Francja, planowanie rewolucji

Fot. Tyseria, Creative Commons Attribution-Share Alike 4.0 International

Płonące Pola Elizejskie Paryża to obecnie częsty motyw przekazów z Francji. W tle trwa niemniej niezwykła niż bunt „żółtych kamizelek” Wielka Debata Narodowa. Francuzi rekonstruują republikę.

Kolejny, XVIII akt spektaklu „żółtych kamizelek” pokazał, że ruch degeneruje się i rośnie w nim udział „casseurs”, radykałów lubujących się w przemocy. Na 10 tys. protestujących w sobotę w Paryżu ok. 1,5 tys., jak podają tamtejsze media, to właśnie casseurs. Wyraźnie niedoszacowani przez służby porządkowe, robili niemal co chcieli. Faktem jest, że „żółte kamizelki” nie zdołały wyewoluować w ruch polityczny – piątkowy „Le Figaro” analizuje, jak siła mogąca jeszcze na początku roku liczyć na 12 proc. głosów w wyborach do europarlamentu, rozpełzła się. Analizę konkluduje stwierdzenie: polityka to nie Facebook, nie da się jej rozbić z tymi, którzy tego nie potrafią.

Sztuka debaty

No więc właśnie: kto potrafi robić politykę w dobie Facebooka, który był i jest głównym narzędziem koordynacji „żółtych kamizelek”? Szukając odpowiedzi, warto zwrócić uwagę na Wielką Debatę Narodową zainicjowaną przez Emmanuela Macrona w odpowiedzi na kryzys „kamizelek”. Prezydent zaprosił Francuzów, by organizowali w swoich gminach dyskusje na najważniejsze ich zdaniem tematy, tak by w oparciu o tę wiedzę zbudować rekomendacje mające posłużyć planowaniu reform kraju.

W piątek 15 marca Debata dobiegła końca, a raczej zakończył się jej pierwszy etap, czyli dyskusje w gminach i nadsyłanie propozycji internetem. W sumie odbyło się 10 tys. spotkań, napłynęło 1,5 mln wniosków na witrynę Debaty, powstało 16 tys. „cahiers de doléances”, zeszytów skarg – to odwołanie do słynnych cahiers de doléances Ludwika XVI, który chciał wysłuchać skarg swojego ludu, a doprowadził do rewolucji. Macron powtarza manewr króla, by rewolucji uniknąć.

W stronę panelu obywatelskiego

Teraz czas na podsumowanie zgromadzonej wiedzy, ważnym etapem będą regionalne panele obywatelskie, czyli syntetyczne rekomendacje przygotowane przez zespoły obywateli wyłonione drogą losowania. Potem nadejdzie czas pracy polityków i zamiana propozycji w akty legislacyjne, niewykluczone, że zwieńczeniem całego procesu będzie referendum narodowe. Wstępne analizy zgłaszanych propozycji pokazują, że lud chciałby (za NouvelObs) przywrócenia podatku od majątku, uznania za ważne głosów pustych (w wyborach prezydenckich Francuzi oddali rekordową liczbę głosów pustych, sygnalizując, że nie popierają nikogo), tworzenia reprezentacji politycznej narodu drogą losowania, obniżenia VAT, poprawy dostępu do usług medycznych, opodatkowania paliwa lotniczego, wprowadzenia instytucji referendum z inicjatywy obywatelskiej, likwidacji przywilejów władzy, walki z pęknięciem terytorialnym Francji.

Debata jest systematycznie monitorowana przez badaczy z laboratorium Cevipof, a z analiz wynika, że bierze w niej udział niewielu przedstawicieli „żółtych kamizelek”, dominują osoby starsze i emeryci, głównie z klasy średniej, w masie nienarzekające na standard życia. Wypowiedzi zebrane w Debacie nie są oczywiście reprezentatywne, mierząc ilościowo, raczej tworzą mapę problemów, które mają posłużyć tworzeniu wizji reform, również ustrojowych, Francji.

Rewolucja przez ewolucję

Emmanuel Macron, który organizując Wielką Debatę, chciał przejąć inicjatywę, teraz musi zmierzyć się z wynikami i dużym poziomem społecznej nieufności wyrażającej się w przekonaniu, że cały proces i tak na nic. Niezależnie jednak od emocji Francja stała się niezwykłym laboratorium politycznym, w którym sprawdzane są pomysły na to, jak naprawić system polityczny i dobudować jego legitymację, zachowując ciągłość państwa i jego sprawczość.

Całemu procesowi angażującemu w sumie setki tysiące ludzi towarzyszą prowadzone na gorąco badania oraz debata intelektualna, której efektem jest wysyp książek analizujących nie tylko fenomen „żółtych kamizelek”, ale także wszystkie bolączki Francji związane z napięciami społecznymi, rozwarstwieniem terytorialnym, tożsamością kulturową. Nawet jeśli Macron wbrew swoim intencjom podąży śladem Ludwika XVI i nie odbuduje zaufania do swojej prezydentury, to zdołał wypełnić pustkę, w jaką zamieniła się największa od 1968 r. rewolta we Francji – obywatelską rozmową o polityce, republice i przyszłości. Może warto spróbować w Polsce?