji społeczeństwa obywatelskiego jest najlepszą rękojmią, że Ukraina po wojnie nie wpadnie w stare koleiny systemu opartego na nieprzejrzystości, korupcji i oligarchii, który tak skutecznie blokował możliwości rozwojowe kraju.

Odbudowa nie będzie jedynie wielkim programem pomocowym. Ma rację Wołodymyr Zełenski, gdy z właściwym dla siebie patosem mówił podczas londyńskiej konferencji, że odbudowa Ukrainy oznaczać będzie w istocie odbudowę świata. Tak, bo ta wojna nie jest problemem samym w sobie, jest symptomem strukturalnego, wielowymiarowego kryzysu o globalnym zasięgu.

Ten kryzys wymaga oryginalnych rozwiązań nie tylko dla Ukrainy, ale także reszty świata, również – a może zwłaszcza – dla krajów najbardziej rozwiniętych.

O odbudowie Ukrainy i przyszłości rozmawiam z Agnieszką Lichnerowicz w piątym odcinku podcastu Rozumieć Ukrainę„. Premiera w środę 28 czerwca o godz. 15.