Na gruzach imperium

W Ławrze Peczerskiej w Kijowie odbyło się nabożeństwo w intencji hetmana Iwana Mazepy. W radzieckiej i rosyjskiej historiografii przedstawiany jak zdrajca, słusznie obłożony przez Cerkiew anatemą. Dla Ukraińców jest symbolem walki z rosyjskim imperializmem i jednym z najważniejszych bohaterów narodowych.

Walka o miejsce Iwana Mazepy w historycznej pamięci nie tylko Ukraińców doskonale ilustruje relacje między Ukrainą i Rosją, które zapoczątkowała formalnie ugoda perejasławska zawarta w 1654 r. przez hetmana Bohdana Chmielnickiego. Przez rosyjską propagandę do dziś nazywana aktem zjednoczenia „bratnich narodów”, dla Chmielnickiego i tworzącego się państwa kozackiego była zwykłym w ówczesnym czasie oddaniem się struktury o ograniczonej suwerenności pod protektorat silniejszego podmiotu politycznego.

Taras Szewczenko nie miał nad Chmielnickim litości, uznając Perejasław za akt bezgranicznej głupoty, a o samym hetmanie pisał, że lepiej, gdyby się nie urodził. W istocie sprawa była znacznie bardziej złożona, jak całe relacje Ukrainy nie tylko z Rosją (czy jeszcze wtedy z Carstwem Moskiewskim), Rzeczpospolitą, Imperium Osmańskim. Oksana Zabużko przekonuje, że za decyzją Chmielnickiego stał strategiczny zamysł ówczesnych ukraińskich elit.

To oni, kijowscy intelektualiści ze szkoły Ławry Kijowsko-Peczerskiej, później Akademii Kijowsko-Mohylańskiej, na przełomie XVI i XVII wieku zaabsorbowani z jednej strony jezuicką ekspansją z Zachodu (i skrajnie nierozsądną dyskryminacyjną polityką Rzeczypospolitej wobec prawosławnych elit!), a z drugiej strony z południa – agresją imperium osmańskiego i potencjalnym zagrożeniem ze strony Chanatu Krymskiego (tu również stan kozacki Ukrainy miał swoje interesy: chodziło o bezpieczne wyjście na Morze Czarne i te same łakome kąski nadmorskich stepów, gdzie obecnie rosną najsmaczniejsze na świecie chersońskie arbuzy i melitopolskie czereśnie) – wymyślili „prawosławne imperium trzech narodów” (które później, już za Mikołaja I, przeistoczyło się w „trójjedyny naród ruski”) jako optymalny dla zabezpieczenia ukraińskich interesów projekt biznesowy. I wybrali Carstwo Moskiewskie do realizacji swojego projektu.

Czy rzeczywiście decyzje Chmielnickiego wynikały z tak głębokiej refleksji strategicznej, niech rozstrzygają historycy. Faktem jest, że presja Rzeczpospolitej i kontrreformacji okazała się impulsem do odpowiedzi ukraińskich elit prawosławnych, które zabrały się za rozwój infrastruktury edukacyjnej, ruchu wydawniczego i reformy struktur cerkiewnych. W rezultacie Kijów stał się intelektualnym centrum dla świata prawosławnego.

Iwan Mazepa do 1708 r., kiedy postawił na Szwecję i Karola XII, blisko współpracował z Piotrem I, z jednej strony pomagając mu realizować imperialne plany, z drugiej – korzystając z moskiewskiego protektoratu, realizował projekt rozwoju państwa kozackiego z zamiarem integracji ziem Lewo- i Prawobrzeża. To był czas rozkwitu, którego nie przerwała od razu katastrofa pod Połtawą w 1709 r. i wcześniejsze, w 1708 r., zniszczenie przez Rosjan Baturyna (ówczesnej stolicy Hetmanatu) i wymordowanie ludności miasta w zemście za „zdradę” Mazepy.

Już po Połtawie szeregi twórców imperium zasilił Teofan Prokopowicz, rektor Akademii Mohylańskiej. Dostał od cara zadanie reformy cerkwi rosyjskiej. Jeszcze długo w XVIII w. jej hierarchia zdominowana była przez biskupów pochodzących z Ukrainy. A sam Prokopowycz skonsolidował koncepcję samodzierżawia, ujmując ją w rygor spójnej filozofii politycznej.

