Ex-Centrum – punkt Nemo

Punkt Nemo, czyli biegun niedostępności, to miejsce w równym stopniu odległe od stałych lądów. Jeśli potraktować go jako metaforę odnoszącą się do czasu, będzie oznaczał moment, w którym znana przeszłość jest równie odległa jak nieznana jeszcze przyszłość. To dziś.

Łatwo wytykać Mateuszowi Morawieckiemu, że na początku lata ogłaszał zwycięstwo nad pandemią. Mało kto wówczas nie uwierzył w koniec najgorszego i początek powrotu do normalności. Plaże, knajpy i ulice wypełniły się ludźmi. Jesień przypomniała prognozy epidemiologów i ostrzeżenia, że nawet nie dotarliśmy do końca początku kryzysu.

Nie o pandemii jednak chcę pisać, tylko o nieudanej próbie powrotu do przedpandemicznej przeszłości, czyli tak upragnionej przez wielu dawnej normalności. Nie udało się. Irlandia ogłosiła właśnie sześciotygodniowy lockdown, a premier kraju obiecuje ostrożnie swoim obywatelom, że jak wytrzymają, to na święta może będzie lepiej. Może. Na pewno nie wie nikt.

Punkt Nemo

To właśnie jest punkt Nemo – próbowaliśmy wrócić do czasu zaledwie sprzed pół roku, nie udało się. Bo powrotu nie ma, pół roku temu ukazała się na ten temat moja książka „W Polsce, czyli wszędzie. Rzecz o upadku i przyszłości świata”. Niestety nie straciła aktualności, przeciwnie. Chętnie jednak przyjmę każdy dobry argument przeciwko prezentowanym w książce diagnozom.

Przyszłość okazuje się nie mniejszym problemem niż próba powrotu do przeszłości. Tzw. druga fala pandemii, a w istocie niezakończona jej pierwsza faza, zaskoczyła nie tylko Morawieckiego. Zaskoczyła wszystkich, nawet tych, co się starannie przygotowywali. Prymusi wiosny: Czesi, Austriacy, Niemcy patrzą ze zdumieniem, jak liczba zakażeń rośnie.

Niepewność

Nigdy nie mieliśmy wielkiej kontroli nad przyszłością, teraz zdaje się, że ją praktycznie utraciliśmy. W niedawnym raporcie Swiss Re „Biodiversity and Ecosystem Services” można znaleźć podpowiedź. Gospodarka, a także finanse w coraz większym stopniu powiązane są ze stanem środowiska (zależy od niego ponad połowa światowego PKB i coraz większy odsetek aktywów instytucji finansowych).

To oznacza, że skutki kryzysu ekologicznego i klimatycznego coraz częściej będą już nie pośrednio, a bezpośrednio przyczyną kryzysów gospodarczych i finansowych. Utrata kontroli nad środowiskiem powoduje, że kończy się społeczeństwo ryzyka, kiedy zarządzanie przyszłością było formą zarządzania ryzykiem, od którego można było się ubezpieczyć. Wkraczamy w epokę nieubezpieczalnej niepewności.

Nuda apokalipsy

Punkt Nemo jest więc punktem przełomu. Metaforę tę pożyczyłem od Pawła Janickiego, artysty związanego z Wrocławskim Centrum Sztuki. Właśnie trwa jego wystawa zatytułowana „Point Nemo”. To wystawa o świecie przeoranym przez nowe technologie, w którym zarówno zapowiedź kolejnych przełomów (the next big thing z prospektów reklamowych), jak i wizje apokalipsy wywołują już tylko ziewanie.

Zarówno Singularity, jak i Apokalipsa ciągle nie chcą nadejść, postęp niby przyspiesza, ale im jest szybszy, tym bardziej jesteśmy w miejscu, najnowsze propozycje technologiczne już na starcie są anachroniczne i dawno zostały wyśmiane w s-f. Osuwamy się w rzeczywistość, w której główną siłą napędową są, tak jak w procesie ewolucji, przypadkowe mutacje/błędy. Im zawierzyć odbicie od punktu Nemo w kierunku przyszłości?

Ex-centrum – zasada wyobraźni

Na razie tak robimy, pandemia pokazuje, że maszerujemy dzielnie od błędu do błędu, licząc, że ich suma doprowadzi do właściwego rozwiązania. W książce proponuję jednak, żeby lepiej posłużyć się zasadą wyobraźni i zacząć poważnie testować, choćby tylko w kategorii eksperymentów myślowych, rozwiązania alternatywne, teoretycznie możliwe i etycznie sprawiedliwe.

Stąd projekt Ex-Centrum, który zainicjowała 30 września Olga Tokarczuk esejem „Człowiek na krańcach świata” opublikowanym w „Polityce”. Ex-Centrum dojrzewało przez kilka ostatnich lat, m.in. podczas seminariów, jakie na zaproszenie Pisarki organizowałem w Nowej Rudzie podczas festiwalu Góry Literatury. Po Noblistce swoją wizję opublikowała Agnieszka Holland, w najbliższej „Polityce” będzie można przeczytać esej Ewy Bińczyk. Zapraszam też do oglądania nagrań rozmów z Autorkami i Autorami.

W stronę przyszłości

Ja z kolei, reanimując „Antymatrix” po chwili wyciszenia, w pół roku po ukazaniu się „W Polsce, czyli wszędzie”, podejmę się próby odpowiedzi na uwagi i głosy krytyki, jakie pojawiły się w recenzjach. Dyskusja z nimi to dobry punkt wyjścia z punktu Nemo.