Nowy klimat na klimat?
Dziś w Nowym Jorku szczyt Ban Ki-Moona, czyli nadzwyczajny Szczyt Klimatyczny ONZ. Poprzednim spotkaniem tej rangi, to znaczy z udziałem głów państw, był katastrofalny COP15 w Kopenhadze w 2009 r.
Unia Europejska chciała pokazać swoje przywództwo, forsując globalne porozumienie klimatyczne, a na koniec została zupełnie wypchnięta na out przez kraje rozwijające się. Kolejne doniesienia naukowe publikowane w ciągu ostatnich pięciu lat, a zwłaszcza ich podsumowanie w raporcie IPCC, w tym roku nie pozostawiają jednak wątpliwości, że czas na zabawę szybko się kończy i warto coś wymyślić, żeby się zbyt mocno nie zagrzać. Zwłaszcza że nowe interpretacje danych demograficznych wskazują, że w tym stuleciu nie nastąpi najprawdopodobniej stabilizacja światowej populacji i liczba Ziemian wzrosnąć może nawet do 13 mld. A więc, jak napisał kiedyś Thomas L. Friedman, nie dość że będzie gorąco, to jeszcze ciasno.
Na dzisiejszym szczycie wielkich konkretów nie należy się spodziewać, ma być on polityczną przygrywką do prac nad nowym porozumieniem klimatycznym, jakie ma być przyjęte podczas COP21 w Paryżu w przyszłym roku. Najważniejszym punktem dnia zapewne będzie wystąpienie Baracka Obamy – jak zapowiedział John Kerry, teraz to USA zamierzają przejąć liderszip w walce o klimat. Zobaczymy, w każdym razie widać, że pilnie potrzeba nie tylko nowych inicjatyw w sprawie klimatu, ale także pomysłów na pokryzysową restrukturyzację światowej gospodarki. Stary model rozwoju wyczerpał się, a próby powrotu do niego nie przynoszą efektu – najlepiej tego dowodzi zadyszka gospodarek krajów rozwijających się. Potrzebny jest nowy model gospodarczy, który obudzi, jak to mawia Edmund Phelps, nowy dynamizm i falę innowacji otwierających nowe rynki.
To czas, żeby zdecydować, jak wydawać dziesiątki bilionów dolarów, jakie trzeba będzie w ciągu następnej dekady wydać na świecie na infrastrukturę. Można inwestować w podtrzymywanie gospodarki „węglowej”, można mocniej wspierać nowe post-węglowe gałęzie. Piszą o tym autorzy raportu „Better Growth, Better Climate”, zamówionego przez rządy Kolumbii, Korei Południowej, Indonezji, Norwegii, Szwecji i Wielkiej Brytanii.
W jego przygotowaniu uczestniczyli ekonomiści tej klasy, co Michael Spence, Nicholas Stern i Dani Rodrik. I najkrótszy wniosek jest prosty – ochrona klimatu nie musi oznaczać kosztownych wyrzeczeń, może być dobrą inwestycją rozwojową.
Widać też zmieniający się nastrój społeczny – szczyt ONZ poprzedziły w niedzielę demonstracje na całym świecie (People’s Climate March), to największa fala jednoczesnych manifestacji od czasu F15, czyli protestów przeciwko wojnie w Iraku 15 lutego 2003 r. W Nowym Jorku w marszu uczestniczyło ponad 300 tys. osób.
No i jeśli do tego dołożyć, że Naomi Klein opublikowała właśnie nową książkę „This Changes Everything: Capitalism vs. The Climate”, to zaczynam snuć fantazje, że polscy górnicy zapowiadający swój marsz na Warszawę w czasie exposé Ewy Kopacz zaskoczą wszystkich i zażądają od władzy aktywnej polityki klimatycznej.