Klimat. Męska sprawa

Premier Hiszpanii Pedro Sánchez, otwierając Szczyt Klimatyczny ONZ COP25, przypomniał Eunice Foote, uczonej, która w 1856 r. opublikowała pierwszą pracę naukową na temat ocieplania atmosfery. Przy tej okazji zastanawiał się, czy kryzys klimatu nie ma związku z męską dominacją nad światem.

Eunice Newton Foote

Efekt cieplarniany

Za „ojca” badań nad klimatem i atmosferą uznawało się przez wiele lat brytyjskiego fizyka Johna Tyndalla. Jego wkład w wyjaśnienie efektu cieplarnianego, czyli ogrzewania atmosfery na skutek zatrzymywania przez cząsteczki gazów takich jak para wodna i dwutlenek węgla promieniowania podczerwonego pochodzącego z odbitego od powierzchni Ziemi promieniowania słonecznego, jest bezsprzeczny.

Tyndall opublikował wyniki swoich badań najpierw w 1859 r., a potem w zasadniczej pracy w 1861 r. W żadnej nie wspomniał o Eunice Newton Foote, która już w 1856 r. sformułowała hipotezę o zależności między zawartości dwutlenku węgla w atmosferze a jej temperaturą. Historycy nauki spierają się, czy Tyndall po prostu nie zauważył pracy amerykańskiej badaczki, czy też pominął ją celowo. Faktem jednak jest, że palma pierwszeństwa w badaniach nad efektem cieplarnianym należy do Foote.

Zapomniana Eunice Foote

Foote została wydobyta z niepamięci w 2011 r. przez Raymonda Sorensona, autora artykułu „Eunice Foote’s Pioneering Research On CO2 And Climate Warming”. Sorenson przypomniał pracę Eunice zaprezentowaną w 1856 r. podczas 10. spotkania American Association for the Advancement of Science (AAAS). Wyniki badań Foote prezentował Joseph Henry, twórca Smithsonian Institution.

Praca „Circumstances affecting the heat of the Sun’s rays została opublikowana rok później w „American Journal of Science and Arts”. Czytamy w niej:

An atmosphere of that gas ( CO2 – uzup. moje) would give to our earth a high temperature; and if as some suppose, at one period of its history the air had mixed with it a larger proportion than at present, an increased temperature… must have necessarily resulted.

Autorka urodziła się 200 lat temu, 17 lipca 1819 r., i parała nauką amatorsko, ze swym mężem Elishą zajmując się szlachetnym hobby zamożnych ludzi zwanym wówczas filozofią naturalną.

Uczona i aktywistka

Foote była także aktywistką walczącą o prawa kobiet do obecności w życiu publicznym i politycznym. Uczestniczyła w słynnej konwencji Woman’s Rights Convention w Seneca Falls w 1848 r. i sygnowała tam Declaration of Sentiments (deklarację podpisał także jej mąż).

W swoim czasie Foote była obecna zarówno w życiu naukowym, jak i publicznym, o czym świadczą prasowe odniesienia do niej z tamtego okresu. Dlaczego została zapomniana? Można odpowiedzieć najprościej: nie ona jedna została pominięta w historii nauki, w której dominują, czy raczej dominowali, mężczyźni.

Postęp bez kobiet

Pedro Sánchez powiedział:

Chciałem rozpocząć od przywołania Eunice Foote z dwóch powodów: po pierwsze, by wyrwać pamięć o niej i pamięć o tak wielu kobietach z niesprawiedliwości zapomnienia. Po drugie, by przypomnieć wszystkim, że nauka już dawno zaczęła ostrzegać przed zmianą klimatu. Ten podwójny paradoks zachęca do refleksji. Przez wiele dekad postęp dokonywał się bez aktywnego włączenia połowy ludzkości, w tym samym też czasie ów postęp nie uwzględniał fizycznych granic, w jakich możliwe jest ludzkie życie.

Socjalistyczny premier Hiszpanii wpisuje się w feministyczną refleksję nad kryzysem klimatycznym, która odrzuca m.in. pojęcie antropocenu. To nie abstrakcyjny człowiek przyczynił się do zmian klimatycznych i kryzysu ekologicznego, tylko konkretni ludzie decydujący o sprawach świata w wymiarze politycznym, gospodarczym, społecznym. Do dziś ciągle przewagę w strukturach władzy mają mężczyźni, więc uczciwsze byłoby nazwanie „epoki człowieka” manthropocenem – epoką mężczyzn.

Koniec męskiej dominacji

Takim właśnie tropem idzie Paweł Łysak w spektaklu „Jak ocalić świat na małej scenie”. Wystawiona w Teatrze Powszechnym w Warszawie sztuka opowiada o męskich, ojcowskich fantazjach o zmianie świata na lepszy, które zazwyczaj kończyły się katastrofą. Suma tych mniejszych i większych męskich porażek dziś składa się na kryzys ekologiczny.

Czy w takim razie odpowiedzią na ów kryzys rozumiany jako kryzys męskiej dominacji będzie feminizacja życia społecznego? Być może jest już za późno na takie pytania, choć jak twierdzą coraz liczniejsi myśliciele i myślicielki, koniec męskiej dominacji jest faktem, co zgrabnie uargumentował Marcel Gauchet w eseju „La fin de la domination masculine” ogłoszonym w 2018 r. w „Le débat”. Zaczyna mocno:

L’événement n’est pas petit, il est tellement énorme, même, qu’il suscite l’incrédulité, sur le thème « pareille chose ne peut pas arriver ». Et pourtant si : nous sommes en train d’assister à la fin de la domination masculine. Entendons-nous : elle est morte dans son principe, tout en laissant dans son sillage un cortège de séquelles qui peuvent cacher la profondeur de la rupture, voire permettre d’en nier l’existence. Elle est là, cependant, et il faut tâcher d’en prendre la mesure.

Czas kobiet

Aktywistka Eunice Foote i zapomniana uczona na pewno by się ucieszyła, widząc Gretę Thunberg wysiadającą z jachtu w Lizbonie po trzytygodniowej podróży z Ameryki, by zdążyć na szczyt klimatyczny. Wiezie prosty przekaz dla polityków, wśród których dominują podstarzali mężczyźni: słuchajcie tego, co mówi nauka. Foote przypomina, że wiemy, co trzeba, od ponad 160 lat. Panowie, czas się obudzić.