Tańcząca z traktorami

Jaśmina Wójcik, fot. Edwin Bendyk

Jaśmina Wójcik niezwykłym filmem zwieńczyła niezwykły projekt. „Symfonia Fabryki Ursus” to epitafium dla kultury przemysłowej i pełen szacunku ukłon dla jej bohaterów – robotnic i robotników wielkiego przemysłu.

Dawny Ursus już nie istnieje. Minęły czasy, kiedy jadąc pociągiem na zachód w kierunku Sochaczewa, mijało się wielkie hale fabryki traktorów. Na placach przed nimi zawsze stały dziesiątki ciągników czekających na odbiór. Neon na dawnym budynku dyrekcji, dziś Urzędu Dzielnicy, służył dla dzieci za znak, że zbliżamy się do domu.

Hal już nie ma, nie ma zakładowej elektrociepłowni, miejsce starego industrialu zajmuje mieszkaniówka – na miejscu fabryki powstanie praktycznie drugi Ursus, a liczba mieszkańców dzielnicy niemal się podwoi. W ten proces postindustrialnej kreatywnej destrukcji wkroczyła przed blisko dekadą Jaśmina Wójcik, wówczas artystka u progu artystycznej kariery.

Mit przemysłowej modernizacji

Rodzinna pamięć pracy w Zakładach zainspirowała ją do próby zmierzenia się z mitem Ursusa, bo ponadstuletnia historia nabrała mocy mitycznej opowieści o polskiej modernizacji i przemysłowej nowoczesności. Jej żywym nośnikiem są jeżdżące ciągle po naszych polach niezniszczalne i niezawodne traktory C-360 i C-330.

Każdy z nich to fragment złożonej historii i niemniej dramatycznych losów konkretnych ludzi, pracownic i pracowników fabryki. Jaśmina wkroczyła do Ursusa, gdy docierała do niego fala zniszczenia starej przemysłowej tkanki – fabryka ostatecznie bankrutowała, nowi właściciele podzielonych przez syndyka gruntów i różni inni interesariusze toczyli ze sobą boje o przyszłość dzielnicy i swoją.

Budowa zaufania

Opisywałem poszczególne etapy pracy Jaśminy, wokół której z czasem zebrało się grono sojuszników i współpracowników pomagających realizować kolejne przedsięwzięcia: spacery dźwiękowe, pikniki, paradę traktorów spod Pałacu Kultury do Ursusa, tworzenia pomnika traktora i trwającą w tle pracę dokumentacyjną.

Szczęście sprzyja przygotowanym, więc Jaśmina w 2015 r. wygrała nagrodę w konkursie MSN i PISF umożliwiającą realizację pełnowymiarowego filmu. Realizacja marzenia – „Symfonii Fabryki Ursus” – stała się możliwa. Wcześniejsza praca z pracownicami i pracownikami oraz mieszkankami i mieszkańcami Ursusa, długie rozmowy z nimi przyniosły efekty – pozyskane w ten sposób zaufanie stało się najważniejszą substancją twórczą.

Godność i duma

Robotnicy nie piszą historii, historie pisane o nich przez inteligencję pełne są uproszczeń, pominięć i uzurpacji. To piszący historię inteligenci dokonali cudownego odwrócenia świadomości procesu posocjalistycznej transformacji – z badań socjologicznych z końcówki lat 80. wynika, że robotnicy byli o wiele bardziej antysystemowi niż ówczesna inteligencja i to właśnie ta wielka delegitymizacja władzy w środowiskach pracowniczych umożliwiła tak szybki upadek reżimu.

Już wcześniej, bo w latach 70., z badań Stefana Nowaka wynikało, że robotnicy wykwalifikowani byli warstwą prodemokratyczną, od prodemokratycznej inteligencji różnili się egalitaryzmem – inteligentom bliższe były wartości merytokratyczne. Po 1989 r. robotnik z dnia na dzień stał się hamulcowym transformacji, przekształcając się w medialnym dyskursie w roszczeniowego robola.

Jaśmina, sięgając do pamięci pracowników i pracownic Ursusa, nie uruchamia jednak resentymentu, tylko szuka źródeł dawnej dumy i godności. Odkrywa, że były nimi praktyki codziennej pracy wymagającej kooperacji tysięcy ciał – w tym nieprzerywanym, trwającym na trzy zmiany koncercie tworzyła się wspólnota, społeczna i polityczna podmiotowość, której spektakularnym wyrazem okazał się Czerwiec ’76, no i oczywiście na końcu z taśm produkcyjnych zjeżdżały traktory.

Pamięć i ciało

Jaśminie Wójcik udaje się uruchomić pamięć zapisaną w robotniczych ciałach. Pracownicy i pracownice postawieni w miejscach, gdzie przed laty stały ich warsztaty i oddawali się rutynie codziennej pracy, odzyskują dawny rytm i ponownie stają na chwilę pracowniczym kolektywem. Więcej, stają się orkiestrą symfoniczną dającą ostatni koncert, koncert życia, zanim buldożery dokończą dzieła zniszczenia. Czeka ich za to niezwykła nagroda – nie będę jednak zdradzał kulminacyjnego momentu filmu, w każdym razie jest to majstersztyk pracy reżyserskiej i choreograficznej.

Symfonia opowiada bardzo konkretną historię, ponieważ jednak ta historia zyskała z czasem strukturę i moc mitu, film zyskuje uniwersalną głębię i niezwykłą siłę. Siłę płynącą z poczucia pracowniczej godności i przekonania o sensie pracy.

Jaśmina Wójcik weźmie udział w najbliższym Forum Przyszłości Kultury.