Budowali MaBeNę, powstał Golem
#PolishHolocaust, kampania Fundacji Rodziny Rudermanów, przekroczyła granicę. Ale też pokazała, jak bezgranicznie znikome możliwości wpływania na rzeczywistość ma władza PiS.
Gdy rok temu w maju Beata Szydło z sejmowej mównicy wzywała: „Europo obudź się, powstań z kolan”, strasząc, że codziennie będzie opłakiwać swoje dzieci mordowane przez terrorystów, wydawało się, że na scenę wrócił król Ubu i ryczy na cały świat „grówno”. Okazuje się jednak, że Alfred Jarry należał do awangardy, ale modernistycznej, i nawet jego patafizyczna epistemologia była na wskroś nowoczesna. Tymczasem władza PiS z nowoczesnością, a więc i z Ubu, niewiele ma wspólnego. Jest po prostu radykalnie postmodernistyczna, w swym neofickim radykalizmie anachroniczna i, niestety, pardon le mot, prowincjonalna. Cóż, Baudrillarda można było nie lubić, ale nawet nielubianego nie zastąpi rodzimy Andrzej Zybertowicz.
Rzecz to fascynująca słuchać lub czytać wywody o maszynie bezpieczeństwa narracyjnego, frontach wojny hybrydowej i konieczności propagowania własnej, zgodnej z narodowym interesem narracji zdolnej do zmierzenia się z narracją świata, który Polsce i polskiej cywilizacji wydał wojnę. Świat z tej opowieści nie ma żadnego materialnego desygnatu, jest czystym symulakrum, wytworem wybujałej fantazji wspierającej się cyniczną wizją rzeczywistości społecznej, zgodnie z którą wszystko da się uformować podług woli politycznej.
Owszem, ale tylko w przestrzeni symulakrum, np. w rzeczywistości maszyny propagandy państwowej, tzw. mediów narodowych. Potrafi ona z grafomanów uczynić pisarzy, z szalbierzy sędziów najwyższych trybunałów, z prokuratorów stanu wojennego trybunów nowej, ludowej sprawiedliwości.
Tylko że rzeczywistość to nie symulakrum – i stawia opór. Nie wystarczy pozbyć się Jana Klaty, by odzyskać Teatr Stary, nie wystarczy przejąć instytutów polskich i sypnąć kasę na propagandę, by ludy uciemiężonego przez polityczną poprawność Zachodu zaczęły czytać z wdzięcznością Wildsteina, Ziemkiewicza i całą resztę twórczości, jaką dotychczas sekowała łżeelita mafii bardzo kulturalnej. Nie wystarczy tupać głośno nogami i wrzeszczeć na świat, jak robiła to pani premier, by świat dostrzegł siłę, skoro widzi wyłaniającą się zza tych okrzyków rzeczywistość materialną: armię w dekompozycji, destrukcję systemu sądowniczego, niszczone bez żadnego sensu, ale z pogwałceniem prawa dziedzictwo przyrodnicze. I wystarczy tylko otworzyć usta, jak uczynił to wunderkind polityki PiS, premier Mateusz Morawiecki, by okazało się, że zamiast MaBeNy obudzono Golema.
Bezkształtne monstrum ucieleśnia wszystkie chore fantazje, obsesje, kompleksy, ksenofobię, utajony antysemityzm, mowę nienawiści – to wszystko, co miało posłużyć do mobilizacji politycznej „ciemnego ludu” i zapewnić władzę. Tylko że Golem wyrwał się spod kontroli, sieje spustoszenie i zaczyna przerażać świat.
Kampanię Fundacji Rodziny Rudermanów wzywającą pod hasłem „Polish Holocaust”, by USA zerwały stosunki dyplomatyczne z Polską, można zbyć jako wyraz eskalacji emocji bez większego wpływu na rzeczywistość polityczną. Analiz publikowanych w „New York Timesie”, pokazujących, że polski nacjonalistyczny dryf stwarza większe zagrożenie dla Unii Europejskiej niż brexit, już tak łatwo zbyć się nie da. Nawet jeśli usłużni propagandziści systemu odpowiedzą, że „New York Times” to część wrogiej Polsce maszyny narracyjnej lobby żydowskiego.
Golem ruszył, pokazując, że Jarosław Kaczyński z ekipą nie tylko nie kontroluje rzeczywistości, ale także stracił kontrolę nad kreowanymi przez siebie symulakrami, poza ostatnim – władzą. Władzą-symulakrum, w której nie ma mocy i która zaczyna skręcać w kierunku anarchii. Bo czym innym jest niż wyrazem anarchii stwierdzenie Stanisława Karczewskiego, marszałka Senatu, że uchwalone w parlamencie prawo (nowelizacja ustawy o IPN) „nie będzie działać”?
To niebezpieczny moment, bo anarchiczna władza bez mocy śniąca o mocy absolutnej, nieograniczonej stanowionym nawet przez siebie prawem, łatwo ulega pokusie przemocy. Jeszcze jednak groźniejszy jest nieuznający żadnej kontroli Golem. Jak podpowiada legenda, zatrzymać go może jedynie zniszczenie kierującego nim skryptu. Zanim będzie za późno.