Niepodległe/Niewidzialne

Kudzanai Chiurai, Żyjemy w ciszy

Zbliża się 100-lecie uzyskania przez kobiety w Polsce praw wyborczych. W ramach świętowania warto odwiedzić wystawę Niepodległe w Muzeum Sztuki Nowoczesnej. Pokazuje, że formalne prawo nie gwarantuje rzeczywistej podmiotowości.

Piłsudski i Luksemburg

Wystawę otwiera odwołanie do Józefa Piłsudskiego i Róży Luksemburg. Z dzisiejszej perspektywy rzec można, że postaci niezwykle odległe. Piłsudski, „ojciec” polskiej niepodległości i Luksemburg, która pomysł niepodległego państwa polskiego krytykowała przewidując, że zostanie przejęte przez kapitalistyczną oligarchię.

Piłsudski wybuch Wielkiej Wojny witał z radością, jako szansę, Luksemburg protestowała przeciwko poparciu przez SPD kredytów wojennych. Piłsudski wysiadł z czerwonego tramwaju na przystanku niepodległość, Luksemburg zaangażowała się w czerwoną rewolucję w Niemczech i na początku 1919 r. została zamordowana w Berlinie przez oprawców z Freikorpsu. Dzieła usuwania Czerwonej Róży z polskiej historii dokończył IPN nakazując zdjęcie tablicy upamiętniającej fakt jej urodzenia w Zamościu.

Wymazywanie z historii

Moc IPN jest jednak dość ograniczona, bo o ile może ją próbować usunąć z historii narodowej, to jednak nie ma władzy nad historią uniwersalną, której Luksemburg jest ważną i uznawaną w świecie bohaterką. Na dodatek ciągle czytaną, bo jej Akumulacja kapitału z 1913 r. ciągle nadaje się jako narzędzie interpretowania kapitalizmu, zwłaszcza gdy ten jest w fazie finansjaryzacji.

Nie wszystkie rewolucjonistki i działaczki miały jednak ten przywilej, by jak Róża Luksemburg nie dać się usunąć z historii, z podmiotu stając się przedmiotem zarządzanym przez podmiot uniwersalny, czyli mężczyzn. Doskonale proces ten pokazują prace Sanji Iveković Niewidzialne kobiety Solidarności, Zuzanny Janin Wajda. Wałęsa. Ossowska i Dziesięć panien Katarzyny Górnej.

Kobiety i Solidarność

Janin zestawia dwie fotografie, pierwsza historyczna przedstawia Wałęsę przemawiającego w towarzystwie Ewy Ossowskiej podczas strajku sierpniowego w Stoczni Gdańskiej. Dzięki interwencji kobiet strajk trwa dalej, Wałęsa wycofuje się z pomysłu zakończenia protestu. Druga fotografia to kadr z filmu Andrzeja Wajdy o Wałęsie, w którym zabrakło już miejsca dla Ewy Ossowskiej.

Iveković w swej pracy przypomina, że we współczesnej polskiej narracji o Sierpniu 1980 kobiety nie istnieją, wyparte przez mężczyzn, tych którzy rzeczywiście coś zrobili, jak i tych których na siłę do historii próbuje się dziś wcisnąć. W zamian za swoje zaangażowanie w odzyskanie wolności w 1989 r. kobiety w Polsce dostały prezent od mężczyzn w postaci ustawy antyaborcyjnej, o czym przypomina w przejmujący sposób Katarzyna Górna. Jej Dziesięć panien to kobiety bez imion, przedstawione za pomocą metryczek medycznych i zredukowane do funkcji inkubatora.

Kolonialna komplikacja

Kuratorka wystawy Magda Lipska nie zadowala się jednak prezentacją mechanizmów uniewidaczniania kobiet w polskiej historii narodowej i komplikuje przekaz wprowadzając historie z innych geografii, zarówno postsocjalistycznych, jak i postkolonialnych. Emancypacyjny z założenia oświeceniowy uniwersalizm okazuje się w swym kolonialnym wcieleniu instrumentem opresji, którego główną ofiarą stają się kobiety.

Na wystawie nie pojawia się Olimpia de Gouges, choć byłaby doskonałą patronką. Upomniała się o miejsce kobiet w historii podczas rewolucji francuskiej, publikując Deklarację praw kobiety i obywatelki, którą przypomniała że L’homme z Deklaracji praw człowieka i obywatela jest mężczyzną. Pomysły de Gouges mężczyźni potraktowali jak uzurpację, a ambitna rewolucjonistka zginęła na gilotynie. We Francji ukazała się niedawno nowa biografia tej bohaterki rewolucji pokazująca, jak bardzo zredukowaną wizję historii wyposaża nas szkoła.

Początek historii

Wystawa Magdy Lipskiej pokazuje, że czas uniewidaczniania kobiet kończy się.  Odzyskują podmiotowość historyczną w nowych odczytaniach historii, by przypomnieć film Marty Dzido i Piotra Śliwowskiego Solidarność według kobiet. Dzieje się tak jednak dlatego, że coraz mocniej i skuteczniej upominają się o swoją podmiotowość w przestrzeni publicznej i polityce. Jak przekonuje Marcel Gauchet, czas męskiej dominacji dobiegł końca, wraz z nim możliwość kontroli kobiet zarówno w wymiarze cielesnym, jak symbolicznym i dyskursywnym.

Doskonałym uzupełnieniem wystawy jest towarzysząca ekspozycji książka – zbiór esejów poszerzających przekaz estetyczny o dużą dawkę dobrej, emancypująco świeżej myśli. A już 28 listopada, w 100. rocznicę uzyskania praw wyborczych przez kobiety w Polsce premiera Siłaczek Marty Dzido i Piotra Śliwowskiego. O czym, łatwo się domyślić. Niedługo później, 7 grudnia w Teatrze Powszechnym premiera Bachantek Mai Kleczewskiej i Łukasza Chotkowskiego, a potem Forum Przyszłości Kultury pod hasłem Feminizm! Nie faszyzm.