Rok 2019 – warto zapiąć pasy

Hasło Festiwalu Teatralnego Dialog 2017 we Wrocławiu

Nowy rok dobrze witać w nadziei, że kończyć się będzie lepiej, niż rozpoczynał. O 2019 można w tej chwili napisać tyle, że będzie niezwykle ciekawy – ciekawy w rozumieniu znanego chińskiego przekleństwa.

Medialne bilanse otwarcia 2019 r. wymieniają, na co należy zwracać uwagę: brexit, wojna handlowa USA z Chinami, konfrontacja Włoch z Komisją Europejską, wybory do Parlamentu Europejskiego i niepewna przyszłość UE, wybory na Ukrainie w sytuacji wojny z Rosją, oczywiście wybory w Polsce (nie wiadomo jeszcze, kiedy, wszak pojawiło się widmo wcześniejszej elekcji), spowolnienie gospodarcze na całym świecie.

Lista dalece niepełna, można ją uzupełniać sygnałami z innych obszarów świata, które choć lokalne będą miały globalne znaczenie. W Brazylii rozpoczął rządy Jair Bolsonaro – jaką politykę będzie realizował w rzeczywistości, zwłaszcza w odniesieniu do środowiska i zmian klimatu? Pytanie ważne, bo od odpowiedzi zależeć będzie w dużej mierze efekt kolejnego szczytu klimatycznego ONZ COP25 w Chile, który ma zająć się sprawami, które nie zostały rozwiązane w Katowicach, m.in. ze względu na opór Brazylii.

Terror niepewności

Rok 2019 będzie więc pełen wydarzeń absorbujących uwagę opinii publicznej i polityków, które niestety odciągać będą zasoby politycznej woli i energii niezbędnej, by zająć się sprawami o znaczeniu strategicznym i długofalowych konsekwencjach. W istocie jednak to właśnie te pojedyncze dystraktory, jak brexit czy rządy Bolsonaro, „żółte kamizelki” we Francji, są symptomami zmiany fundamentalnej w ładzie światowym.

Pełzająca wojna handlowa USA z Chinami to nic innego niż wzmagająca się walka o globalną hegemonię w sytuacji, gdy USA ewidentnie straciły moc do jednostronnego rozstrzygania o sprawach świata, a Chiny z kolei, choć coraz silniejsze, są ciągle kolosem na glinianych nogach.

Wszystkie te linie napięć obarczone są niewiadomymi, a największym źródłem niepewności są dziś nastroje społeczne i polityczne wybory zwykłych ludzi. Narastają nastroje antysystemowe potwierdzające to, co analizuje w „Rupture” Manuel Castells – delegitymizację ładu politycznego w większości krajów demokratycznych.

W tym kontekście bardzo niepokojące sygnały płyną z Francji, gdzie Emmanuel Macron, który jawił się jako nowy człowiek w polityce zdolny na gruzach starego systemu partyjnego system reprezentacji politycznej odbudować, wobec protestów „żółtych kamizelek” okazał się nagim królem i w ciągu zaledwie kilku miesięcy z „jupiteriańskiej” pozycji à la Napoleon Bonaparte przekształcił się w jego falsyfikat: Ludwika Bonaparte.

Technologia i gospodarka

Warto pilnie przyglądać się nadciągającym wydarzeniom, nie gubiąc jednak szerszej strategicznej perspektywy. A jest nią przyszłość kapitalizmu, który ewidentnie nie może po 2008 r. wyjść z kryzysu reżimu akumulacji. W kraju granicy technologicznej, czyli USA, wzrost produktywności w dekadzie 2007-17 osiągał zaledwie 1,2 proc., przy czym w najintensywniejszej technologicznie części gospodarki, czyli przemyśle wytwórczym, zaledwie 0,7 proc.

Dekadę wcześniej (2000-07) produktywność w przemyśle rosła z dynamiką 4,2 proc. Oznaczałoby to, że mierząc efektami ekonomicznymi, postęp techniczny spowalnia i, jak przekonuje od jakiegoś czasu Robert Gordon, efekt rewolucji cyfrowej wyczerpał się właśnie w dekadzie poprzedzającej wybuch kryzysu finansowego.

Na ile zgodne z tymi wnioskami są sygnały z giełdy? Jeszcze we wrześniu 2018 r. wszyscy byli pod wrażeniem doniesień, że Apple jako pierwsza firma w historii przekroczył próg biliona dolarów waloryzacji giełdowej. 2 stycznia wartość tej firmy spadła do 750 mld dol. Podobnie poleciały notowania innych spółek technologicznych, które jak lokomotywa pociągnęły amerykańską giełdę w okolicy Bożego Narodzenia do najgorszych spadków od 1931 r.

Czy to jedynie korekta, czy realizm inwestorów, którzy odkryli to, o czym przekonuje Robert Gordon – dobrze już było, a opowieści o sztucznej inteligencji i data economy to bajki o żelaznym wilku, które widać wszędzie, tylko nie w statystykach produktywności (by przywołać znane powiedzenie Roberta Solowa)?

Ratowanie kapitalizmu

Widać wyraźnie, że gospodarczy silnik potrzebuje mocniejszego pchnięcia poprzez masowe inwestycje w nową infrastrukturę, która stałaby się podstawą nowego reżimu akumulacji. Wszystko wskazuje, że pchnięciem tym będzie postwęglowa transformacja światowego systemu gospodarczego. Tym bardziej że potrzebna jest ona ze względu na najważniejsze wyzwanie współczesności – kryzys środowiskowy i zmiany klimatyczne.

Problem w tym, że jak pisałem w poprzednim wpisie, postwęglowa transformacja kapitalizmu wcale nie musi być i raczej nie będzie rozwiązaniem problemu globalnego ocieplenia (na pewno nie w stopniu potrzebnym, by osiągnąć cele wskazywane przez naukowców). Transformacja taka będzie jednak na pewno podstawą do konstrukcji nowego ładu politycznego i geopolitycznego, którego jeszcze nie jesteśmy w stanie przewidzieć.

Chaos przyszłości

Rok 2019 będzie czasem gorączkowego poszukiwania odpowiedzi, często w sposób chaotyczny i odległy od istoty najważniejszych wyzwań. Jak jednak uprzedzał Immanuel Wallerstein już przed laty, świat wkracza w okres chaosu, kiedy o trajektoriach dalszego rozwoju decydować będą zarówno strategiczne, przemyślane decyzje istniejących struktur politycznych, jak i przypadkowe, pozornie nieistotne wydarzenia na marginesie systemu, mogące nieść radykalne innowacje otwierające nowe możliwości.