70 lat od Akcji „Wisła”. Trudna pamięć

wisla

Źródło: zaproszenie Stowarzyszenia Łemków na uroczystości 70. rocznicy Akcji „Wisła”

70 lat temu rozpoczęła się Operacja „Wisła”. Dotknęła 140 tys. Ukraińców, Łemków, a także wielu Polaków mieszkających na południowo-wschodnim pograniczu powojennej Polski. Wysiedlono ich przymusowo na tzw. Ziemie Odzyskane w ramach planu, który miał być ostatecznym rozwiązaniem kwestii ukraińskiej w Polsce.

W ostatnich dniach wiele pisano o Akcji „Wisła”, powodów dostarczała nie tylko rocznica tragedii sprzed siedmiu dekad, lecz także bieżący kontekst polityczny. Oto po raz pierwszy od 1989 r. polskie władze zdecydowały się nie uczestniczyć w uroczystościach, odmówiły także wsparcia finansowego. Powody wyjaśniał Mariusz Błaszczak, minister spraw wewnętrznych i administracji, w sposób, który zdumiał nawet niektórych publicystów prawicowych, raczej przychylnych obecnej władzy.

Minister Błaszczak z trybuny sejmowej (co już komentowałem) wyjaśniał, że przyczyną stanowiska władz jest… neobanderowska polityka Ukrainy, która czcząc pamięć UPA, szarga pamięć ofiar rzezi wołyńskiej. Ukraińcom na Ukrainie polski minister spraw wewnętrznych może zrobić niewiele, np. może nie wpuścić do Polski ukraińskiego zespołu muzycznego, co stało się przed rokiem. Łatwiej jednak odgryźć się na własnych obywatelach. Absurdalność argumentacji Błaszczaka przedstawiałem niedawno w „Antymatriksie”, pisał o tym także ze swojej perspektywy Dawid Wildstein.

Nie dość powtarzania, że władza, która posługuje się takimi jak minister Błaszczak argumentami, jest po prostu niebezpieczna dla wszystkich obywateli, nie tylko przedstawicieli mniejszości narodowych. Czynienie obywateli swojego państwa, niezależnie od ich narodowości czy innych aspektów tożsamościowych, zakładnikami jakiejkolwiek polityki – wpisuje się w logikę inicjatorów Akcji „Wisła” działających w imieniu państwa totalitarnego. Demokratyczne państwo prawne ma obowiązek traktować swoich obywateli podmiotowo i tylko w tej perspektywie tworzyć z nimi relacje.

Poświęcenie tej reguły w imię prostackich kalkulacji politycznych powoduje, że kwestia podmiotowości w dyskusji o Akcji „Wisła” została całkowicie niemal zapomniana. A ona jest właśnie kluczowa. Pamięć o tamtych wydarzeniach jest bardzo złożona i niedopuszczalne jest jej redukowanie do wydarzenia należącego do trudnej historii relacji między Polakami i Ukraińcami. Bo w historii tej pojawiają się też Łemkowie, których znaczna część podkreśla swoją odrębność etniczną zarówno od Polaków, jak i Ukraińców.

I właśnie z tej odrębności wywodzi prawo do własnej pamięci o tragedii 1947 r., co podkreśla Stowarzyszenie Łemków:

Dotychczasowa retoryka związana z Akcją „Wisła” w sposób jednoznaczny i konsekwentny podkreśla, iż było to „wysiedlanie ludności ukraińskiej z południowo-wschodniej Polski”, mające przynieść „ostateczne rozwiązanie kwestii ukraińskiej” przez Polskę. Pod tym hasłem rozumie się działania Organizacji Ukraińskich Nacjonalistów i jej sił zbrojnych na terytorium Polski. W ogólnej świadomości społecznej zupełnie marginalizowani są ci, którzy byli najtragiczniejszymi ofiarami Akcji „Wisła”, czyli Łemkowie. Dla nich wysiedlenia oznaczały utratę i zniszczenie całej ojczyzny, terytorialnego zaplecza kulturowego i tożsamościowego w imię zupełnie obcych im ideologii i konfliktów. Komunistyczna władza przypisała im tożsamość ukraińską i poddała działaniom asymilacyjnym, pozbawiając możliwości pielęgnowania i rozwijania rodzimej kultury i tradycji.

Pomimo uznania w roku 2005 odrębnej tożsamości etnicznej Łemków nadal postrzegani są oni przez pryzmat ukraiński i często wykorzystywani są jako element przetargowy w relacjach polsko-ukraińskich.

Dlatego społeczność łemkowska zmobilizowała się do obchodów 70. rocznicy Akcji Wisła akcentujących odrębność własnej wspólnoty pamięci i losów powysiedleńczych, Są one manifestacją ocalenia przed zagładą i dowodem przetrwania, przy jednoczesnym komunikowaniu świadomości ciągłego zanikania i kurczenia się własnego dobrostanu kulturowego. Są też walką o swoje miejsce w pamięci społecznej. Niosą przesłanie adresowane do współczesnych Polaków i Ukraińców: rok 1947 to przede wszystkim tragedia Łemków.

Stanowisko Łemków pokazuje ze zdwojoną siłą nieludzki wymiar Akcji „Wisła” i jednocześnie obnaża bezpodstawność argumentów rewizjonistów, głównie w szeregach prawicy (choć nie brakuje ich także wśród post-PZPR-owców), przekonujących, że Akcja nie miała charakteru czystki etnicznej tylko była uzasadnioną koniecznością. Ale odrębna łemkowska pamięć problematyzuje także narrację Ukraińców – wielu z nich nie uznaje odrębności Łemków i szerzej, Rusinów. W rezultacie Łemkowie samodzielnie organizują obchody 70. rocznicy Akcji „Wisła”, rozpoczynając dziś w Gorlicach, Przemyśl będzie głównym miejscem obchodów organizowanych przez wspólnotę ukraińską.

Można tę złożoność ignorować, można się jej dziwić, najlepiej jednak uszanować. Zwłaszcza w rocznicę rozpoczęcia zbrodniczego projektu, który miał ową złożoność ostatecznie rozwiązać kosztem cierpienia tysięcy ludzi i zagłady ich kultury.