Rachunek, czyli kto palcem wojuje

Polska prawica u władzy jest przekonana, że może urbi et orbi wymachiwać środkowym palcem, podobnie jak to uczyniła w Sejmie Joanna Lichocka. Ze świata zaczynają już płynąć rachunki.

Francuskie miasteczko Saint-Jean de Braye nie decyduje o światowej polityce. Chwaliło się jednak dobrymi relacjami z miastami bliźniaczymi, do których należał polski Tuchów. Francuzi zmartwili się, gdy doszło do nich, że Tuchów przyjął uchwałę anty-LGBT+. By nie polegać na plotce, francuscy radni przetłumaczyli polską rezolucję francuski i przeżyli szok.

https://www.facebook.com/FTVpride/videos/2483456031906649/

Szok

Colette Martin-Chabbert odpowiedzialna za relacje międzynarodowe Saint-Jean de Braye tłumaczy serwisowi FranceInfo: w sąsiedztwie mieliśmy w czasie wojny trzy obozy internowania, w jednym z nich przetrzymywano homoseksualistów, od 5 tys. do 15 tys. trafiło do obozów koncentracyjnych. I puentuje, podobnie jak Marian Turski w pamiętnej mowie podczas 75. rocznicy wyzwolenia KL Auschwitz, że historia może się powtórzyć.

On a tout de suite réalisé la gravité de cette prise de position, en se disant que l’histoire, hélas, se répétait. On est bien placés pour le savoir, dans le Loiret, avec le souvenir de trois camps d’internement. A Jargeau, il y avait des tziganes et des homosexuels. On ne peut pas accepter que des décisions comme celles-ci soient prises, au mépris des droits de l’homme.

I niezrozumienie

Z tego względu Francuzi uznali, że nie mogą tolerować instytucjonalnej dyskryminacji ze strony władz bratniego polskiego miasta, zawiesili więc współpracę w piątek 14 lutego. Znamienna jest puenta informacji we FranceInfo – Colette Martin-Chabbert opisuje reakcję strony polskiej, urażonej stanowiskiem Francuzów, i podsumowuje: myślę, że oni nie rozumieją, dlaczego byliśmy zaszokowani:

Je pense qu’ils ne comprennent pas pourquoi cela nous choque…

Wieść o decyzji Saint-Jean de Braye poszła w świat, a środowiska walczące o respektowanie praw człowieka apelują do innych miast, by sprawdziły, z kim utrzymują relacje. Więc być może to dopiero początek fali.

Jak jednak pisałem, Saint-Jean de Braye nie ma bezpośredniego wpływu na wielką politykę. Mają go unijni politycy kształtujący choćby budżet. I tu dwie ciekawe nowości.

Topniejący Fundusz Sprawiedliwej Transformacji

Po pierwsze, możemy nie dostać miliarda euro, a więc połowy z kwoty alokowanej dla Polski w ramach Funduszu Sprawiedliwej Transformacji. FST jest instrumentem wspierającym wdrażanie Zielonego Ładu dla Europy. Jeśli chcemy całość, musimy podpisać się pod Zielonym Ładem.

Jak pamiętamy, niepodpisanie się Polski pod dokumentem podczas ostatniego szczytu miało być naszym historycznym zwycięstwem. Okazuje się, że UE i tak będzie Zielony Ład wdrażać, nie zwracając uwagi na maruderów. Przeciwnie, maruderzy będą za swoje marudzenie płacić.

Praworządność i kasa

W końcu Věra Jourová, wiceprzewodnicząca Komisji Europejskiej odpowiedzialna m.in. za praworządność, zapowiedziała podczas konferencji w Monachium, że wypłaty z budżetu UE (wszystkich środków, nie tylko z funduszu spójności) będą uwarunkowane respektowaniem zasad praworządności przez państwa członkowskie.

Gra na miny i „faki” przestaje być bezkarna. Rachunek zapłacimy jednak wszyscy.