Ukraina, pewność zwycięstwa

Eksperci na całym świecie nieustannie analizują możliwe scenariusze zakończenia wojny, tymczasem Ukraińcy już ją wygrali. Aż 76 proc. ocenia, że sprawy idą w dobrym kierunku, najwyższy wynik w historii sondażu. I już prowadzą debatę o tym, jak powinna wyglądać powojenna odbudowa.

Światowe media, jak to media, lubią dramatyczne komunikaty, więc na zmianę dostarczają obrazy bombardowanego Mariupola i milionowych rzeszy uchodźców, którzy ruszyli do krajów Europy, najliczniej trafiając do Polski. W tym samym czasie jednak, jak podała ukraińska Służba Graniczna, do Ukrainy wróciło 320 tys. osób, głównie mężczyzn. Można się domyślać, że nie na urlop z pracy za granicą, tylko do walki z najeźdźcą.

Nadzieja

Analiza ukraińskich sondaży prowadzonych systematycznie przez Rating Group pokazuje niezwykłą transformację ukraińskiego społeczeństwa w trakcie wojny. W pierwszym wojennym badaniu z 1 marca aż 90 proc. badanych deklarowało, że patrzy na sytuację z nadzieją, skok w stosunku do listopada 2021 z 30 proc., a więc aż o 60 pkt proc.!

Z kolei w badaniu przeprowadzonym 8-9 marca aż 91 proc. patrzyło na rozwój sytuacji z optymizmem, 18 proc. oceniało wtedy, że wojna zakończy się w ciągu tygodnia, 39 proc. sądziło, że zajmie kilka tygodni. Co ważniejsze, 92 proc. nie miało wątpliwości, że Ukraina jest w stanie poradzić sobie z agresją. Wzrosło poczucie własnej wartości Ukraińców i oceny swojej ojczyzny. W badaniu z 12-13 marca 34 proc. uważa, że Ukraina jest liderem wśród państw europejskich, a 42 proc. widzi ją trochę skromniej w gronie średniaków. W styczniu te wyniki wynosiły odpowiednio 8 i 39 proc.

…i optymizm

Wojenny optymizm regularnie poprawiał się od początku wojny. Tuż przed agresją w zdolności obronne Ukrainy wierzyła koło połowy Ukraińców. Po dwóch dnia wojny przekonanie o zdolności oporu wzrosło do 60 proc., po czterech dniach do 88 proc., by wylądować na poziomie 92 proc. Jaki cel stawiają Rosjanie w tej wojnie? 56 proc. badanych nie ma wątpliwości, że Rosja chce zniszczyć ukraiński naród, a 49 proc. dodaje, że chce przyłączyć Ukrainę do Rosji. Nic więc dziwnego, że aż 80 proc. deklaruje gotowość obrony z bronią w ręku (do walki gotowych jest 70 proc. kobiet i 90 proc. mężczyzn).

Aż 64 proc. Ukraińców patrzy jednak realistycznie na zakończenie wojny i uważa, że będzie ono wynikiem porozumienia i kompromisu. Tyle tylko, że dla 80 proc. w kompromisie tym nie mieści się uznanie aneksji Krymu, a dla 86 proc. rezygnacja z Donbasu.

Wojna o wszystko

Wszystkie te wyniki kontrastują z medialnymi przekazami, należy jednak je koniecznie uwzględniać w analizach sytuacji. Przekonanie o możliwości zwycięstwa wynika nie tylko ze świadomości stawki – Ukraińcy nie mają złudzeń, jakie ciągle pewno żywią niektórzy światowi liderzy – że z Putinem i Rosją można dogadać się inaczej niż z pozycji militarnej siły.

Ich przekonanie wspomaga rosyjska propaganda – podczas telewizyjnych seansów nienawiści coraz częściej pojawiają się wypowiedzi o całkowitym zniszczeniu nacji banderowców. Oficjalne komunikaty o poległych rosyjskich żołnierzach zawierają frazę, że „zginął podczas walk z oddziałami nacjonalistów”, tak jakby rosyjskie wojsko prowadziło operację przeciwko separatystom na terenie własnego kraju.

Wiarę w zwycięstwo wyraził najlepiej obrazowo Ołeksij Arestowicz, doradca szefa kancelarii prezydenta. Arestowicz wyrósł na gwiazdę wojennych mediów i naczelnego uspokajacza kraju. Rzeczywiście, jego briefingi to majstersztyk komunikowania trudnych wiadomości w sposób zawsze niosący nadzieję. Tak więc w ocenie Arestowicza „rosyjska armia nie jest silna, tylko długa, i będziemy ją odcinać po plasterku, jak salami, i zjadać”.

Nas coraz więcej, ich coraz mniej

Ostatnio zaś, na fali powrotów mężczyzn z zagranicy dołączających do walki, formowania się zagranicznego Legionu Ukraińskiego – wśród ochotników spoza Ukrainy są nawet kompanie z Czeczeni, skuteczne antidotum dla „kadyrowców” – powstało nowe powiedzenie: nas jest coraz więcej, ich coraz mniej. Co niezawodny Arestowicz skwitował w wywiadzie dla tygodnika „Nowoje Wremia”: idzie wiosna, lasy się zazielenią, nasi myśliwi będą mogli wyjść na polowanie.

Oczywiście sondaże nie mówią wszystkiego, komunikaty specjalistów nie muszą być miarodajne, podobnie jak oficjalne statystyki zadawanych strat rosyjskim siłom. Ale dane można weryfikować, przyglądając się praktycznym działaniom struktur państwa. A państwo, które miało upaść, działa i wznowiło, tam gdzie to możliwe, działanie oświaty. Działają instytucje państwowe – mam okazję przyglądać się jednej z kobiet, która ewakuowała się z Ukrainy do Polski, a jest pracownicą Narodowego Banku Ukrainy. Pracuje zdalnie na laptopie, nawet musiała odpracować wolny poniedziałek 7 marca, jaki „mostkował” weekend z 8 marca, w Ukrainie ciągle będący dniem wolnym.

Debata o przyszłości

I warto śledzić nie tylko doniesienia z linii frontu, ale także debatę publiczną, która staje się coraz ciekawsza, a jej tematem jest odbudowa. Wśród analityków z ośrodków myśli strategicznej i publicystów narasta świadomość, że proces powojennej rekonstrukcji odbywać się musi na własnych ukraińskich warunkach, żadnych planów Marshalla rozumianych jako narzucone przez ekspertów z Zachodu rozwiązania.

Z każdym dniem oporu wobec agresji rośnie nie tylko determinacja Ukraińców, ale także ich asertywność w relacjach z resztą świata. Na pewno nie zmniejszy się ona po wojnie. To będzie ciekawe wyzwanie, również dla polskiej polityki zagranicznej.