Lex Czarnek – szkoła ofiarą polityki

Lex Czarnek przyjęte przez Sejm, Jarosław Kaczyński pokazał, że jest w stanie mobilizować większość. Za były 233 głosy, tak samo jak podczas głosowania nad kandydaturą Bogdana Święczkowskiego na sędziego TK.

I o te 233 głosy właśnie chodzi, niezależnie, jaka jest ich dokładna arytmetyka – po ogłoszeniu początku końca rozkładu obozu władzy po przegranym głosowaniu w sprawie „lex konfident” PiS się pozbierał i pokazuje, że jest w stanie dalej forsować swoje pomysły.

Kontrolowana katastrofa

Ba, owo fiasko „lex konfident” fiaskiem wcale być nie musiało, choć rzeczywiście wizerunkowo wyglądało to kiepsko. Rząd zyskał jednak świetną wymówkę, by nie walczyć z pandemią wbrew nastrojom społecznym. Minęło zaledwie kilka dni, a już wyszedł z ukrycia minister zdrowia i zamiast podać się do dymisji – wszak nie dostał niezbędnego, jak głosił, narzędzia – zapowiada koniec pandemii i złagodzenie reżimu.

Z kolei posłowie, którzy głosowali przeciwko ustawie firmowanej osobiście przez prezesa, wiedzą, że dzień dziecka się skończył, koniec brykania i muszą zacząć się starać bardziej niż wcześniej. Co pokazali podczas głosowania nad odrzuceniem senackiego weta w sprawie lex Czarnek. Ilu z nich zastanawiało się nad samą treścią? Pewno niewielu, od strajku oświatowego w 2019 r. wiadomo, że elektorat partii władzy nie solidaryzuje się z nauczycielami, a edukacja nie jest dla niego priorytetem.

Spójność ideologiczna

Edukacja jest natomiast jednym z priorytetów zapowiedzianej w 2016 r. przez Jarosława Kaczyńskiego prawicowej rewolucji kulturowej, której pełny wykład znalazł wyraz w programie wyborczym z 2019 r. Pisałem już w „Antymatriksie”, że Przemysław Czarnek, choć wydaje się radykalnym ekstremistą, żadnym przypadkiem na stanowisku ministra edukacji nie jest. Realizuje dokładnie to, co w programie PiS napisał najprawdopodobniej osobiście Jarosław Kaczyński.

To oczywiście zła wiadomość dla polskiej szkoły, dzieci i młodzieży, dla wszystkich – od Jana Zamoyskiego wiemy, jakie znaczenie ma młodzieży chowanie. Analizy konsekwencji wdrożenia nowej ustawy przedstawili organizatorzy akcji „Wolna Szkoła”. Nie o argumenty jednak w tej grze chodziło, można stwierdzić, że wręcz przeciwnie – te same argumenty, jakie eksperci „Wolnej Szkoły” formułowali przeciwko zmianom ustawowym, dla zwolenników zmian były argumentami potwierdzającym słuszność ich zamiarów.

Opozycja w defensywie

W istocie jednak w tym momencie pierwszoplanowe dla Jarosława Kaczyńskiego było odzyskanie sprawczości i odbudowa morale we własnej ekipie. Mobilizacja jest niezbędna, żeby jak najszybciej naprawić luki w Polskim Ładzie (jeśli to możliwe), by za kilka miesięcy nikt, a przynajmniej nikt w elektoracie nie pamiętał o kłopotach i bardziej zwracał uwagę na korzyści.

A opozycja znowu dała się zepchnąć do defensywy – zamiast sejmowej komisji śledczej w sprawie Pegasusa jest lex Czarnek – wśród 233 głosujących za odrzuceniem senackiego weta był Paweł Kukiz. Smutną miarą tej defensywy jest fakt, że ostatnią nadzieją w walce z lex Czarnek stał się prezydent Andrzej Duda. Wątła to nadzieja, poleganie na niej, podobnie jak poleganie na Pawle Kukizie, jest kosztowne politycznie.