Gliński poprawia Tokarczuk
Minister kultury dołączył do osób komentujących wykład noblowski Olgi Tokarczuk. Nie zauważył, że pisarka mówiła o literaturze w zmieniającym się, złożonym świecie, a nie odwrót. I wyszedł na politruka.
Każdy ma prawo komentować, także noblowskie wykłady, jak chce. Również minister kultury, choć w takim przypadku warto najpierw określić rolę, w jakiej się występuje. Czy Piotr Gliński mówił o wystąpieniu Olgi Tokarczuk jako Piotr Gliński, czy jako profesor-socjolog Piotr Gliński, czy jako minister kultury Piotr Gliński, czy w końcu wicepremier Piotr Gliński?
Wykład Glińskiego
Na pewno zaczął mówić jako minister, bo zaprosił pisarkę do ministerstwa, by złożyć jej osobiście gratulacje i porozmawiać także o kwestiach poruszonych w noblowskiej mowie. Więc można domniemywać, że dalsza część komentarza wypowiadana była z pozycji ministra kultury.
Odnosząc się do kluczowej w wystąpieniu Tokarczuk kategorii czułości, Piotr Gliński powiedział (podaję za Gazetą Prawną):
Bardzo dobrze by było, żeby ta czułość była częściej widoczna, także w naszym społeczeństwie, także w ocenach naszego życia publicznego, czy rozumienia polskiego społeczeństwa.
I dodał:
Problem jest z egoizmem i zbytnim indywidualizmem, z fragmentaryzacją świata. Natomiast czy wystarczy to pojęcie czułości do tego, żeby przezwyciężyć te wszystkie kwestie, to mam wiele wątpliwości.
Dołożę jeszcze fragment:
Miłość, miłosierdzie to są pojęcia, które w wielkich systemach filozoficzno-światopoglądowych i religijnych funkcjonują w świecie od 2000 lat. W jakimś sensie ta czułość jest przy tym maleńka.
I już na koniec:
… potrzebna jest bardziej wnikliwa diagnoza w wielu innych obszarach. (…) Ja np. widzę nadzieję w instytucjach, które budują pozytywne systemy wartości, takich jak rodzina, wspólnota np. narodowa, lokalna, bo wciąż nikt nigdzie na świecie nie zastąpił dobrze funkcjonującej wspólnoty narodowej, w sensie kulturowym, dla zaspokajania wszystkich naszych potrzeb społecznych.
Mam wrażenie, że Piotr Gliński zwyczajnie nie przeczytał/nie wysłuchał mowy Olgi Tokarczuk albo zrobił to bardzo pospiesznie i nie zrozumiał przekazu pisarki.
Literatura, czułość, świat
Noblistka mówiła o literaturze w zmieniającym się, złożonym świecie. I jak powiedziała, „czułość jest tą najskromniejszą odmianą miłości”, sposobem patrzenia na rzeczywistość, w którym Tokarczuk widzi podstawę swojego pisarskiego fachu i siłę literatury.
Dziwne to oczekiwanie Piotra Glińskiego, by pisarka, mówiąc o potrzebie nowych narracji ujmujących współczesną kondycję, podejmowała refleksję socjologiczną czy politologiczną nad instytucjami życia społecznego i politycznego. Trudno też było oczekiwać, że wypowiadając się z autonomicznej pozycji sztuki, zastanawiać się będzie nad kondycją np. Kościoła katolickiego.
Wizje kultury
Komentarz Piotra Glińskiego był więc nie na temat, w pewnym aspekcie też wykazał nieznajomość Olgi Tokarczuk jako osoby. Bo tworząc po polsku literaturę o uniwersalnym przekazie, jest jednocześnie mieszkanką świata i obywatelką swej lokalnej, noworudzkiej wspólnoty. Jak bardzo z tą wspólnotą jest związana, najlepiej zrozumieć, jadąc na festiwal Góry Literatury.
Pamiętam, jak w 2016 r. podczas inauguracji programu Europejskiej Stolicy Kultury we Wrocławiu Piotr Gliński pouczał w swym przemówieniu gości z Europy, czym jest europejska kultura. Wzbudził co najmniej kontrowersje, bo sprawiał wrażenie, że wzywa do rechrystianizacji kontynentu, nie rozumiejąc, jak złożoną syntezą jest europejska kultura. Pisałem o tym w Antymatriksie.
Teraz minister kultury nie potrafi odróżnić literackiej fikcji i jej zadań wobec rzeczywistości od innych form diagnozy rzeczywistości społecznej. Aż się boję napisać, ale mam wrażenie, przypominając sobie inaugurację ESK Wrocław 2016, a teraz komentarz do mowy Tokarczuk, że Piotr Gliński nie rozumie, czym jest kultura.
Minister od kultury
Niestety, hipotezę tę potwierdzają nie tylko mało rozsądne słowa, ale także jeszcze mniej rozsądne decyzje. Bo jak tłumaczyć destrukcję narodowych instytucji kultury – by tylko wspomnieć Muzeum Narodowe w Warszawie, katastrofalnymi decyzjami personalnymi, których tak łatwo było uniknąć?
Strofując Tokarczuk, nie po raz pierwszy zresztą, Piotr Gliński pokazał, że jest politykiem działającym na odcinku kultury z konkretną polityczną misją. Nie jest więc ministrem kultury, tylko ministrem od kultury, politrukiem po prostu.
Na szczęście zbyt wielkiego wpływu na kulturę i sztukę nie ma. Owszem, co zostało zniszczone, trudno będzie odbudować, ale kultura w Polsce jest sferą zbyt silną i rozległą, by uległa politycznej i ideologicznej kontroli. Nobel dla Olgi Tokarczuk jest najlepszym na to dowodem.