Pomruki wojny
Ukraina po czterech latach zbrojnej konfrontacji oficjalnie uznała, że rosyjska agresja przeciw jej okrętom na Morzu Azowskim oznacza przekształcenie konfliktu w jawną wojnę. Czy w ślad za eskalacją polityczną pójdą działania militarne?
Lektura prasy ukraińskiej i rosyjskiej pokazuje, że w sprawie „incydentu azowskiego” nic nie jest jasne poza faktem, że Rosja okupuje Krym i rości sobie pretensje do kontroli nad Cieśniną Kerczeńską i de facto Morzem Azowskim. Poza Rosją i kilkoma zaprzyjaźnionymi z nią państwami świat aneksji Krymu nie uznał, była ona nielegalna w kategoriach prawa międzynarodowego, więc i rosyjskie roszczenia są bezpodstawne.
A więc wojna
Podobnie jednak dzieje się w Donbasie, gdzie od czterech lat trwa konflikt ukraińsko-rosyjski, którego nikt oficjalnie wojną nie nazywa. Rosjanie od początku przekonują, że jej żołnierzy w Donbasie nie było, Ukraińcy z kolei oficjalnie prowadzą operację antyterrorystyczną. Teraz jednak wszystko się zmieniło, minister spraw zagranicznych Ukrainy Pawło Klimkin, zapytany przez Europejską Prawdę, czy atak na ukraińskie jednostki oznacza wojnę, odpowiedział, że tak:
– Ви наголосили, що у Росії тепер є українські військовополонені. Чи означає це, що ми юридично визнаємо свою війну з РФ?
– Безумовно. Ми вважаємо, що це війна.
Stanowisko ministra wzmacnia decyzja Rady Najwyższej, która zatwierdziła dekret prezydenta Petra Poroszenki wprowadzający stan wojenny na Ukrainie (w regionach graniczących z Rosją i obszarami, gdzie stacjonują rosyjskie wojska). Na tym jasność się kończy, zaczyna złożoność polityki, i to na wszystkich jej poziomach.
Gra Putina
Po co eskalacja Władimirowi Putinowi? Bo wojna to dla niego najlepszy sposób odbudowywania pozycji u siebie w kraju, pozycji słabnącej w ostatnim czasie. Do tego prestiżowa przegrana z Ukrainą na polu religijnym – uniezależnienie się ukraińskiego prawosławia od Moskwy kończy ostatecznie rojenia od „trzecim Rzymie” i przypieczętowuje demontaż imperium, które Putin chciał tak bardzo zrekonstruować. Niebezpieczny moment, bo pokusa sięgania po argumenty siły rośnie właśnie wtedy, gdy w innych wymiarach oddziaływania rośnie słabość.
Komentatorzy ukraińscy zauważają, że podróż trzech ukraińskich jednostek z Odessy do Mariupola też nie miała niewinnego charakteru, tylko bardziej przypominała prowokację, na dodatek źle przygotowaną i przeprowadzoną. Pisze o tym ciekawie Jurij Rajchel w „Dniu”, zwracając uwagę, że ukraińskie dowództwo musiało być pewne rosyjskiej reakcji jako odpowiedzi na upokorzenie, jakiego Rosjanie doznali wiosną tego roku, kiedy podobny ukraiński patrol przepłynął im pod nosem, lecz nie zdążyli wówczas zareagować.
Gra Poroszenki
To wszystko prowadzi do wewnętrznej polityki ukraińskiej, nad którą wisi nie tylko cień konfliktu z Rosją, ale i zbliżających się wyborów prezydenckich. Rosja na pewno chciałaby na nie wpłynąć, doprowadzając do zmiany władzy w Kijowie. Petro Poroszenko, który prowadzi w tzw. odwróconym rankingu polityków (na pytanie, na jakiego polityka nie zagłosujesz w wyborach prezydenckich, właśnie Poroszenko zdobywa najwięcej głosów), wojenna mobilizacja daje szansę zwiększenia widoczności i odzyskania popularności. A niektórzy dodają, że majstrowanie przy dekrecie o stanie wojennym daje nawet możliwość kombinowania z terminem samych wyborów.
Polska we mgle
Stawki są różne i jest ich wiele. Najsmutniejsze, że Polska, granicząc bezpośrednio z krajem, który już jawnie jest w stanie wojny z państwem uznawanym za największego naszego adwersarza, czyli Rosją, jest wyjątkowo bezbronna (autonomiczne zdolności do obrony są znikome, pozostają sojusze). Nawet nasze apele o zaostrzenie sankcji ekonomicznych wobec Rosji brzmią dość groteskowo w sytuacji, gdy zwiększamy import rosyjskiego węgla i twierdzimy przy tym, że węgiel jest podstawą polskiego bezpieczeństwa strategicznego i energetycznego. Do tego relacje polsko-ukraińskie są w najgorszym stanie od początku odzyskania przez Ukrainę niepodległości. To wszystko w kontekście eskalacji rosyjsko-ukraińskiego konfliktu jest wielką i bardzo niepokojącą zagadką.