Ukraina, szukanie wyjścia z wojny
Wojna w Ukrainie utknęła w martwym punkcie. Ani Rosjanie, ani Ukraińcy nie mają siły, by dokonać taktycznego przełomu. Trwają więc przygotowania do negocjacji. Rosja śle bombogramy, terroryzując ludność cywilną, władze Ukrainy intensyfikują dyplomację i kampanię informacyjną.
Symbolem impasu taktycznego stała się Czornobajiwka, wieś w obwodzie chersońskim, gdzie znajduje się lotnisko wojskowe. Rosjanie z uporem maniaka próbują tam się ubazowić, za każdym razem ich stanowiska niszczy ukraińska artyleria. W ostatniej, szóstej próbie okopania się w Czornobajiwce historia się powtórzyła – pozycje rosyjskie zostały zmiecione przez artylerię, w zniszczonym punkcie dowodzenia zginął ważny generał Andrej Mordwiczew.
Niepowodzenia Rosjan w Czornobajiwce stały się gorącym memem ukraińskich internetów, Rosjanie na tę taktyczną bezsiłę odpowiadają wzmożonym nękaniem ludności cywilnej, bombardując bez opamiętania ukraińskie miasta. Mariupol jest już symbolem wojennych zbrodni popełnianych przez okupacyjne wojska. Dobre podsumowanie sytuacji frontowej z perspektywy ukraińskiej przedstawił think tank Centrum Strategii Obronnych.
Ocenę sytuacji militarnej wychodzącą z oficjalnych ukraińskich danych o rosyjskich stratach (a więc już ponad 15 tys. zabitych żołnierzy agresora) można kwestionować – źródła zachodnie nie przyjmują tak wysokich szacunków. Ważniejsze jednak w analizie CSO są aspekty polityczne, czyli pytania o warunki negocjacji i pokoju. I tak autorzy CSO zwracają uwagę, że ze strategicznego punktu widzenia kluczowe dla Ukrainy jest odzyskanie dostępu do Morza Czarnego, bo jest ono główną arterią komunikacji ze światem, zwłaszcza dla eksportu produkcji rolnej.
Od dostępu do morza zależy więc odbudowa gospodarki. Chodzi oczywiście nie tylko o kontrolę portów, ale i dostęp do akwenu, który kontroluje rosyjska flota. To jeden aspekt, inne kluczowe czynniki to dynamika wsparcia zewnętrznego: dalsze dostawy uzbrojenia, by móc kontynuować zbrojny opór, oraz gotowość Zachodu do pogłębiania sankcji, by dociskać agresora kosztami awantury.
Tego samego dnia bardzo ciekawego wywiadu udzielił prezydent Wołodymyr Zełenski, poszerzając polityczne warunki procesu negocjacji i wychodzenia z wojny. Kluczowym punktem jest jasne określenie się Zachodu odnośnie do gwarancji bezpieczeństwa dla Ukrainy: jeśli nie akcesja do NATO, to co w zamian i kto będzie gwarantem? To fundament.
Drugi fundament to legitymizacja kompromisu – jakim siłą rzeczy będzie musiała być umowa pokojowa zawarta przez społeczeństwo, a więc zgoda na nią wyrażona przez Radę Najwyższą i naród w drodze referendum. Warto wsłuchać się w logikę wywodu Zełenskiego, bo jego odpowiedzi na dziennikarskie pytania są bardzo przemyślnie konstruowane.
Najciekawsza jest opowieść o tym, że zgoda na pokój musi być wynikiem kompromisu wewnętrznego w społeczeństwie, które teraz w bardzo nierówny sposób odczuwa wojnę: są mieszkańcy Mariupola ginący w nieustannych bombardowaniach, są mieszkańcy Kijowa żyjący w zagrożeniu ostrzałem i mieszkańcy miast zachodniej Ukrainy mogący ciągle bezpiecznie chodzić po ulicach. Wszystkim zależy na niepodległości, w różny jednak sposób oceniają sytuację.