Rzeczywiście więc Ukraińcy budowali imperium rosyjskie, co w kontekście XVII i XVIII w. nie było niczym niezwykłym. Podobnie Szkoci uczestniczyli w tworzeniu imperium brytyjskiego. Tyle tylko, że rosyjski projekt imperialny miał szczególny charakter, o czym pisze ciekawie Zbigniew Marcin Kowalewski w „Ukraińskich rewolucjach”. Kowalewski cytuje Siergieja Nikolskiego, filozofa kultury, który tak definiuje Rosję i Rosjan:

„Zawsze wiedzieliśmy, że mieszkamy w kraju, którego historia to nieprzerwany łańcuch ekspansji terytorialnych, zaborów, aneksji, ich obrony, tymczasowych strat i nowych zdobyczy. Myśl o imperium była jedną z najcenniejszych w naszym bagażu ideowym i to ją właśnie głosiliśmy innym narodom. To nią zadziwialiśmy, zachwycaliśmy lub przerażaliśmy resztę świata”. Pierwszą i najważniejszą cechą charakterystyczną Imperium Rosyjskiego, wskazuje Nikolski, zawsze była „maksymalizacja ekspansji terytorialnej dla realizacji interesów gospodarczych i politycznych jako jedna z najważniejszych zasad polityki państwowej”.

Z tak zdefiniowanego modelu imperialnego i związanego z nim modelu gospodarczego wynikała też konieczność polityki kolonialnej wobec podporządkowanych imperium, a więc także (a raczej: zwłaszcza) Ukrainy. Stała się ona nie tylko źródłem zasobów intelektualnych, ale także materialnych. Tak było do końca carskiej Rosji i nie inaczej działo się w czasach Związku Radzieckiego.

Odzyskanie niepodległości w 1991 r. zadało śmiertelny cios imperium, choć agonia ciągle trwa. Wojna Putina rozpoczęta w 2014 r. aneksją Krymu i interwencją w Donbasie, a potem pełnowymiarowa inwazja nie przyniosły założonych w Moskwie efektów. Przeciwnie, Ukraina nieodwracalnie od Rosji się oderwała. Najlepiej to oderwanie widać w kulturze i świadomości Ukraińców.

Jeszcze w 2010 r., za prezydentury Wiktora Janukowycza, rada miejska w Kijowie mogła sobie pozwolić, pod wpływem promoskiewskich struktur cerkiewnych, przemianować część ulicy Iwana Mazepy w Kijowie na ulicę Ławrską. Wcześniej jednak Wiktor Juszczenko rozpoczął batalię o pamięć historyczną, przywracając do świadomości Mazepę – jednym z gestów było właśnie nazwanie jednej z kijowskich ulic imieniem wielkiego hetmana w 2007 r. Budowa pomnika Mazepy w Połtawie spotkała się na początku drugiej dekady XXI w. z oporem władz miejskich.

Iwan Mazepa, jeszcze kilkanaście lat temu postać dla wielu Ukraińców kontrowersyjna, dziś jest obok Bohdana Chmielnickiego uznawany za jednego z najważniejszych bohaterów narodowych. Jednocześnie przestają mieć znaczenie wspólne imperialne symbole. 9 maja nie jest już dla Ukraińców dniem zwycięstwa nad faszyzmem, tego dnia wolą świętować europejskie zjednoczenie.

Trwa przyspieszony proces dekolonizacji ukraińskiej świadomości i tożsamości, który jednak nie jest efektem ostatnich lat, tylko puentą skomplikowanych relacji między Ukrainą i Rosją. Nabożeństwo w intencji Iwana Mazepy w Ławrze Peczerskiej, która jeszcze do niedawna była symbolem rosyjskiego wpływu w ukraińskiej przestrzeni duchowej, to więcej niż symbol.

O rosyjskim imperium, kolonizacji i dekolonizacji Ukrainy rozmawiam z Agnieszką Lichnerowicz w trzecim odcinku podcastu „Rozumieć Ukrainę”. Premiera w środę 14 czerwca o 15.