Uratować świat i na tym zarobić

Koło korzyści z zielonej transformacji globalnej gospodarki

Do 2030 r. trzeba zainwestować na świecie 90 bln dol.  w rozwój niezbędnej infrastruktury. Większość decyzji inwestycyjnych zapadnie w ciągu najbliższych 2-3 lat. Ich konsekwencje będą odczuwalne przez długie dekady i zdecydują, czy unikniemy ekologicznej katastrofy.

Globalna Komisja ds. Gospodarki Klimatu ogłosiła właśnie raport „Unlocking the Inclusive Growth. Story of the 21st Century: Accelerating Climate Action in Urgent Times”. Opracowanie zostało przygotowane przy współudziale brytyjskiego ekonomisty i ekspolityka Nicolasa Sterna. Przed dekadą zasłynął on opracowaniem, w którym pokazywał, jakie będą koszty zaniechania działań na rzecz ochrony klimatu i ograniczenia emisji gazów cieplarnianych. Wychodziło wówczas, że inwestycje rzędu 1-3 proc. PKB w rozwój nowej proklimatycznej gospodarki są niczym wobec kosztów zaniechań, jakie mogą sięgać wielokrotnie większych odsetków PKB.

Niezbędne inwestycje

Najnowsze opracowanie koncentruje się na pozytywnym przekazie. Autorzy dowodzą, że zielona globalna transformacja gospodarki po prostu się opłaci. I tak do 2030 r. trzeba zainwestować 90 bln dol. w nową infrastrukturę. Jeśli zainwestujemy mądrze, zyskają środowisko i ludzie. Ekonomiści szacują efekt 26 bln dol. do 2030 r. ponad to, co gospodarka wygenerowałaby w scenariuszu business as usual.

„Inteligentny” rozwój miast polegający m.in. na unikaniu ich rozlewania, z odpowiednią infrastrukturą publiczną zapewniającą efektywny transport, przyczynić się może do wygenerowania dodatkowych 17 bln dol. do 2050 r. Przestawienie gospodarki na niskoemisyjną przyczyni się także do powstania 65 mln nowych miejsc pracy już w perspektywie 2030 r., a także pozwoli uniknąć 700 tys. przedwczesnych zgonów rocznie (ze względu na zmniejszenie zanieczyszczenia powietrza).

Koszty zaniechania

Autorzy też trochę straszą, pokazując alternatywę, jaką będą skutki niedziałania. W samym 2017 r. koszty zniszczeń przez gwałtowne zjawiska pogodowe przekroczyły 320 mld dol. Koszty korków na ulicach i wynikających stąd spadków produktywności szacowane są na 350 mld dol. Już teraz w ciągu roku 4,2 mln osób umiera przedwcześnie w wyniku zanieczyszczeń powietrza. I jeśli nie ustabilizujemy zmian klimatycznych, to w 2050 r. poziom migracji klimatycznych osiągnie 140 mln osób.

Pożary, powodzie, susze, ekstremalne zjawiska pogodowe – coraz częstsze i coraz intensywniejsze.

Polityka przyszłości

Autorzy raportu zwracają uwagę, że najpilniejsze zadanie to nie zmarnować okna szansy i odpowiednio zaprogramować wspomniane inwestycje. Należy więc jak najszybciej zniechęcić do inwestowania w emisyjne źródła energii, zwiększając koszt emitowania dwutlenku węgla. Do 2020 r. powinien osiągnąć 40-80 dol. za tonę, do 2030 r. zbliżyć się do 100 dol. To przykra informacja dla polskiej energetyki, zdaje się jednak, że trendu nie da się odwrócić. Chińczycy, którzy są – owszem – największym emitentem gazów cieplarnianych, jednocześnie stali się liderem wdrażania nowych, bez i niskoemisyjnych technologii. By ułatwić ich rozwój, konsekwentnie ograniczają energetykę konwencjonalną, zawieszając m.in. budowę ponad 150 elektrowni węglowych.

Po to jednak, żeby uratować świat i na tym jeszcze zarobić, potrzebne są znacznie bardziej złożone działania w niemal wszystkich sferach życia: trzeba zmienić sposób myślenia o miastach; potrzebna jest kolejna zielona rewolucja w rolnictwie, tak by wyżywić w 2050 r. 10 mld ludzi, nie niszcząc nieodwracalnie środowiska; gospodarka musi przestawić się na okrężny sposób wytwarzania.

Mamy wybór

Wiemy, co trzeba zrobić, wiemy nawet, w oparciu o jakie technologie oraz w oparciu o jakie inwestycje, które będą stymulowały rozwój kolejnych technologii w przyszłości. Autorzy raportu przekonują, że można pogodzić wzrost gospodarczy na całym świecie z ochroną środowiska i klimatu, jednocześnie budując sprawiedliwsze inkluzywne społeczeństwo. Alternatywą jest świat ciągłego kryzysu środowiskowego, konfliktów o zasoby, wędrówek ludów.

Wybór należy do nas. Tylko że wyboru tego nie będziemy dokonywać w skali globalnej, lecz lokalnie. W Polsce już w październiku wybierzemy władze samorządowe, których najbliższa kadencja w świetle omawianego raportu będzie przełomowa. Suma decyzji podjętych przy urnach wyborczych da odpowiedź, czy wybraliśmy przyszłość, czy scenariusz business as usual, czyli w konsekwencji katastrofę.