Sahryń. Trudny symbol

Sahryń, 10 marca 2019 r., Anna Dąbrowska odczytuje nazwiska ofiar zbrodni z 1944 r., fot. Edwin Bendyk

Sahryń zwany jest symbolem tragedii Chełmszczyzny lub Golgotą Chełmszczyzny. 10 marca 1944 r. żołnierze oddziałów AK i BCh zniszczyli wioskę i wymordowali ludność. Dwa lata później przedstawiciele polskiego i ukraińskiego podziemia w Sahryniu ustalali szczegóły współpracy, której efektem był wspólny atak na garnizon w Hrubieszowie.

Świadkini tamtych dni, fot. Edwin Bendyk

Grzegorz Kuprianowicz, organizator uroczystości żałobnych w 75. rocznicę zbrodni w Sahryniu, przypomniał, że ofiarą byli obywatele Rzeczypospolitej Polskiej zamordowani przez innych obywateli tejże Rzeczypospolitej. Różniła ich narodowość i wyznanie, to właśnie te cechy były podstawą selekcji.

Igor Hałagida z Instytutu Pamięci Narodowej pisze:

Niezależnie od domniemanych i rzeczywistych przyczyn akcji polskiego podziemia faktem jest, że 10 marca oddziały AK i BCh uderzyły w powiecie hrubieszowskim najpierw prawdopodobnie na Sahryń (w niektórych relacjach wspomina się, że atak na Turkowice miał się rozpocząć kilka godzin wcześniej, bo już późnym wieczorem 9 marca), a następnie na kilka innych miejscowości, m.in.: Łasków, Miętkie, Modryń, Rzeplin, Szychowice. W znanych relacjach ukraińskich, zarówno tych złożonych wkrótce po opisywanych wydarzeniach, jak i zebranych w okresie późniejszym, jest mowa, że atak był niespodziewany, a atakujący nie oszczędzali ludności cywilnej oraz nie brali jeńców.

Hałagida podaje też bilans operacji:

Dotychczas udało się ustalić – cały czas musimy jednak pamiętać o powyższych uwarunkowaniach – że 10 marca 1944 r. w Sahryniu i jego kilku okolicznych koloniach zabitych zostało co najmniej 606 osób (w tym nie mniej niż 6 narodowości polskiej), 4 zostały śmiertelnie ranne, a 4 ranne (ta ostatnia liczba jest na pewno mocno zaniżona). Wśród ustalonych osób, które straciły życie, było 231 kobiet (227 zabitych i 4 śmiertelnie ranne) oraz 151 dzieci, co w sumie daje ponad połowę wszystkich ofiar.

To właśnie listę tych ofiar odczytała podczas niedzielnych uroczystości w Sahryniu Anna Dąbrowska. Przyjechaliśmy – Anna, Danuta Kuroń, Iza Chruślińska, Rafał Suszek, Tomasz Kwaśniewski – by w tym przejmującym i symbolicznym dla ukraińskiej społeczności, zwłaszcza społeczności Chełmszczyzny, być razem z ukraińskimi przyjaciółmi. I by wyrazić sprzeciw wobec instrumentalizowania tragedii tych ziem w celach politycznych, jak to się stało w lipcu 2018 r., kiedy wojewoda lubelski nazwał uroczystości zorganizowane z udziałem prezydenta Ukrainy Piotra Poroszenki prowokacją i nacjonalistyczną hucpą, a Grzegorza Kuprianowicza oskarżył o szerzenie nienawiści wobec narodu polskiego.

Wojna ukraińsko-polska na Wołyniu, Chełmszczyźnie, w Galicji jeszcze długo będzie tematem żywej pamięci. Może ciągle dzielić, o co łatwo, bo historia jest tu niezwykle złożona. A pamięć bardzo bywa zawodna. Książka „UPA i WiN w walce z totalitaryzmem 1945-47” przygotowana przez Bogdana Huka mieści także rozmowę Marianem Gołębiewski, dowódcą polskich oddziałow podziemnych, rzecznikiem porozumienia z UPA. Jego efektem był wspólny atak na garnizon radziecki i siły UB w Hrubieszowie w 1946 r.

Gołębiewski w rozmowie zarejestrowanej w 1944 r., pytany o Sahryń, odpowiada:

Sahryń to była baza. Stamtąd wyszło zabójstwo siedmiorga dzieci z Turkowic, z domu dziecka. Wracała siostra z ośmioma dziewczynkami bodajże. Uratowana została jedynie dziewczynka pochodzenia ukraińskiego.

Tak, do zbrodni doszło – najprawdopodobniej w maju 1944 r. siostra Wanda Longina Trudzińska została zamordowana na obrzeżach spalonego już wtedy Sahrynia wraz siedmioma chłopcami z sierocińca przez oddział UPA. Istniejące dokumenty historyczne nie potwierdzają, by Sahryń pełnił funkcję bazy.

Upamiętnienie w miejscu śmierci siostry Trudzińskiej i jej siedmiorga podopiecznych, fot. Edwin Bendyk

Istotniejsza od dokładności pamięci Gołębiewskiego jest wyrażana przez niego filozofia polityczna – nie miał on wątpliwości, że jedyną szansą, niezależnie od brutalności konfliktu ukraińsko-polskiego, była współpraca z UPA i ukraińskim podziemiem niepodległościowym.

W Sahryniu nie spotkaliśmy się jednak, by rozpamiętywać historię i analizować aktualną politykę, która wbrew intencjom takich ludzi jak Gołębiewski stała się zakładniczką emocji i instrumentalizowanej historii. Przyjechaliśmy zapalić znicze pod pomnikiem ofiar zbrodni dokonanej w Sahryniu 10 marca 1944 r. i pod obeliskiem upamiętniającym śmierć siostry Trudzińskiej i jej podopiecznych.