Internet: apokalipsa odwołana

Trebor Scholz przekonuje do platformowej spółdzielczości, fot. Edwin Bendyk

Świat realistycznych utopii, tak najkrócej można podsumować berlińską konferencję Re:Publica, wielkie forum dyskusji o internecie, polityce, kulturze i gospodarce.

Odzyskiwanie internetu

Fot. Edwin Bendyk

Jedno z haseł przewodnich konferencji: odwołujemy apokalipsę. Hasło główne: Power of People. Czas odzyskać internet i poddać go społecznej i politycznej kontroli. W istocie nie chodzi o sam internet i monopol GAFA (Google, Amazon, Facebok, Apple), tylko o samą politykę i charakter współczesnego kapitalizmu. Czy jesteśmy gotowi do zbiorowej mobilizacji i działania politycznego, by zmusić agendy państwa do efektywnej regulacji cyfrowego (i nie tylko) kapitału? Czy jesteśmy gotowi przeciwstawić logice prywatyzacji sfery publicznej nowe formy aktywizmu i samoorganizacji?

Owszem, przekonywali uczestnicy konferencji, przytaczając liczne przykłady z całego świata. Trebor Scholz w odpowiedzi na „platform capitalism”, jaką jest „platformowa spółdzielczość”, stwierdza, że to samo, co było odpowiedzią na dziki kapitalizm w XIX wieku, tylko z wykorzystaniem nowych technologii. Tylko w Stanach Zjednoczonych jedna czwarta działających spółdzielni powstała po 2008 roku, a warto wiedzieć, że do spółdzielni należy jedna trzecia Amerykanów (kooperatywy dokładają do amerykańskiego PKB 500 mld dolarów).

Siła realistycznych utopii

Co w tym nowego? Przecież o takich możliwościach pisał ponad dekadę temu choćby Yochai Benkler w „Bogactwie sieci”. Owszem, tylko że wtedy internet był zdominowany przez „białych, bogatych mężczyzn”. Dziś większość użytkowników sieci (w tym roku nastąpi przełom, online będzie połowa ziemian) to wszelkiego rodzaju Inni, od kobiet po grupy etniczne, kulturowe, religijne. Wraz z upowszechnieniem się internetu nastąpiła z jednej strony ekspansja kapitału w tej przestrzeni życia i jednocześnie rozwinęła się świadomość krytyczna.

Świetne o tym opowiadała Safiya Umoja Noble, autorka książki „Algorithms of Oppression”. Pokazuje w niej, jak rzekomo obiektywne (bo przecież będące „czystą” matematyką) algorytmy kontrolujące pracą Google i Facebooka służą cementowaniu rasistowskich, ksenofobicznych i mizoginicznych stereotypów. Odpowiedzią jest zarówno coraz głośniejsza krytyka i obnażanie mechanizmów, jak i coraz skuteczniejsza samoorganizacja.

Wyzwań nie brakuje, ale to najlepszy moment, by odzyskać internet i wykorzystać do zdyscyplinowania dzikiego kapitalizmu początku XXI wieku – przekonywali uczestnicy Re:Publiki. Po pierwsze, trzeba odrzucić nostalgię mitycznych początków sieci jako przestrzeni prawdziwej wolności i podmiotowości. Taki internet nigdy nie istniał, z wyjątkiem elitarnej przestrzeni zarezerwowanej przez nieliczne grono facetów ze środowisk akademicko-hackerskich. Jednocześnie internet korporacyjny mimo zgromadzonych zasobów nigdy nie miał tak złej reputacji.

Wiele możliwych przyszłości

To czas, by wyzwolić wyobraźnię i zacząć tworzyć nowe rozwiązania i scenariusze przyszłości. Dlaczego nie wyobrazić sobie, pytał Scholz, demonopolizacji Facebooka lub Google i przekształcenia do modelu uspołecznionego, spółdzielczego? Takie rozwiązanie nie jest co do zasady niemożliwe, więc nawet jeśli nazwać je utopijnym, należy do puli realistycznych utopii.

Jak pisałem, ta pula jest już całkiem spora. Powtórzę jednak najważniejsze przesłanie Re:Publiki – musimy odzyskać internet nie dla niego samego, ale po to, by odzyskać sferę publiczną i kulturę, a wraz z nią wpływ na politykę i rzeczywistość materialną. Jest trzecia droga między totalną komercjalizacją i prywatyzacją a totalną kontrolą państwową na wzór chiński. Byle nie zabrakło wyobraźni.

Duch Re:Publiki

Station Berlin, miejsce Re:Publiki, fot. Edwin Bendyk

Na koniec jeszcze kilka słów o atmosferze berlińskiej konferencji. Gromadzi tysiące uczestników, towarzystwo bardzo różnorodne: od geeków przez aktywistów wszelkich odłamów po biznesowo-medialny mainstream. Głównie Niemcy, choć nurt międzynarodowy jest bardzo silny, angielski jest równoprawnym językiem dyskusji i wykładów.

Zachwycają dojrzałość i równowaga dyskusji, wolnych od szamotania się po ekstremach. Nie ma tu tanich zachwytów nad wyzwolicielską mocą technologii, nie mogę też liczyć na poklask piewcy apokalipsy przekonujący, że internet i postęp techniczny to zło wcielone. Ożywcze trzy dni wśród ludzi, którzy nie stracili przekonania, że mają wpływ na rzeczywistość.