Wywiad, który wstrząsnął światem
Tydzień ledwie się zaczął, ale już wiadomo, że będzie jednym z najważniejszych dla zrozumienia współczesnej historii i przyszłości świata.
Rozpoczął Donald Trump wywiadem dla „Timesa” i „Bilda”. Choć jeszcze nie objął władzy, zdążył wstrząsnąć światem. Zaraz po nim Xi Jinping w Davos zapowiedział gotowość Chin do stanięcia na czele globalizacji, a chwilę później Teresa May ogłosiła twardy Brexit.
Rosjanie mówią, że najwyższy czas na powtórkę z Kongresu Wiedeńskiego i powrót do koncepcji koncertu narodów. Ukraińcy czują nową Jałtę. A przecież historia rozpocznie się dopiero 20 stycznia, po inauguracji nowego POTUS-a.
Polecam lekturę rozmowy z Donaldem Trumpem. To niezwykły tekst, potwierdza analizy językoznawców twierdzących, że prezydent elekt USA posługuje się zasobem słownikowym i składniowym dziesięciolatka. Nie oznacza to, że myśli jak dziesięciolatek, ale z wypowiedzi widać wyraźnie, że za jego myśleniem nie stoją żadne spójne struktury intelektualne. Jak stwierdził Paul Berman komentując wyniki amerykańskich wyborów, Trump jest całkowicie nieprzewidywalny – m.in. właśnie z tego względu, że jego wypowiedzi nie można osadzić w żadnej strukturze poza banalnym stwierdzeniem, że kieruje nim „realizm biznesowy”.
Nieprzewidywalność może być zasobem w polityce. Można też pocieszać się, że nawet prezydent USA nie rządzi samodzielnie, a nominowani na niego wysocy rangą urzędnicy: minister obrony, nowy szef CIA itd. podczas kongresowych przesłuchań wypowiadali się całkiem rozsądnie. Władzę ma jednak Donald Trump, miarą jego suwerenności jest, jak przypomniał zaraz po wyborach „The Economist”, to, że do jego decyzji należy ewentualne użycie „atomowej walizki”. Formalnie nikt mu nie może zabronić, chyba że rosyjscy hakerzy.
Czytając z tej perspektywy wywiad z Trumpem, lepiej porzucić złudzenia, że będzie fajnie, bo do Żagania przyjechali amerykańscy żołnierze. Ich przyjazd przyspieszył Barack Obama, Rosjanie nie ukrywają, że będą naciskać na demilitaryzację Europy Środkowej i przeciwstawiać się będą remilitaryzacji Europy. Więc amerykańscy chłopcy (i dziewczyny) równie szybko mogą wyjechać.
I w ogóle Rosjanie cieszą się, że cierpliwość się opłaciła. Bo choć koncepcja Russkogo Mira nie wypaliła, to udało się znacznie więcej – przygotować grunt pod nowy ład globalny. Z tego punktu widzenia rok 2016 był dla Rosji czasem zwycięstw, cieszy się w „Rosijskoj Gazietie” Siergiej Karaganow:
Опасностей много, все еще слаба экономическая база, слишком медленно начинаются реформы, борьба с коррупцией, смена элит. Но во внешней политике Россия выстояла и побеждает практически по всем направлениям, качественно укрепила свои международные позиции. Помогли воля, объединение большинства народа и элиты, блестящая дипломатия, способность к стратегическому предвидению.
Podobnie patrzą na rzeczywistość Chińczycy i chcą być liderem procesu globalizacji, choć Xi Jingpin w swym przemówieniu w Davos unikał triumfalnych tonów. Wszak Chiny są największym krajem świata, ale krajem rozwijającym się, a nie rozwiniętym – i do prawdziwej hegemonii jeszcze im daleko.
Gdzie my w tym wszystkim? Donald Trump pogrzebał już Unię Europejską, do pogrzebu chętnie dołączy Władimir Putin. To parcie na rozpad Europy może mieć jednak odwrotny skutek, zwracają komentatorzy z kontynentu – stwarza szansę na zwiększenie wysiłków integracyjnych wobec świadomości, że Unia musi radzić sobie samodzielnie lub się rozpaść.
A my? Cóż, jedyną sensowną opcją jest gra na silną Europę. W opcji „koncertu narodów” najpierw zostaniemy wykorzystani jako wytrych do rozwalenia Unii, a potem skończymy jak jakiś wariant Prywiślańskiego Kraju. I nawet sojusz z San Escobar nie pomoże.