Ukraina. Wygrać i odbudować

Kończy się drugi miesiąc wojny. Ukraińcy skutecznie stawiają opór. I już planują oraz spierają się o przyszłość. Julia Swyrydenko, wicepremierka i ministra gospodarki, ogłosiła właśnie założenia powojennej odbudowy Ukrainy. W mediach trwają zaś dyskusje, czy po wojnie prezydenta Zełenskiego czeka raczej los Churchilla, czy Trumana.

Andrij Dlihacz, ekonomista i futurolog, profesor Kijowskiego Uniwersytetu Narodowego im. Tarasa Szewczenki, mówi, że wojny wygrywają ci, co mają bardziej przekonujące wizje przyszłości. Posłanka do Rady Najwyższej Łesia Wasylenko w „Politico” ukonkretnia profesorski bon mot i mówi, że Ukraińcy 80 proc. swojej aktywności intelektualnej poświęcają na problemy bieżące, 20 proc. na myślenie o przyszłości.

Pisałem już wcześniej o pojawiających się pomysłach na przyszłą Ukrainę, z wizją Ukrainy jak wielki Izrael. Prace nie ustają i zaangażowanych jest w nie coraz więcej środowisk eksperckich i politycznych. Najświeższy efekt to wypracowane pod auspicjami Ministerstwa Gospodarki założenia planu odbudowy przedstawione przez Julię Swyrydenko w „Ukraińskiej Prawdzie” w formie swoistego dekalogu. Poniżej skrót.

Po pierwsze, Ukraina ma uzyskać pełny dostęp do rynków państw G7 oraz Unii Europejskiej.

Po drugie, integracja z Unią Europejską ma być sfinalizowana w 2024 r.

Po trzecie, państwo ma ograniczyć swój wpływ na gospodarkę i przeprowadzić pełną deregulację.

Po czwarte, musi nastąpić przebudowa systemu logistycznego w taki sposób, żeby towary z Ukrainy w ciągu 72 godzin mogły docierać na rynek UE.

Po piąte, zwiększenie udziału produktów wysokoprzetworzonych w eksporcie.

Po szóste, konsolidacja i rozbudowa kompleksu zbrojeniowo-przemysłowego, który będzie podstawą dla rozwoju technologii aerokosmicznych.

Po siódme, przebudowa infrastruktury energetycznej z rozwojem własnych kompetencji do budowy elektrowni atomowych.

Po ósme, uzyskanie niezależności energetycznej w ciągu trzech-pięciu lat.

Po dziewiąte, centralną zasadą transformacji i odbudowy gospodarczej będzie zielona (proklimatyczna) modernizacja.

Po dziesiąte, podczas odbudowy co najmniej 60 proc. wykorzystywanych zasobów ma mieć ukraiński rodowód.

Swyrydenko rozwija każdy z punktów, pokazując, że nie są one jedynie pomysłami napisanymi na serwetce, tylko powstały w wyniku analizy istniejących i dostępnych po wojnie zasobów materiałowych, ludzkich, technologicznych.

Widać wyraźnie liberalny duch tego planu, choć wspomniany Andrij Dlihacz, jeden z ekspertów zaangażowanych w ten projekt, podczas debaty Fundacji Batorego i tygodnika „Polityka mówił, że nie chodzi o powtórkę z polskiej terapii szokowej i planu Balcerowicza. Tak, gospodarka w Ukrainie ma być zarządzana w sposób liberalny, ale zgodnie z zasadami planowania strategicznego, by uwzględnić choćby potrzeby bezpieczeństwa.

Jak całość sfinansować? Swyrydenko powtarza jeden z mechanizmów, o których mówił Dlihacz podczas debaty – państwa uczestniczące w pomocy przy odbudowie Ukrainy powinny stworzyć system rządowych gwarancji dla firm inwestujących w Ukrainie. Obniżenie w ten sposób ryzyka inwestycyjnego w połączeniu z integracją z rynkami umożliwiłoby uzyskanie przez Ukrainę statusu państwa „nearshoringowego”, czyli bazy przemysłowej dla Unii Europejskiej.

Rodzajem komentarza do „dekalogu” Swyrydenko jest rozmowa z Łesią Wasylenko w „Politico”. Została opublikowana kilka dni wcześniej i dotyczy zielonego wymiaru odbudowy. Wasylenko jest szefową podkomisji ds. klimatu w Radzie Najwyższej Ukrainy. W jej wypowiedziach widać dość dobrze polityczną chytrość – Wasylenko zamiast obrażać się na Niemcy za ich słabe dotychczasowe zaangażowanie w pomoc Ukrainie, wie, że rola tego kraju będzie fundamentalna podczas odbudowy. Zielony wymiar tego procesu ma być magnesem, który mocniej wciągnie Niemcy do gry.

„Dekalog” Swyrydenko nie przedstawia jeszcze zbyt wielu szczegółów, bo zresztą trudno planować w sytuacji, gdy nieznany jest wynik wojny ani rozmiar wojennych strat. Dlihacz mówił o konieczności zaangażowania biliona euro w przyszłą odbudowę. Nad szczegółami i scenariuszami pracują w tej chwili zespoły robocze złożone z ekspertów wspieranych przez think tanki państwowe i prywatne, firmy konsultingowe, akademików.

Tekst sygnowany przez pierwszą wicepremierkę i ministrę gospodarki należy czytać głównie jako stanowisko polityczne skierowane zarówno do wewnątrz Ukrainy, jak i do świata. Dla świata to wyraźny sygnał ukraińskiej podmiotowości wyrażający aspiracje do samodzielnego kształtowania przyszłości i warunków pomocy z zewnątrz.

Niemniej istotny jest sygnał do wewnątrz. Po dwóch miesiącach wojny w Ukrainie budzi się polityka, rozkręca debata o przyszłości systemu politycznego i jego głównych aktorach, Wołodymyrze Zełenskim i Petrze Poroszenko. Czy po zakończeniu wojny Zełenski utrzyma się przy władzy? Czy też straci ją, jak Churchill po wygranej wojnie? Jak analizuje „Ukraińska Prawda”, Zełenski już w tej chwili mocno konsoliduje swoje zaplecze i osłabia potencjalną opozycję.

Zełenski także wielokrotnie już wysyłał sygnały, że jest nie tylko nieoczekiwanym, acz doskonałym liderem na czas wojny, lecz także będzie się doskonale nadawał na czas powojennej odbudowy. Tekst Swyrydenko ma potwierdzać, że „ekipa Ze” jest gotowa, by poprowadzić Ukrainę w przyszłość, po drodze wygrywając wojnę.