Ukraina, samorządność źródłem siły

Kończy się trzeci tydzień wojny, rosyjski blitzkrieg dawno zamienił się w wojnę pozycyjną. Rosjanie ponoszą olbrzymie straty, na co odpowiadają atakami na ludność cywilną. Skąd Ukraińcy czerpią siłę – pytają dziś wszyscy.

Uważna analiza działań wojennych podpowiada, że Rosjanie na dobre ugrzęźli i jedyne, co im się udaje, to zbrodnicze ataki na bezbronną ludność. Konfrontacje z ukraińską armią kończą się zazwyczaj krwawymi jatkami Rosjan, na kolejnych odcinkach frontu Ukraińcy przechodzą do kontrofensywy. Sam Wołodymyr Zełenski mówi, że Rosjanie zaczynają mięknąć podczas rokowań, które oby doprowadziły do pokoju.

Nie zamierzam jednak konkurować z ekspertami od analiz militarnych, więc odpowiedzi na pytanie, jak rozwija się sytuacja i co jest źródłem ukraińskiej siły, poszukałem w mniej oczywistych miejscach. Tak trafiłem na tekst Jarosława Żaliły, wicedyrektora Narodowego Instytutu Studiów Strategicznych. Pisze on, że „na obecnym etapie rozwoju sytuacji należy przechodzić od strategi oporu wobec wroga do strategii odrodzenia”.

Strategia na odrodzenie

Oznaczałoby to przekonanie, że osiągnięcie pokoju jest kwestią czasu, który trzeba wykorzystywać na organizację procesu odbudowy. Dlatego m.in. należy już pracować nad zmianą struktury pomocy zagranicznej dla Ukrainy. Co ciekawe, Żaliło twierdzi, że „szczęśliwie pojawia się coraz więcej analiz dotyczących ukraińskiej przyszłości”. Skoro tak, to Ukraińcy bardzo są do tej przyszłości przekonani i najprawdopodobniej mają przesłanki, by na nią stawiać.

Żaliło dochodzi do swych stwierdzeń, wychodząc jednak od innej kwestii: pytania o źródła ukraińskiej odporności w czasie wojny. Oczywiście wymienić należy zreformowaną i zmotywowaną armię, determinację ukraińskiego społeczeństwa. To prawda, Żaliło jednak zwraca uwagę na fundamentalne znaczenie jeszcze jednego, ustrojowego czynnika. To udana decentralizacja, czyli reforma samorządowa, przyspieszona i pogłębiona po rewolucji w 2014 r.

Zbawienna decentralizacja

W wyniku decentralizacji gminy w Ukrainie zyskały podobne kompetencje co w Polsce – podmiotowość prawną, majątek i niezależne budżety. Jak dobrze ta reforma działa, widział każdy, kto jeździł za wschodnią granicę – przyspieszyła budowa dróg, miasta zaczęły kwitnąć, zaczęło się aktywizować społeczeństwo obywatelskie. Nie dla wszystkich, włącznie z obecnym prezydentem, reforma decentralizacyjna była oczywista.

Jej krytycy zwracali uwagę, że może sprzyjać korupcji, osłabiać spójność i siłę państwa. Wojna, pisze Żaliło, pokazała, że jest zupełnie inaczej. Mimo reżimu stanu wojennego wprowadzonego 24 lutego, który daje duże uprawnienia administracji wojskowej, większość uprawnień władz lokalnych nie zmieniła się. I to one, razem z lokalnymi społecznościami, organizowały struktury cywilnego oporu w czasie, gdy struktury władzy centralnej dopiero się ogarniały.

Siła samorządności

Siła struktur samorządowych wynika z wielu czynników, pisze Żaliło. Mają najlepszy dostęp do informacji o stanie spraw na swoim terenie i najlepiej są w stanie identyfikować potrzeby oraz alokować zasoby. W sytuacji ograniczonej łączności potrafią koordynować działania nawet służb państwowych, jak policja. Co ważne, dysponują czymś, co można nazwać „bliskim autorytetem”, zwłaszcza merowie wybrani w bezpośrednich wyborach.

Opierając się na swym oglądzie, Żaliło postuluje wzmacnianie lokalnych struktur przez zapewnienie zasobów do samodzielnego radzenia sobie z sytuacją kryzysową. Tyle w wielkim skrócie, po którym można przejść do Polski, gdzie od 2015 r. wszystko jest na odwrót. Samorząd nie jest traktowany jako źródło siły państwa, tylko wróg rządu, którego najlepiej osłabić, odbierając kompetencje i zasoby.

Tęsknota za centralizmem

Podejścia tego nie zmieniło nawet doświadczenie pandemii. W grudniu Ośrodek Studiów nad Wyzwaniami Cywilizacyjnymi (kieruje nim prof. Andrzej Zybertowicz) zorganizował w Akademii Sztuki Wojennej konferencję „Odporność państwa i społeczeństwa polskiego: pandemia
Covid-19, Big Tech i inne zagrożenia”. Część poświęconą pandemii opisywał specjalny raport analizujący czynniki odporności polskiego społeczeństwa. Nie zabrakło religijności, zabrakło słowa o samorządzie.

Dziś, wobec kryzysu wynikającego z napływu uchodźców z Ukrainy, widać wyraźnie, że bez samoorganizacji struktur społeczeństwa obywatelskiego, zwykłych mieszkańców i jednostek samorządu kryzys przekształciłby się w katastrofę. Niezdolność instytucji władzy centralnej do ogarnięcia podstawowych problemów, z najważniejszym – brakiem planowania strategicznego i logistycznego.

Czas na korepetycje

Żaliło pisze do swych rodaków, że nadszedł czas na planowanie powojennej odbudowy. Chyba też nadszedł czas, żebyśmy zaczęli uczyć się od Ukraińców identyfikować prawdziwe źródła siły i odporności państwa i społeczeństwa.