A jednak nie przepijają. Alchemia 500+
A jednak nie przepijają – wynika z kolejnej edycji badań nad programem 500+. Program ciągle budzi emocje i wynikające z nich skrajnie odmienne oceny. Czy jest przejawem szkodliwego rozdawnictwa czy też koniecznym transferem socjalnym? Mechanizm społeczny, gospodarczy i polityczny programu jest bardziej złożony, co łatwiej zrozumie każdy, kto choć trochę zna życie poza polskimi metropoliami.
Dobrym pretekstem do przyjrzenia się programowi 500+ są najnowsze badania Konfederacji Przedsiębiorstw Finansowych i Instytutu Rozwoju Gospodarczego SGH „Sytuacja na rynku consumer finance”, zawierające pytania dotyczące 500+. Wyniki potwierdzają, że środki z tego programu przeznaczane są głównie na bieżące wydatki rodzin z dziećmi: żywność, odzież, edukację, zajęcia dodatkowe, rośnie też udział rozrywki (zwłaszcza w planach na przyszłość). Szczegóły w poniższej tabeli:W istocie jednak nie o indywidualnym i rodzinnym aspekcie programu chcę pisać, bo ten był już wałkowany wielokrotnie z różnych pozycji. Dla wielu liberałów ciągle 500+ jest wyrazem rozdawnictwa, inni dodają do tego element populistycznego przekupstwa elektoratu z najniższych warstw dochodowych. Proponuję jednak, zwłaszcza powtarzającym tezę o rozdawnictwie, lekturę wyników badań nie z perspektywy indywidualnej, lecz strukturalnej. Wtedy ujawni się rzeczywista chytrość tego projektu.
Co bowiem oznacza, że rodziny korzystające z 500+ (wśród beneficjentów dominują rodziny z dochodem na osobę do 750 zł) wydają otrzymane środki na bieżące potrzeby? Że takich rodzin jest najwięcej poza metropoliami i że pieniądze zasilają lokalny obieg gospodarczy: sklepy i piekarnie przestają sprzedawać na zeszyt, płynność gotówkowa się zwiększa, maleje rynek chwilówek, a rośnie popyt na usługi edukacyjno-kulturalne (zajęcia dodatkowe dla dzieci). W sensie indywidualnym głównym beneficjentem programu są rodziny najsłabiej usytuowane, w sensie strukturalnym – klasa średnia (lokalni przedsiębiorcy) i inteligencja pozametropolitalna.
W perspektywie indywidualnej/rodzinnej 500+ ma charakter transferu socjalnego, w perspektywie strukturalnej jest programem dyfuzji w warunkach rozwoju spolaryzowanego, skoncentrowanego na metropoliach. Badanie KPF+IRG pokazuje jeszcze jeden interesujący szczegół – najbiedniejsi, a więc ci, którzy proporcjonalnie w największym stopniu są bezpośrednimi beneficjentami 500+, są też w największym stopniu z niego niezadowoleni (kasy jest za mało). Ale też nie oni są w politycznej grze najważniejsi, tylko wspomniana pozametropolitalna klasa średnia i inteligencja. To ci ludzie chodzą na wybory, a dzięki 500+ zyskali strukturalne wzmocnienie swojego statusu.
Problem rozwoju polaryzacyjno-dyfuzyjnego był dobrze opisany w programie Polska 2030 Michała Boniego. O ile polaryzacja polegająca na koncentracji rozwoju w metropoliach jest procesem „naturalnym” w obecnej strukturze gospodarki, o tyle dyfuzja wymaga aktywnej polityki publicznej. Zgodnie z wcześniejszymi koncepcjami dyfuzję miały zapewnić inwestycje infrastrukturalne finansowane przy udziale środków unijnych. Inwestycje te rzeczywiście zmieniły krajobraz Polski, jednak jak przy wszystkich inwestycjach makro pozostał problem „ostatniej mili”, czyli końcowych beneficjentów. PiS programem 500+ odwrócił reguły, kosztem inwestycji (bo te kuleją, co w dłuższej perspektywie grozi zapaścią makroekonomiczną) sfinansował „ostatnią milę”, stymulując impuls popytowy.
O tym, jak działa 500+ w wymiarze strukturalnym z perspektywy obiegu gospodarczego małych ośrodków, łatwo można się dowiedzieć, jadąc w Polskę. Kto robi to regularnie, dostrzeże, jak bardzo zmniejszyła się choćby liczba nachalnych ofert chwilówek, bo spadł na nie popyt. I to właśnie w tym strukturalnym efekcie kryje się w głównej mierze źródło politycznej siły PiS, wyrażające się w wysokich wynikach sondaży. Powtarzanie bzdur o tym, że PiS przekupił elektorat przez rozdawnictwo, siłę tę tylko będzie wzmacniać, wzmacniając jednocześnie podział między Polską metropolitalną a pozametropolitalną. A w sensie strukturalnym właśnie, nie tylko w Polsce, lecz również we Francji, Wielkiej Brytanii czy USA, ten właśnie podział jest podstawą polaryzacji politycznej i źródłem energii dla prawicowych populizmów.