Klimat, emocje i wielka polityka
Kolejny raport specjalny Międzyrządowego Zespołu ds. Zmian Klimatycznych nie pozostawia wątpliwości, że niekorzystne konsekwencje zmian klimatycznych intensyfikują się. Czy sojusz naukowców i dzieci doprowadzi do podjęcia przez polityków adekwatnych działań?
Skoro intensyfikują się konsekwencje, to także konsekwencje tych konsekwencji – podnosi się poziom mórz, wzrasta zakwaszenie oceanów, ginie rafa koralowa, ubywa tlenu w górnych warstwach mórz, więc giną ryby.
Nie będę przepisywał wniosków z ogłoszonego 25 września raportu specjalnego na temat oceanów i kriosfery, bo jest dostępny dla wszystkich. Lektura jest niestety posępna i dokłada do wcześniejszych raportów specjalnych cegiełki wiedzy o tym, jak mamy szansę stracić kontrolę nad dalszym rozwojem klimatycznej sytuacji.
Wiedza i władza
Główne pytanie więc: co z wiedzą dostarczaną przez naukę zrobimy? Bo autorzy choćby ostatniego raportu piszą nie tylko o tym, co się dzieje z klimatem i jakie są konsekwencje tych zmian, ale także podpowiadają, co należy zrobić, żeby kontrolę odzyskać i zminimalizować negatywne skutki.
Wiemy więc, że należy jak najszybciej dekarbonizować gospodarkę. Ale jeśli wsłuchać się w deklaracje liderów państw prezentowane podczas poniedziałkowego szczytu klimatycznego sekretarza generalnego ONZ w Nowym Jorku, to wynika z nich niewiele.
To znaczy wszyscy potwierdzają, że rozumieją zagrożenie, ale ciągle unikają rozmowy o konkretach. Odchodzenie od węgla? Tak, ale mają z nim problem zarówno Niemcy (owszem, odejdą, ale nie tak szybko, jak by wymagała sytuacja), jak i Indie. Polska o odchodzeniu od węgla na razie nawet na poważnie nie mówi, wystarczy wczytać się w program partii rządzącej na nadchodzące wybory.
Zabawa w przedszkolaków
Najwyraźniej to, co piszą analitycznym językiem naukowcy, nie wywołuje emocji zagrzewających do akcji. Kiedy jednak to samo co naukowcy wypowiada pełnym emocji głosem 16-letnia Greta Thunberg, Donald Trump nie potrafi powstrzymać swojego Twittera. I kiedy ta sama Thunberg z innymi nastolatkami postanawia zastosować sprawdzony chwyt dorosłych, czyli wytacza pozew przeciwko pięciu państwom za to, że ich niedostateczne działania na rzecz klimatu grożą przyszłej egzystencji dzisiejszych dzieci, a więc łamią ustalenia Konwencji praw dziecka, odzywa się Emmanuel Macron.
Prezydent Francji, urażony oskarżeniami, broni się, przekonując, że przecież słodka Francja jest na czele ekologicznej transformacji (jakby zapomniał, dlaczego odszedł z rządu półtora roku temu Nicolas Hulot, ikona francuskiego ruchu ekologicznego), i niczym przedszkolak wskazuje palcem na Polskę, mówiąc Grecie za pośrednictwem mediów: to tam powinnaś jechać przekonywać do działania, bo nic nie robią.
Pojedynek na emocje i autentyczność
O ile naukowców można ignorować, to okazuje się, że wywołującej emocje nastolatki nie może zignorować ani Trump, ani Macron. I nawet jeśli swoimi wypowiedziami będą dezawuować jej komunikat, to tym większego nadają mu znaczenia. Wszak, powtórzę, Thunberg mówi tylko to, co wynika z raportów IPCC, czyta je dosłownie i wyciąga z nich bezpośrednie wnioski. Ale tak właśnie te raporty czytać trzeba, to nie są programy wyborcze, tylko analizy. Thunberg pokazuje, że na chłód naukowych faktów gorące emocje są jak najbardziej naturalną reakcją.
Tu niestety zaczyna się problem, bo Thunberg kradnie politykom najskuteczniejsze narzędzia współczesnej polityki: grę na emocjach i autentyczności, a kradzież jest doskonała, bo autentyczność i emocje 16-latki są prawdziwe, nie wynikają z wyrachowania. Najnowszy „Nature” analizuje tajemnice sukcesu młodzieżowego ruchu ekologicznego:
But adults don’t just see teens and young adults as victims who need to be protected from climate change. Thew’s research on the role of youth participants (those aged 16 to 24 years) at UN climate negotiations has revealed that adults perceive these activists as having greater moral integrity than others attending the talks — “because they are not being paid to be there,” she says.
Because young climate protestors don’t represent someone else’s agenda, their message is strikingly direct and unvarnished. “They can say a lot of things that older activists can’t say,” says Matthew Nisbet, who studies environmental communication at Northeastern University in Boston, Massachusetts. “They don’t have careers yet. They don’t have filters that adults might have.”
Po prostu młodzi wolni od obłudy, w jaką uzbraja człowieka doświadczenie życiowe, nie czują zahamowań, by mówić to, co widzą: król jest nagi.