Socjologia w natarciu
Kto potrzebuje dziś socjologii i, szerzej, nauk społecznych? To dziwne pytanie zadawali sobie uczestnicy zakończonego w sobotę we Wrocławiu XVII Ogólnopolskiego Zjazdu Socjologicznego. Na szczęście nie czekając na odpowiedź, socjologowie nadal badają rzeczywistość społeczną – kto chce, może z ich wiedzy korzystać. Warto.
Do Wrocławia zjechało podobno 1300 przedstawicieli socjologicznej profesji, cieszyła obecność w jednym miejscu wielu znanych badaczek i badaczy, niemniej cieszyła możliwość poznania nowych ciekawych postaci. Program był zbyt obfity, by nadążyć za wszystkimi ważnymi sesjami, więc konieczność wyboru powoduje, że i ta relacja jest bardzo wycinkowa.
Zaniedbane migracje
Świetna więc, wielowątkowa sesja o migracjach. Wynikało z niej, że jesteśmy w niezwykle ciekawym i niebezpiecznym momencie. Państwo kierowane przez PiS uprawia politykę imigracyjną poprzez brak takiej polityki, bo partia władzy stała się zakładnikiem „normalizacji” dyskursu antyimigracyjnego, który przyczynił się do zwycięstwa w 2015 r.
Ta normalizacja – analizował ją Michał Krzyżanowski z Örebro University i University of Liverpool – polega na przesunięciu dyskursu emigracyjnego pod wpływem kampanii dezinformacji, hejtu i fake news podsycanej przez polityków prawicy i usłużne im media w stronę upowszechnienia się języka podejrzliwości, lęku, zagrożenia, jakie jakoby uchodźcy i imigranci nieśli.
Na problemy samorząd
Jednocześnie imigrantów pilnie potrzebujemy, bo bez nich padłaby gospodarka, więc imigranci płyną, głównie z Ukrainy, ale oficjalnej imigracyjnej polityki państwa nie ma. Bo musiałaby być adekwatna do potrzeb, a więc musiałaby odrzucić antyimigrancki znormalizowany na prawicy dyskurs – albo musiałaby dostosować się do tego dyskursu, a więc miałaby charakter antyimigrancki.
Wobec braku polityki państwa sprawę załatwiają samorządy, które jak w Gdańsku, Wrocławiu czy Poznaniu rozwijają własne polityki, często bardzo innowacyjne. Co ciekawe, zwrócił na to uwagę Cezary Obracht-Prondzyński, w Gdańsku politykę imigracyjną forsował Paweł Adamowicz w trakcie kampanii wyborczej – mimo że doradcy wskazywali na ryzyko, nie przestraszył się, program został przyjęty przez Radę Miasta, a wyborcy powierzyli funkcję prezydenta na kolejną kadencję. Badacze zwrócili uwagę, że ku ich zaskoczeniu nie ma spójnego programu Warszawa, miasto najbardziej wystawione na migracje różnego typu.
Wyzwanie integracji
O ile jednak samorządy, zwłaszcza metropolitalne, mogą sobie od biedy poradzić z samą migracją, o tyle nie mają zasobów do prowadzenia konsekwentnej polityki integracyjnej. A ta jest coraz bardziej niezbędna, bo badacze podczas sesji podkreślali – taka skala napływu imigrantów na pewno nie ma charakteru tymczasowego – wielu przybyszy już się decyduje i jeszcze więcej zdecyduje na osiedlenie w Polsce. Już odkrywają, że są nie tylko tanią siłą roboczą, ale także mieszkańcami, a z czasem będą chcieli być obywatelami.
Jak sobie radzić z nieuchronnymi z czasem napięciami, konfliktami, oczekiwaniami, na które nie jest przygotowany system edukacji (we Wrocławiu do systemu szkolnego w tym roku trafiło ponad 2 tys. dzieci z rodzin imigracyjnych, to spora liczba). Nie unikniemy tych problemów, przypomną o sobie w najmniej oczekiwanym momencie.
Biedna klasa średnia
Trafiłem także na sesję „Polska socjalna: sukcesy, kryzysy i porażki okresu przemian”. Tu niezwykle ciekawy referat Tomasza Szlendaka i Arkadiusza Karwackiego z Uniwersytetu Mikołaja Kopernika. Badacze przyglądają się klasie średniej, która ich zdaniem w ciągu ostatnich lat ma poczucie coraz większego pozostawienia samej sobie i rosnącej niepewności statusu.
Sytuację pogłębia fakt, że transfery 500 plus i podobne podciągnęły materialnie do góry klasę niższą, zmniejszając materialny wymiar różnicy w statusie. Inne czynniki rosnącej niepewności powoduje wzrost poczucia utraty kontroli, kluczowy dla definiowana się w średnioklasowej kontroli. A dalej frustracja i gniew.
Dobrą ilustracją tych obserwacji była dyskusja, jaką wywołały kolejne propozycje PiS – pensja minimalna i ZUS (więcej piszę w poprzedniej nocie o Polsce zaradnej i szkaradnej). Ciekawe, czy ta frustracja klasy średniej będzie paliwem politycznym, a raczej kiedy – czy ma szansę wpłynąć na tę jeszcze kampanię?
Socjologia i polityka
To tylko kilka obserwacji ze zjazdu, który podejmował jeszcze wiele ważnych kwestii, choć jak stwierdził wspomniany Cezary Obracht-Prondzyński, wyjątkowo cicho (z wyjątkiem może opisanej sesji o migracjach) odnosił się do tego, co się dzieje w przestrzeni wywołującej największe społeczne emocje. Były zjazdy, kiedy temperatura osiągała większą temperaturę.
Może jednak to wrażenie letniości wynikało z wielości tematów. Bo przecież była choćby linia programowa poświęcona prawicowemu populizmowi, nad którą pieczę sprawowali Jan Kubik i Elżbieta Korolczuk – i nie brakowało świetnych analiz. Z drugiej strony wiele ciekawych referatów poświęconych socjologii miasta, a do tego wycieczka do Nowych Żernik.