Zełenski nie poprzestaje na aktywności informacyjnej do wewnątrz kraju i do świata, uprawia także intensywnie osobistą dyplomację i w kalendarzu ma wystąpienia przed kolejnymi parlamentami: Japonii, Francji i innych krajów. Zbliża się szczyt NATO i Rady Europejskiej. I to właśnie na tych forach rozstrzygnąć się może przyszłość wojny.
Nie mniej ważnym argumentem jest i będzie postawa ukraińskiego społeczeństwa, które uznaje konieczność kompromisu pokojowego, ale nie zgadza się, by jego elementem były terytorialne ustępstwa i domaga się powrotu Krymu oraz Donbasu. W tym kontekście próby Rosjan polegające na okupacji ukraińskich terenów pozbawione są sensu, bo mogą się powieść tylko za cenę eksterminacji ludności.
Słowa prezydenta potwierdzają wyniki najnowszego sondażu Rating Group (niedawno analizowałem wyniki pochodzące z 12-13 marca, najnowsze są z próby realizowanej 18 marca). Optymizm Ukraińców nadal rośnie, 77 proc. ocenia, że sprawy idą w dobrym kierunku, a 93 proc. wierzy w zwycięstwo, najwyższy wynik w historii.
Blisko połowa (47 proc.) ma przekonanie, że wojna skończy się w ciągu kilku tygodni, 82 proc. nie wierzy w możliwość podziału Ukrainy. 74 proc. popiera bezpośrednie negocjacje Zełenskiego z Putinem, ale 89 proc. uznaje, że warunkiem zawieszenia broni jest wycofanie wojsk rosyjskich z terenu Ukrainy. I uwaga, zmalała nieco wiara w NATO, już „tylko” 72 proc. popiera wstąpienie do Sojuszu, wzrosła natomiast sympatii dla idei unii militarnej Ukrainy, Polski i Wielkiej Brytanii (kto jeszcze pamięta wizytę Borisa Johnsona i Mateusza Morawieckiego w Kijowie sprzed wojny?), unii takiej chciałoby aż 85 proc. Ukraińców.
Można się więc spodziewać zarówno intensyfikacji działań zaczepnych, ekspozycji brutalności agresora, by wpłynąć na światową opinię publiczną, jak i wzmożenia ukraińskiej dyplomacji, by jak najdalej przesunąć granice poparcia politycznego ze strony światowych graczy. To moment niezwykle trudny, bo opinia publiczna odczuwa już znużenie doniesieniami o wojnie, zaczyna je normalizować, często zgodnie z ukrytą moskiewską narracją, że Ukraina prędzej czy później jednak ulegnie, a Rosja pozostanie.
Nawet wśród życzliwych Ukrainie komentatorów padają opinie, że rozbiór lub podział Ukrainy jest nieunikniony. W tle widać tlącą się putinowską narrację, że Rosja to państwo wieczne, a Ukraina to jednak twór sezonowy. Ta racjonalizacja pseudo-realpolityki dobrze służy interesom wewnętrznym, dla których wojna w Ukrainie jest coraz lepszym pretekstem. Wystarczy przyjrzeć się Polsce.
Ukraińcy muszą więc rzeczywiście się skoncentrować, by utrzymać przewagę narracyjną i nie ulec rosyjskim bombardowaniom, ale i efektom wieloletniej pracy dezinformacyjnej i propagandowej Moskwy. Dlatego tak ważna jest nie tylko opowieść o zbrojnym oporze, o ludzkiej tragedii, ale i o państwie, które mimo wojny działa i jest zdolne wyrażać interes swoich obywateli.
Kończy się pierwszy miesiąc wojny, być może też zbliża się przełom, który otworzy drogę do wyjścia z kryzysu. Co nie oznacza szybkiego końca wojny, eksperci CSO piszą, że ukraińska armia i społeczeństwo są przygotowane do długotrwałych zmagań.