Premier w Sejmie, czyli 50 twarzy króla Ubu
Grówno! – 24 maja Beata Szydło z sejmowej trybuny zakomunikowała światu i obywatelom, by nie mieli wątpliwości. Polski rząd wybrał miejsce na marginesie europejskiej polityki. Marginesie hałaśliwym i niebezpiecznym, bo tworzą go użyteczni idioci działający na korzyść m.in. tych, co zlecili zamach w Manchesterze.
Terroryzm jest instrumentem walki politycznej, który działa poprzez strach. Celem terrorystów nie jest zabicie jak największej liczby ludzi, tylko zarażenie jak największych rzesz strachem. Po to, by osiągnąć polityczny cel – ataki na miasta europejskie mają na celu rozbicie europejskiej jedności, osłabienie europejskiego projektu i w efekcie ograniczenie możliwości oddziaływania Europy na arenie międzynarodowej.
W Polsce terroryści, bez żadnego ataku, swój cel już częściowo osiągnęli – przy pomocy rządu zarazili Polaków strachem przed obcymi. Do celu politycznego jednak daleko – polski rząd nie jest w stanie osłabić europejskiej jedności, nawet jeśli premier Szydło poderwie Europę z kolan.
W Globalnej Wiosce pełno wsiowych głupków, dla których, jak w „Konopielce”, jedynym sposobem wyróżniania się w towarzystwie jest głośne puszczanie bąków. Przez chwilę może to nawet i dla niektórych zabawne, ale ile można stać w nieświeżym powietrzu? Więc szybko wokół głupka robi się pustka i coraz trudniej przykuć mu uwagę. Jemu niestety zostaje więcej czasu, by zająć się własnym podwórkiem. Bo wszak o to chodzi każdemu Ubu, gdy dobierze się do władzy – „najpierw podciąga grównouprawnienie, potem bierze się za fajnanse”. Gdy napotyka opór ze strony jurystów niechcących sądzić podług nowego prawa i ekspertów, niechcących mówić zgodnie z jego wolą, wysyła ich „na klapę”.
W końcu jednak i tu zostaje sam, a na smutne spostrzeżenie Ubicy: „Ani prawa, ani finansów”, odpowiada Ubu: „Nie bój nic, dziubutko, sam się pofatyguję od wsi do wsi zbierać moje podatki”. W przekładzie na współczesny język: „Nie bój nic, zrobimy Opole w Kielcach”.
Król Ubu w kolejnych wcieleniach opanowuje kolejne instytucje, wdrażając w nich podobny jak powyżej scenariusz. Największym problemem władzy Ubu nie jest to, że jej fundamentem są kłamstwo, przemoc i propaganda. Problemem jest to, że Ubu wraz ze swym dworem w własne kłamstwo i propagandę wierzy, przez co staje się niebezpieczny nie tylko dla obywateli, ale także dla swoich wyznawców, w końcu dla samego siebie.
O ile PZPR rządząca PRL-em była partią marksistowsko-leninowską, to PiS jest bodaj pierwszą przy władzy partią patafizyczną. Przypomnijmy definicję:
Patafizyka stanowi teorię urojonych rozwiązań, przypisujących symbolicznie zarysom rzeczy, za sprawą tychże, własności potencjalne (Alfred Jarry, Czyny i myśli doktora Faustrolla, patafizyka).
Na gruncie kłamstwa i propagandy połączonych z patafizyczną epistemologią można przez jakiś czas uprawiać politykę rozumianą jako dzierżenie władzy, nie można jednak uprawiać polityki skutecznie. Musi się ona pogrążyć w sprzecznościach, to tylko kwestia czasu. To także kwestia spustoszeń poczynionych przez patafizyczną władzę i kosztów, jakie przyjdzie za nie ponieść.
Jeden z tych kosztów to psychoza strachu przed obcymi, których nie ma, a tam, gdzie są, nie stwarzają zagrożenia. To nie islamiści grożą podpaleniem Teatru Powszechnego w Warszawie. To nie talibowie, którzy zburzyli Palmirę, niszczą kolejny skarb dziedzictwa ludzkości, Puszczę Białowieską. To nie muzułmanin znęcał się nad swoją żoną w Bydgoszczy. I nie dżihadyści zatorturowali na śmierć człowieka na komisariacie we Wrocławiu.
Władza Ubu konsoliduje sprzeciw, polaryzuje społeczeństwo, staje się z czasem niezrozumiała nawet dla niedawnych jej zwolenników. W końcu Ubu odejdzie. Obyśmy nie mieli wtedy przekonania, że to Oni stworzyli Ubu, nie my. Pamiętajmy, pełny tytuł dramatu brzmi „Ubu król, czyli Polacy”.
https://youtu.be/84uL-1JNIXY