Kukiz, Stonoga i dwugłowe cielęta

11266646_10153931900062067_4103796849872615737_n

Kiedy sztuka i polityka stają się nierozróżnialne, spektakl Epitafium dla władzy Teatru Gdynia Główna, czyli Cesarz w kontekście Stonogi; fot. Edwin Bendyk

Literatura podpowiada, że ciekawe czasy zapowiadają się niezwykłymi zjawiskami: spadają komety, rodzą się dwugłowe cielęta, po wsiach chodzą lirnicy i śpiewają o końcu świata. W zatrwożonym ludzie wzmaga się głód prawdy i sprawiedliwości, cahiers de doléances wypełniają się skargami, a nieznany wcześniej szerzej Zbigniew Stonoga przepoczwarzyć się może w Robin Hooda i Edwarda Snowdena w jednym. 

Prasa nie nadąża za umykającą rzeczywistością. Tydzień temu „Gazeta Wyborcza” poświęciła wiele stron Pawłowi Kukizowi. Dziś pisze już o Zbigniewie Stonodze, dodając jakby na jedną z nóżek wywiad z poetą Jackiem Podsiadłą w konwencji właśnie owych cahiers de doléances, ksiąg żalu i rozpaczy na to, że system kontrolowany przez możnych dręczy Bogu ducha winnych poddanych, prawo tworzone jest dla przestępców, a sprawiedliwość jest tylko dla kanciarzy.

Sam w środowej POLITYCE pisałem o tym, jak wraz z przemianą świata mediów zmienia się świat polityki. Jeden tylko fragment:

Bronisław Komorowski dostrzegł Internet jako ważne dziś medium, nie zrozumiał jednak, podobnie jak wielu innych przedstawicieli liberalnych i lewicowych elit, z elitami medialnymi włącznie, istoty Internetu. To nie jest kolejny kanał komunikacji, za pomocą którego owe elity mogą przekazywać ludowi swoje komunikaty. To medium o potencjalnie potwornej sile rażenia, bo umożliwia zdeterminowanym jednostkom i grupom mobilizację prowadzącą nawet do zmiany władzy.

W najśmielszych oczekiwaniach nie mogłem się spodziewać, że w czasie druku tego numeru tygodnika Zbigniew Stonoga dostarczy ilustracji do postawionej w powyższym zdaniu tezy. Zdeterminowana, biegła nowomedialnie jednostka doprowadziła do zmiany władzy (na razie fragmentarycznie, skutki politycznego trzęsienia ziemi będą jeszcze odczuwane, nie można też przecież wykluczyć efektu ubocznego – tsunami).

Czy nadchodzą więc czasy zmiany warty w polityce, a jej nowymi twarzami będą Zbigniew Stonoga, Paweł Kukiz, Ryszard Petru oraz wielość Razem? Czy raczej te akurat twarze są jedynie symptomem głębokiej przemiany społecznej i towarzyszącego zmianie procesu poszukiwania sensu?

Kiedy istniejący ład instytucjonalny okazuje się coraz bardziej odklejony od codziennych doświadczeń, narasta społeczne poczucie, że ów ład zamiast być źródłem sensu, staje się źródłem krzywdy. Nowoczesna infrastruktura przestaje być symbolem modernizacji, a staje ilustracją korupcji, która umożliwiła w ramach modernizacyjnego procesu uwłaszczyć się tym, którzy mieli dostęp do decyzji i zasobów.

Nie sama, prawdziwa lub rzekoma korupcja jest istotna, lecz poczucie, że owoce zmiany nie zostały sprawiedliwie podzielone. Jeszcze jednak ważniejsze jest odzyskanie poczucia sensu – czy w jego poszukiwaniu pomogą Stonoga, Kukiz, Petru…? Nie sądzę, ich propozycje dobrze delegitymizują „system”, nie nadają się jednak na fundament dla nowego ładu.

Kamieni na ten fundament szukałbym – tu odsyłam do poprzedniego wpisu o „Reformie kulturowej” – w środowiskach społeczno-polityczno-intelektualnych, skupiających przedstawicieli młodszych generacji, ze wszystkich opcji ideowych.

Przed nimi podobna robota, jaką na początku XX stulecia wykonali ludzie tacy jak Brzozowski, Abramowski, Piłsudski, Dmowski, Żeromski i wielu innych, próbując swoimi ideami i działaniem nadać przekształcającemu się w rewolucyjnym rytmie światu nowe ramy symboliczne umożliwiające odnalezienie sensu czy to w idei socjalistycznej, czy to narodowej, czy też anarchosyndykalistycznej. I wówczas nie brakowało odpowiedników Zbigniewa Stonogi i Pawła Kukiza, bomby (wtedy dosłownie, dziś doskonałym miejscem zamachów jest Facebook) latały w powietrzu, swój strzelał do swego.

Tyle historycznej analogii, obecną rewolucję przeżywamy wszakże w wolnej Polsce, nie musimy marnować energii na walkę z okupantem/rozbiorcą, można by się skoncentrować na budowaniu.

Na tym się zatrzymam, żeby nie popaść w patos – dziś podczas 12. Letnich Ogrodów POLITYKI w Elblągu będę prowadził debatę o nowych ideach z Kazimierą Szczuką, Janem Sową, Michałem Łuczewskim (będzie streaming).

Jako punkt startu i głównie pytanie dnia – fragment wiersza trzech poetów: Marcina Barana, Marcina Świetlickiego i Marcina Biedrzyckiego (przypomniał ten fragment Przemysław Czapliński w swym eseju przygotowanym do raportu „Reforma kulturowa”):

Napisalibyśmy wiersze pełne niezłych idei
lub jakichkolwiek.
Ale, drogi Julianie,
żadna nie stoi za oknem. Tak, za oknem ni chuja idei.

No więc wyjrzyjmy za okno, żeby zobaczyć, czy rzeczywiście widać tam tylko świat Zbigniewa Stonogi.