Tylko koni żal, czyli przyszłość ludzi i pracy

Zapraszam jutro do lektury w „Polityce” tekstu „Maszyny zrobią ludzi w konia?” – do jego napisania zachęciła mnie niedawna monachijska konferencja DLD14 oraz najnowsza książka Erika Brynjolfssona i Andrew McAfee „The Second Machine Age”. To na konferencji padło właśnie pytanie, czy podążymy za końmi, które stały się zbędne w większości „tradycyjnych” funkcji wyparte przez maszyny? Odpowiedzi próbują udzielić wspomniani ekonomiści z MIT, już raz się za to zabrali w książeczce „The Race Against the Machine”


W najnowszym opracowaniu powtarzają wcześniejsze pytania, zbierają jednak więcej argumentów pokazujących, że tym razem wpływ zmiany technologicznej na gospodarkę i rynek pracy będzie najprawdopodobniej miał inną dynamikę, niż podczas wcześniejszych zmian strukturalnych. W każdym razie nie da się załatwić problemu stwierdzeniem, że owszem – na skutek postępu jedne zawody znikały, pojawiały się inne, a w sumie pula pracy rosła. Po pierwsze, Karol Popper dość przekonująco tłumaczył, dlaczego indukcja i wnioskowanie o przyszłości na podstawie przeszłości nie ma logicznego uzasadnienia (choć może prowadzić do poprawnych wniosków, zwłaszcza w systemach deterministycznych). Po drugie, charakter obecnych zmian technologicznych, które dotyczą w coraz większym stopniu technologii kognitywnych powoduje, że wcześniejsze metody radzenia sobie z problemem, czyli edukacja będą nie wystarczające.

Brynjolfsson i McAfee patrzą jednak na problem systemowo, pokazując że rzecz nie tylko w samych technologiach, unikają prostego determinizmu technologicznego, choć bronią z przekonaniem tezy, że postęp techniczny przyspiesza i dopiero wchodzimy na drugą połowę szachownicy, czyli ostra jazda dopiero przed nami. Odwołują się m.in. do analiz Paula Romera, który rozwija własną teorię innowacyjności, która z kolei jest jednym z filarów jego teorii endogennego wzrostu. Jego zdaniem, w uproszeniu, głównym motorem postępu (rozwoju gospodarczego) są innowacje i reguły (prawa i instytucje). Intensywność innowacyjna z czasem musi rosnąć, bo zwiększa się pula technologii umożliwiających rozwój innowacji kombinacyjnych (nowych aranżacji funkcjonalnych znanych wcześniej elementów). Warunkiem tego wzrostu jest odpowiedni ład instytucjonalny sprzyjający innowacyjnemu „kombinowaniu”.

I tu właśnie jest pewien problem – obecny ład instytucjonalny, np. sposoby pomiary rozwoju gospodarczego lub efektywności przedsiębiorstw pochodzą z innej epoki, premiują wzrost PKB i jak najszybsze zwroty z kapitału. O ułomności PKB napisano już wiele, podobnie o pomiarze efektywności firm. W każdym razie obecnie prezesom opłaca się zwiększanie efektywności kosztem pracy, co też się dzieje i w efekcie wychodzenie z kryzysu odbywa się głównie z modelu wzrostu bezzatrudnieniowego. Bez zmian instytucjonalnych w końcu dojdzie do sytuacji, kiedy zabraknie nabywców na produkowanie przez automaty dobra.

W książce „The Second Machine Age” jest sporo ciekawych wątków, ekonomiści analizują nawet ideę powszechnego dochodu gwarantowanego. Konkluzja jednak najbardziej przejmująca – obecny system edukacyjny, „modernizowany” z logiką podobną, z jaką modernizuje się przedsiębiorstwa, czyli z nastawieniem na wzrost efektywności mierzony coraz bardziej rozległymi pomiarami prowadzi do standaryzacji kompetencji absolwentów szkół i uczelni. Czyli dokładnie zamyka ich szanse na przyszłość, w której wszystkie dające się zestandaryzować zadania, przejmą automaty. Kto twierdzi inaczej, robi młodych w konia.