Krystian Lupa. Koniec sztuki?

Nie chodzi o rezygnację z pracy nad „Procesem” w Teatrze Polskim, choć to też ponura wiadomość.

W wywiadzie udzielonym „Gazecie Wyborczej” Krystian Lupa tłumaczy się ze swoich decyzji, puentując dramatycznie: „Po odejściu z Teatru Polskiego kończy się dla mnie w Polsce możliwość pracy”. Najważniejsze jest jednak zakończenie rozmowy. Lupa zwierza się z niemoty artysty i sztuki.

Z problemem wyczerpania kultury i sztuki Krystian Lupa mierzy się konsekwentnie w ostatnich swych dziełach. Gdy jednak mówi wprost:

Wydaje mi się, że artyści nie dojrzeli do swojej epoki i łącznie ze mną nie są w stanie stworzyć dzieła wystarczająco niepokojącego, które wpuści w dusze ludzkie ten niepokój, a w konsekwencji doprowadzi do zmiany.

… to sprawa staje się rzeczywiście poważna, bo stawką jest możliwość alternatywy dla tego wszystkiego, o czym mowa we wcześniejszych partiach wywiadu. Faszyzacja życia publicznego i polityki, maoizacja życia kulturalnego przez nieudaczników i beztalencia odgrywające się za lata braku niepowodzeń mają swe źródło w atrofii twórczej wyobraźni, która byłaby w stanie zaproponować nie tylko opowieść niosącą niepokój, lecz także przedstawiała alternatywę.

Na ten brak nałożyć trzeba bowiem to, co jest zwykłą cechą rzeczywistości społecznej:

przerażająca większość tego, co ma miejsce, jest skutkiem naszego zaniedbania. Nie to, co robimy, ale to, co zaniedbujemy, tworzy naszą rzeczywistość.

– mówi Lupa za Thomasem Bernhardem. W czasach zwykłych te zaniedbania i zaniechania nie muszą być groźne, w czasach uwiądu wyobraźni otwierają drogę tym, którzy nie wahają się robić, działać.

Krystian Lupa mówił o tym wszystkim, otwierając swoim spotkaniem w listopadzie 2012 r. Laboratorium Przyszłości w Centrum Sztuki Współczesnej w Warszawie. Kilkanaście dni po premierze „Miasta snu”, która zgrała się z pierwszą rzeczywiście masową demonstracją na 11 listopada.

Cztery lata temu, a przecież i wcześniej, wszystko było jasne – wystarczy posłuchać Lupy, mówi podobnie jak w wywiadzie, tylko że jeszcze w innym kontekście. A jednak ta wiedza przy braku wyobraźni nie wyzwoliła koniecznego działania. To, co zaniedbaliśmy, stworzyło naszą rzeczywistość.

Z szacunkiem należy przyjąć gorzką autorefleksję wybitnego artysty, do pełnego jej zrozumienia ważne jest jednak uzupełnienie o pierwszą część wypowiedzi:

Dostrzegam, że następuje inflacja uwagi i zanik potrzeby odwoływania się do głosu artystów. Ludzie konsumują rzeczywistość bez ich udziału. I nie wiem, czy jak Witkacy mam być prorokiem mechanizacji i śmierci tych wszystkich wariatów, którzy zwą się artystami, czy też tylko chwilowo zatraciliśmy wymierność swojego działania, to znaczy nie odczuwamy jego skutków.

Lupa ma świadomość, że artysta nie jest Prometeuszem, działa wśród i dla swoich odbiorców, kształtują się wzajemnie, wzajemnie zasilając wyobraźnią. Mówiąc językiem ekonomii: potrzebne są podaż i popyt, gdy wyobraźnia nie jest w cenie, ustaje jej produkcja.

Nigdy jednak nie ustaje całkowicie, być może bankrutują stare i uznane fabryki, a na ich gruzach powoli tworzą się niewielkie póki co manufaktury. Może nie tworzą całościowych utopii, lecz mikroutopie alternatywnych światów.

To właśnie dlatego tak ważne jest dziś patrzeć na kulturę z perspektywy poszerzonego pola – cieszę się, że taka perspektywa została przyjęta przez zespół przygotowujący mapę kultury w Polsce na zbliżający się Kongres Kultury.