Chińskie Dzieci Sieci: spotkanie z blogerami


Cenzura jest dla nas jak powietrze, otacza nas i nie wyobrażamy sobie, że można bez niej żyć, tłumaczyli chińscy blogerzy na spotkaniu w Fundacji Batorego. Czworo odważnych ludzi (Michael Anti, Jiang Fangzhou, Jia Jia, Murong Xecun), którzy za „Wielkim Firewallem” starają się realizować marzenie o demokracji i wolności, zdając sobie sprawę, że w codziennej praktyce oznacza to zabawę w kotka i myszkę. W Warszawie jednak z bezwzględną szczerością mówili o metodach działania władzy, strachu i taktyce gry z cenzurą. Bez eufemizmów mówili o kłamstwach komunistycznej władzy, masakrze 4 czerwca i jednocześnie tłumaczyli, dlaczego w Chinach rewolucji nie będzie.


W Chinach jest 550 mln internautów, 300 mln spośród nich korzysta z mikroblogów. Ze względu na charakter chińskiego pisma mikroblogowe wpisy pozwalają jednak zmieścić więcej treści, niż pisane alfabetami łacińskimi. Stąd taka ich popularność, bo pozwalają nie tylko na wymianę krótkich zdań, lecz na bardziej zaawansowaną komunikację. Kilkaset tysięcy Chińczyków korzysta też z Twittera, normalnie niedostępny, można jednak dostać się do konta za pomocą VPN. Co nie zmienia faktu, że władza i tak kontroluje całą elektroniczną komunikację. Służą temu dziesiątki instytucji, setki tysięcy tysięcy i broń najważniejsza – strach, prowadzący do autocenzury. Wystarczy co jakiś czas „zniknąć” zbyt odważnego blogera, a na co dzień blokować publikację niewygodnych treści i zamykać konta niepokornym.

Mimo tej kontroli internet i blogosfera doprowadziła do przebudzenia Chińczyków. Po pierwsze, zrozumieli, że są osobami, a nie zdepersonalizowanymi członkami różnych kolektywów. W ślad za tym poszło przebudzenie pamięci i odzyskiwanie historii: to prawda, że nie wolno mówić o 4 czerwca, już jednak obnażane są kłamstwa komunistów o Rewolucji Kulturalnej, Wielkim Głodzie, błędach Mao. Upodmiotowieni, uzbrojeni w odzyskaną tożsamość Chińczycy coraz odważniej z kolei upominają się o swoje prawa, polityczne i ekonomiczne.

Rewolucji jednak nie będzie, cała gra jest możliwa ze względu na subtelność i złożoność całego systemu. Polega ona na zabawie wielu kotów z masą hasających myszy. Kot centralny, władza w Pekinie pozwala myszom na harce, bo w ten sposób może lepiej kontrolować pomniejsze koty w terenie. Obie strony manipulują, wykorzystując różne metody. Myszy, chińscy blogerzy próbują żartem przechytrzyć władzę, jak na zdjęciu opublikowanym w związku z 4 czerwca i tragedią na Placu Tienanmen. Władza odpowiada zgodnie z aktualnym interesem, gdy się mocniej gniewa, dla postrachu zamyka np. Ai Weiweia, znanego artystę i dysydenta na kilka miesięcy. Inne myszy trochę cichną.

Choć rewolucji nie będzie, to jednak zmiana następuje. Kolejny prezydent, mimo że naznaczony przez Partię, będzie lepszym prezydentem, jeśli będzie sam blogerem. W Państwie Środka nic się nie zmienia i zmienia się wszystko. Najbardziej jednak podczas spotkania w Warszawie zdumiewała odwaga chińskich gości – mieszkają w Chinach i do Chin wracają, nie wyobrażają sobie mieszkania gdzie indziej. W sumie to wymarzony kraj dla blogerów – gdzie indziej można liczyć na dziesiątki milionów czytelników? My, ciesząc się odzyskaną w 1989 r. wolnością powinniśmy jednak pamiętać o przesłaniu, jakim zakończył swoją wstępną wypowiedź Michael Anti. nagranie ze spotkanie ma być dostępne w przyszłym tygodniu.

Batory Chińczycy 14 06 2013 from Edwin Bendyk on Vimeo.