Kościuszko, bohater na nasze czasy
W piątek, 4 kwietnia wypada 220. rocznica Bitwy pod Racławicami, pod względem strategicznym nie miała ona wielkiego znaczenia, stała się jednak fundamentem na którym utrzymywano przez kolejne dziesiątki lat mit kościuszkowski, o wyeksponowanej insurekcyjnej komponencie. Dziś można w końcu zająć się Kościuszką inaczej, wczytując w jego projekt społeczny i polityczny. Ujawni się wówczas człowiek zupełnie niezwykły, bardzo nowoczesny, łączący romantyzm celów z racjonalizmem środków. O takim Kościuszce, polskim George’u Washingtonie piszę w najnowszej „Polityce”. Naczelnik – książę chłopów byłby zapewne pierwszym prezydentem Rzeczypospolitej, gdyby powiodła się republikańska, demokratyczna rewolucja, podobna do tych, jakie wydarzyły się w Ameryce Północnej i Francji.
Rewolucja się nie powiodła, zgnieciona przez siły zewnętrzne i wewnętrzną reakcję, został jednak po Kościuszce dorobek zaskakujący aktualnością do dziś. Liczący 200 lat list do Adama Czartoryskiego, zaczyna się akapitem:
Trzeba przyznać, że wszyscy ludzie są obdarzeni wystarczająco zdrowym rozsądkiem, aby odróżnić dobro od zła, aby odpowiednio się zachowywać, przeprowadzać rozumowania, ujmować i porównywać stosunki, jak również rozszerzać swe idee drogą refleksji i studiów.
Wszyscy znaczyło dla Kościuszki rzeczywiście wszyscy: chłopi, kobiety, ludzie wszystkich kolorów skóry. W dalszej części listu Kościuszko wyraża swe antyklerykalne credo (Naczelnik był deistą) i postuluje wolność wyznań religijnych pod warunkiem separacji kościołów od państwa. Państwo powinno kierować się „religią natury” i naturalnym rozumem, a nie wskazaniami konkretnych religii, bo:
Widziano rządy despotyczne posługujące się tą zasłoną religii w przekonaniu, że była ona najmocniejszą podporą ich władzy; wówczas to wyposażono w sposób możliwie najbogatszy księży kosztem nędzy ludów. Przyznano im najbardziej oburzające przywileje łącznie z zasiadaniem przy tronie. Słowem, do tego stopnia rozmnożono łaski, dobra i bogactwa duchowieństwa, że połowa narodu z tego powodu cierpi i jęczy w nędzy, podczas gdy oni nic nie robiąc opływają we wszystko.
Rozdział państwa od kościołów uzasadniał dosadnie:
…albowiem wszelkie ciało udzielne w narodzie będzie działało przeciw poczynaniom rządu , przy którym będą istniały utajone rewolty, konspiracje, w które niestety obfituje historia; nie można spodziewać się, że zmienią postępowanie, gdyż w ich interesie leży istotnie fascynowanie oczu ludu kłamstwem, strachem przed piekłem, dziwacznymi dogmatami i abstrakcyjnymi czy też niezrozumiałymi ideami teologii.
Kościuszko, w przeciwieństwie do swego przyjaciela Thomasa Jeffersona nie tylko mówił o republikańskich i demokratycznych ideach, lecz poświadczał je konsekwentnie czynem. Uwolnił z pańszczyzny chłopów ze swojego majątku, a gażę jaką zarobił podczas rewolucji w Stanach Zjednoczonych przeznaczył na wykup niewolników… Jeffersona, zakup dla nich ziemi oraz odpowiednie wykształcenie.
Insurekcja Kościuszkowska 1794 r. zakończyła się klęską, lecz zmieniła polską patriotyczną wyobraźnię, do panteonu bohaterów narodowych wprowadzając przedstawicieli wszystkich stanów i warstw Rzeczypospolitej: Bartosz Głowacki, Jan Kiliński, Berek Joselewicz. Szkoda, że dziś ta wyobraźnia uwiędła żywiąc się z innych źródeł tradycji, wiele z nich Kościuszko nazwałby bez wahania obskuranckimi. Być może po prostu byliśmy już nowocześni. Dlatego też w ramach niekończącej się dyskusji o modernizacji powinniśmy po prostu wrócić do oryginalnych źródeł naszej nowoczesności, bo ciągle mogą inspirować swą aktualnością.