Pożegnanie z prywatnością?

Do Warszawy zjechała dziś Viviane Reding, komisarz unijna ds. sprawiedliwości i wiceprzewodnicząca Komisji Europejskiej. Reding walczy o wprowadzenie rozporządzenia, które zwiększyłoby ochronę danych osobowych i prywatności mieszkańców UE. Cel szlachetny i godny poparcia, choć jak mawiają sceptycy (lub realiści), nowa regulacja niewiele zmieni sposób, w jaki działają najwięksi na tym rynku gracze. Kilka lat temu na konferencji Krakowie Jonathan Zittrain zauważył, jak dziwnie zmienił się świat: przez całą historię ludzkości miarą emancypacji było prawo do publikacji, dziś walczymy o coś dokładnie odwrotnego, prawo do prywykacji (po angielsku mówił privycation). 


Viviane Reding w ramach swej wizyty odwiedziła rano Szkołę Główną Handlową, gdzie wystąpiła razem z Michałem Bonim. Spotkanie miało dość rytualny charakter, gdzie pojawiły się wszystkie argumenty odwołujące się do konieczności zachowania równowagi, praw człowieka i konkurencyjności oraz apele, żeby dyskusji nie upolityczniać i nie ideologizować, tylko prowadzić racjonalną debatę. Ciekawe oczekiwanie, o jakiej racjonalności przy okazji mowa? Bo gdy zestawia się interesy gospodarcze z interesami strategicznymi państwa i prawami jednostek odwołać się można przynajmniej do kilku racjonalności: wolnego rynku, racji stanu lub właśnie praw człowieka. Wybór płaszczyzny debaty ma charakter jak najbardziej polityczny.

Tyle tylko, że na taką debatę już trochę zbyt późno, odsyłam do swojego komentarza w Dzienniku Opinii (Samotność Viviane Reding) – napisany tuż przed przyjazdem Reding, poniżej fragmencik:

Oczywiście, jeśli Unia Europejska wprowadzi proponowane rozporządzenie, obywatele Unii poczują się nieco bardziej komfortowo. Zyskają nieco argumentów w konfrontacji z władcami cyfrowych sieci. Ci będą musieli się nieco bardziej natrudzić, by osiągnąć strategiczny cel. Sam cel jednak się nie zmieni, bo nie jest celem jakiegoś tam Google’a, Facebooka czy Apple’a. Celem tym jest eksploatacja ostatniego dostępnego i nie wykorzystanego jeszcze wystarczająco surowca –  ludzi. Ludzi rozumianych nie jako zintegrowane osoby, lecz jako wiązka parametrów składających się na profil. To ten profil, a nie człowiek jest przedmiotem zainteresowania współczesnego państwa, postfordowskiego pracodawcy i zindywidualizowanego marketingu.

Polecam także wywiad z Katarzyną Szymielewicz, prezeską Panoptykonu, jaki opublikowałem w ostatniej, ubiegłotygodniowej  „Polityce.