Kongres Kultury, program i polityka
Program Kongresu Kultury został ogłoszony, do końca piątku trwało internetowe głosowanie na zgłoszone wcześniej przez uczestników propozycje tematów. Zostały 42 bloki.
O czym chcą rozmawiać uczestnicy i współtwórcy Kongresu?Największe uznanie zyskał temat „Czy kultura dla dzieci ma płeć? Dlaczego tracimy chłopców dla kultury i jak temu zapobiec?” Joanny Olech – 170 głosów. Potem „Samoobsługa. Alternatywa dla nie-instytucji kultury” Bogny Świątkowskiej – 155 głosów oraz „Kultura i rozwój” zgłoszony przeze mnie z Jerzym Hausnerem – 154 głosy.
Ranking nie jest ważny, ważniejszy jest ogólny rozkład – bardzo zrównoważony, przez co próg przejścia ustawił się bardzo wysoko, na poziomie 70 głosów. Przypomnę, że każdy z zarejestrowanych uczestników mógł oddać 7 głosów. Wśród pozostałych tematów wyraźnie widać obecność tematyki kultury dla dzieci, dotychczas traktowanej w głównym nurcie debaty o kulturze po macoszemu.
Nie brakuje też tematów odnoszących się do kwestii zajmujących pierwsze strony gazet: uchodźców, imigrantów, wielokulturowości. Jest o wolności i cenzurze ale też o wynagrodzeniach dla artystów. W sumie tematyka bardzo różnorodna, każdy powinien znaleźć coś interesującego. Co z tematami, które nie przeskoczyły poprzeczki? Wiele można dyskutować w ramach problemów, które się zmieściły – np. kwestia kultury na prowincji podejmowana byłą w różnych ujęciach przez kilku zgłaszających, wystarczającą liczę zgłoszeń zdobyła propozycja Anny Cieplak z Cieszyna. Rozmawiałem z Cieszynem, chętnie podejmie współpracę, a już 21 września odbędzie się tam przedkongresowa debata.
Podczas rozmów w kuluarach usłyszeć można było zupełnie sprzeczne opinie: że Kongres jest zbyt mało polityczny, bo w zasadzie wprost nie odnosi się aktualnej polityki kulturalnej państwa i rządu. I takie że Kongres jest wydarzeniem czysto politycznym, wymierzonym w obecną władzę. Jak tu zadowolić obie strony?
Tak, Kongres jest wydarzeniem politycznym w takim sensie, w jakim do sfery polityki, czyli troski o to, co wspólne, należą wystąpienia wolnych obywateli w przestrzeni publicznej. Kongres jest takim wystąpieniem, nikt nie zna jeszcze jego rezultatów: wniosków, postulatów, rekomendacji. Będzie spotkaniem o kulturze w czasach zapowiadanej przez Jarosława Kaczyńskiego i Viktora Orbána „rewolucji kulturowej”.
Gdy kultura staje instrumentem politycznej walki i jednocześnie celem politycznego działania, trzeba zachować szczególną ostrożność – ostrzegał Walter Benjamin. Dlatego choć w programie Kongresu bieżącej polityki jest niewiele, jego polityczna stawka jest niezwykle wysoka. To oczywiście moja osobista opinia, jak mówiłem na samym początku procesu, każdy uczestnik złożył akces z sobie tylko znanych powodów. Dziś, gdy znamy już tematy można stwierdzić, że głównym powodem jest zainteresowanie kulturą i troska o jej stan.