Rocznica Majdanu w cieniu wojny
Rok temu, późnym wieczorem 21 listopada, zebrali się na Majdanie i zostali na kilka najbliższych miesięcy. Historię pamiętamy, ale oglądana wstecz gubi szczegóły, pierwsze momenty autentycznej radości i wręcz karnawału przysłania późniejsza narastająca przemoc, z którą protestujący zderzyli się już 30 listopada. Zaczęło się niewinnie, od wpisu na Facebooku autorstwa Mustafy Najema, dziennikarza „Ukrainskiej Prawdy”.Tak wyglądał Majdan przed pierwszym wiecem:Potem zapełnił się i trwał tak prze wiele miesięcy:Cieszę się, że miałem możliwość być w grudniu ubiegłego roku na Majdanie, a także rozmawiać poza Majdanem z aktywistami społecznymi. Unikałem kontaktów z politykami, wydawało mi się, że to, co najważniejsze, dzieje się poza mainstreamową polityką, właśnie pomiędzy ludźmi, którzy zgromadzeni na placu krzyczeli: „Ukraina to ja!”.
W lutym tego roku po krwawym finale wydawało się, że Ukraina najgorsze ma za sobą. Wyszło inaczej, rewolucja i jej skutki okazały się zbyt niebezpieczne dla największego sąsiada.
Sąsiad, choć groźny, zbyt jednak jest słaby, żeby unieważnić to, co się na Ukrainie w ciągu roku wydarzyło.