Moralna ślepota, o książce Donskisa i Baumana
Dziś książki dzielą się w swej masie na te, którym w ogóle zabrakło redaktora i takie, gdzie redaktor z wydawcą traktują autora w roli źródła surowca, który po odpowiedniej obróbce trafi między okładki, podobnie jak hamburger do środka bułki. Obie kategorie książek są równie męczące, bo łączy je wspólna cecha – mają dużo liter, mniej treści. Czasem jednak szczęśliwie trafi się perełka, jak książkowy dialog Leonidasa Donskisa i Zygmunta Baumana „Moral Blindness: The Loss of Sensitivity in Liquid Modernity”.
Donskis to świetny litewski filozof, „wędrowny uczony” (przez lata tułał się po różnych uniwersytetach), mało znany w Polsce – wiele lat temu Krasnogruda publikowała bardzo ciekawy esej o liberalnym nacjonalizmie. Miałem okazję kiedyś spędzić kilka dni z Donskisem w Sarajewie, wielce korzystając z jego głębokiej, nieszablonowej humanistycznej wiedzy. Wygadał się też wówczas ze swej przyjaźni z Zygmuntem Buamanem, której ważnym aspektem okazało się lepienie pierogów i testowanie whisky. W końcu jednak i inni mogą skorzystać z owoców przyjaźni dwojga środkowoeuropejskich filozofów (tak siebie umiejscawiają na intelektualnej mapie świata) – lektura ich dialogu nie jest łatwa, bo uświadamia niedostatki własnych poszukiwań, jest jednak pożywna jak micha litewskich soczewiaków.
Donskis i Bauman rozmawiają oczywiście o kondycji współczesnego świata zmagającego się z płynną nowoczesnością, której kluczowym strukturalnym aspektem jest oddzielenie się polityki od władzy/mocy. Polityka stała się bezsilnym spektaklem oglądanym w mediach i kształtowanym pod dyktando coraz szybszych i głodnych newsów mediów. Prawdziwy spektakl władzy rozgrywa się jednak poza wścibskim okiem kamer, a podejmowane w jego ramach działań decyzje niewiele sobie robią z demokratycznych roszczeń ludu. Ruchy oburzonych, jakie w 2011 r. rozlały się po całym świecie nie przyniosły żadnej zmiany, choć były spektakularnym wyrazem sprzeciwu i gniewu. Dlaczego?
Bo protestujących na Porta del sol oraz w innych miejscach świata prekariuszy łączyło, owszem oburzenie, lecz zabrakło im solidarności. Prekariusz, czyli proletariusz epoki płynnej nowoczesności póki co nie tworzy z braćmi w niedoli wspólnoty, przeciwnie marzy tylko tym, żeby ze swej prekaryjnej kondycji się wybić, odzyskać lub zdobyć status przedstawiciela klasy średniej z wszelkimi jego atrybutami. Z tego też względu wspólne spotkanie oburzonych prekariuszy na jednym placu nie przekształca się we wzajemne uznanie i szacunek, które umożliwiłyby powstanie takiej choćby więzi, jaka łączyła robotników walczących o swoje prawa. Nie jest to niemożliwe, póki co jednak ruchy oburzenia przyniosły efekt jedynie tam, gdzie walka była połączona z walką z jawną opresją, np. w Tunezji i Egipcie.
The big question, the life-and-death question, is whether the ‚precariat’ can be recast into a ‚historical agent’, as the ‚proletariat’ was or was hoped to be, capable of acting in solidarity and pursuing a shared concept of social justice and a shared vision of the ‚good society’ – a society hospoitable to all its members.
Pytaniu o możliwość solidarności towarzyszy przekonanie obu filozofów o głębokim kryzysie, czy raczej „metakryzysie” polegającym na braku pogłębiającym się braku zdolności społecznych struktur do działania, by realizować wspólne społeczne cele. Sfera działania uległa prywatyzacji, dziś każdy sam jest odpowiedzialny za swój los i zarządzanie ryzykiem wynikające z się niepewności, których źródłem jest pozostająca poza kontrolą gospodarka poddająca swojemu dyktatowi i swej logice towarowej wymiany inne sfery życia. I odwołują się do stwierdzenia Ulricha Becka:
Od jednostek oczekuje się dziś, że na sprzeczności systemowe odpowiedzą rozwiązaniami dotyczącymi własnych biografii.
Hm, podobnie leczył swoich obywateli Związek Sowiecki – tym, którzy nie mogli się odnaleźć w obiektywnie najlepszym systemie społeczno-gospodarczym aplikowano kurację w psychuszkach. Neoliberalizm jest bardziej liberalny i oferuje płatne terapie oraz kursy dostosowawcze.
W książce Donskisa i Baumana wiele jest ciekawych interpretacji współczesności, m.in. analiza kultury celebrytów jako wariantu kultury ofiarniczego cierpienia „celebryci są ofiarami i ofiary są celebrytami”. Przy okazji świetne odczytania Houellbecqa, Spenglera i innych tekstów budujących europejski idiom kulturowy. Na pytanie o możliwość zmiany, odzyskania sprawczości najlepiej odpowiada przytoczony w tekście cytat z dziennika Ludwika XVI. Miał on napisać 14 lipca 1789 r., podsumowując dzień: Rien, nic.
Zawsze istnieje szansa, że nie dostrzegamy zmiany, która już trwa w najlepsze. Czy będzie to zmiana na lepsze, to już inna sprawa. Czekając na wydarzenie warto jednak umilić sobie włączając się do rozmowy Leonidasa Donskisa z Zygmuntem Baumanem.