Ofensywa zimowa PiS
Zimowa aura buduje nastrój wokół najnowszej ofensywy sejmowej PiS. Główny jej element to powtórka ataku na sądy i nowy front – ordynacja wyborcza. Blitzkrieg urągający jakimkolwiek zasadom demokratycznego stanowienia prawa. Na ile jednak oznacza rzeczywistą siłę PiS, a na ile jest głównie wyrazem siły arogancji?
Czy pytanie ma w ogóle sens? Siła jest siłą, kolejne ustawy zmieniają (lub mają zmienić) niekonstytucyjnie ustrój Polski. To prawda. Tylko czy same ustawy wystarczą, by zmienić Polskę? Czy polityczna kontrola nad wymiarem sprawiedliwości rzeczywiście podporządkuje go politycznej woli partii władzy? Odpowiedź nie kryje się w ustawach, lecz w ludziach. Wszystko zależy od sędziów, którzy ciągle mają do dyspozycji ustawę zasadniczą – to konstytucja jest podstawą prawa. I nie wiadomo, ilu w codziennej praktyce okaże wierność konstytucji, czyli prawu, a ilu dostosuje się do nowej rzeczywistości. Pewne jest, że wszystkich podporządkować nie sposób.
Oczywiście ciągle nie wiadomo, jak zachowa się prezydent Andrzej Duda, którego PiS znowu wystrychnęło na dudka. Wszak po maglu Piotrowicza niewiele zostało z prezydenckiej oryginalnej propozycji legislacyjnej. Wiele poprawek PiS wygląda tak, jakby specjalnie chodziło o upokorzenie prezydenta i pokazanie, że nie ma nic do powiedzenia. Czy rzeczywiście? Czy może ktoś przeszarżował? Przekonamy się dość szybko, nawet jednak ewentualna uległość Andrzeja Dudy nie zmienia znaczenia głównego pytania o rzeczywistą skuteczność nowego prawa.
To pytanie jeszcze bardziej odnosi się do chaotycznego majstrowania przy ordynacji wyborczej, co świetnie analizuje Jarosław Flis w czwartkowej „Rzeczpospolitej”. Próba podporządkowania systemu wyborczego władzy politycznej, ze względu na złożoność tego systemu, zwłaszcza w wymiarze samorządowym, może wymknąć się PiS spod kontroli. Najkorzystniejsze nawet sondaże społeczne dają PiS, owszem, największe poparcie, które w wyborach parlamentarnych wystarczyłoby do odtworzenia większości. Ale ciągle w liczbach bezwzględnych większość PiS nie popiera i ten fakt będzie miał kluczowe znaczenie w wyborach samorządowych. Przy takiej arytmetyce społeczno-geograficznej manipulowanie ordynacją może przynieść odwrotny niż zamierzony efekt. Wystarczy, że wywoła większą niż zazwyczaj mobilizację elektoratu.
To wszystko jest oczywiście gdybaniem, pokazuje jednak, po jak grząskim gruncie stąpa Jarosław Kaczyński. Dotychczas strategia walca legislacyjnego przynosiła efekt, bo sprawiała wrażenie skuteczności władzy, która nie boi się elit, Brukseli i świata. Ale ustawy, choć mają wpływ na rzeczywistość, nie są rzeczywistością. O rzeczywistości decydują ludzie, a wzory zachowań Polaków nie układają się w żadną spójną całość, nawet po prawej stronie ideowej sceny. W takiej sytuacji siła władzy manifestowana arogancją może bardzo łatwo stać się źródłem politycznej bezsiły. Jak jest, przekonamy się najpóźniej za rok, podczas wyborów samorządowych. Nie zmarnujmy tego roku.