Ukraina, cena atomowego frajerstwa?
Pilna blogosfera wygrzebała ciekawy tekst z 1993 r. opublikowany przez Johna Mearsheimera na łamach „Foreign Policy” – „The Case for the Ukrainian Nuclear Deterrent”. Amerykański politolog odradzał władzom Ukrainy oraz Billowi Clintonowi atomowe rozbrojenie. Przekonywał, że utrzymanie przez Ukrainę potencjału nuklearnego jest jedynym skutecznym środkiem na powstrzymanie nieuchronnego jego zdaniem konfliktu z Rosją. Jednocześnie wskazuje, że inna forma ochrony suwerenności Ukrainy, czyli np. gwarancje międzynarodowe będzie niewykonalna.
Mearsheimer może mieć gorzką satysfakcję, że się nie mylił. Nie o tym jednak, czy świat z atomową Ukrainą byłby bezpieczniejszy, czy nie, tylko o kluczowym w obecnym konflikcie aspekcie sprawy: Ukraina dokonała po odzyskaniu niepodległości kroku bezprecedensowego, kiedy Indie, Pakistan i inne kraje za wszelką cenę starały się zbudować własną bombę, oni się rozbroili oddając całe uzbrojenie Rosji. W zamian za gwarancje, które okazały się, jak przewidywał Mearsheimer, nieskuteczne. Ciekawe, jak wzrośnie wiarygodność „gwarantów” negocjujących rezygnację z programów nuklearnych np. w Iranie? To choćby z tego tylko względu stawka konfliktu zainicjowanego przez rosyjską okupację Krymu wykracza daleko poza granice regionu.