Znikający suweren. Radość sondaży
W ostatni weekend Polacy sobie intensywnie pospacerowali. Różne marsze, różne estetyki, wspólna stawka: bliższa i dalsza przyszłość polskiej polityki.
Co o niej mówią najnowsze sondaże opinii? Pokazują największy problem PiS i tłumaczą irytację polityków tej partii: rozpływa się źródło ich władzy, umiłowany przez nich suweren.Z dwóch niezależnych sondaży, przeprowadzonych jeszcze przed demonstracjami, wynika, że choć PiS ciągle utrzymuje pierwszą pozycję, to jednak poparcie społeczne dla tej partii szybko maleje. Rośnie natomiast błyskawicznie dla Nowoczesnej, która po świetnym wejściu 25 listopada, gdy Sejm „z woli narodu” unieważniał wybór sędziów Trybunału Konstytucyjnego, utrzymuje skutecznie wizerunek prodemokratycznej alternatywy dla partii władzy.
Dzisiejsza „Wyborcza” analizuje wyniki przeprowadzonego na jej zamówienie badania (TNS) – z odpowiedzi ankietowanych wynika, że łamanie prawa przez obóz władzy przekracza nawet wyrozumiałość części elektoratu PiS oraz Andrzeja Dudy. Złożona konstrukcja retoryczna, że naród jest suwerenem i źródłem prawa, a PiS tylko wolę tegoż narodu realizuje, okazuje się po prostu zwykłym dętym balonem. Zresztą od samego momentu ogłoszenia wyników wyborów parlamentarnych, które owszem, dały PiS większość w parlamencie, uzyskaną jednak głosami nawet nie połowy tych, którzy poszli głosować.
Jarosław Kaczyński zapewne liczył, że szybka, energiczna ofensywa nowego rządu i rozpoczęcie prac nad realizacją obietnic wyborczych przekona do władzy „dobrej zmiany” kolejne cenne procenty. Stało się inaczej, ciekaw jestem kolejnych wyników uwzględniających już efekt weekendowych demonstracji i przemówienia prezesa Jarosława Kaczyńskiego. Oczywiście, prezes PiS znajdzie wytłumaczenie dla malejącego poparcia dla swojego projektu, a winnym będą ciągle łżeelity i media kontrolowane przez układ i resortowe dzieci, które wmawiają ludziom, że w środku zimy jest lato lub na odwrót.
Zdumiewające, jak szybko rozpłynął się kapitał społecznego poparcia PiS, jeszcze bardziej zdumiewające – jak szybko stracił zaufanie Andrzej Duda. To niewątpliwie największy przegrany projektu Wielkiego Stratega, bo o ile prezes pociąga sznurkami z tylnego siedzenia i ciągle może przedstawiać się jako „lider partii opozycyjnej” (przejęzyczenie Joachima Brudzińskiego), to Andrzej Duda za to, co robi, ponosi nie tylko moralną, ale i konstytucyjną odpowiedzialność.
To wszystko jest w miarę jasne i można wyczytać z sondaży. Trudniej wyczytać znaczenie wzrostu poparcia dla Nowoczesnej. Można ten proces zrozumieć. I załóżmy, że tendencja się utrzyma, a partia Ryszarda Petru wyprzedzi PiS. Gdyby wtedy doszło do wyborów parlamentarnych, czy hipotetyczna koalicja Nowoczesna-PO byłyby zdolne do stworzenia rządu będącego jednocześnie alternatywą dla PiS i dla stylu rządzenia PO? Podstawą dla tej alternatywy nie mógłby być na pewno program Nowoczesnej z ostatnich wyborów. Rosnące obecnie poparcie dla Nowoczesnej nie jest wyrazem rosnącego zainteresowania tym programem, lecz wynika z uznania dla stylu działania w opozycji.
Mam nadzieję, że liderzy Nowoczesnej to rozumieją i nie tkwią w przekonaniu, że już odkryli klucze do prawdziwej „dobrej zmiany” dla Polski, dla której lokomotywą nie będzie 500+, tylko 3×16. Urok polityki polega na tym, że potrafi się ona rozwijać z nieprzewidywalną dynamiką. Gwałtowny wzrost poparcia dla Nowoczesnej może być tylko chwilowym zjawiskiem i w dużym stopniu jest zasługą Jarosława Kaczyńskiego. Zamiana tego poparcia na rzeczywisty potencjalny elektorat wymaga obok sprawności w bieżącej polityce dobrego programu, który nie będzie próbą odtworzenia mitu założycielskiego Platformy Obywatelskiej i jego poprawnej realizacji. Nowa jakość w polityce wymaga świeżych pomysłów programowych. Od wszystkich zresztą partii.
Zdaję sobie sprawę, że snuję rozważania z kategorii political fiction, mimo malejącego poparcia PiS trzyma władzę mocno. Tym bardziej jednak warto wykorzystać kolejne pomysły Jarosława Kaczyńskiego i czas w opozycji na solidną pracę programową. Dla mnie te rozważania mają podwójnie hipotetyczny charakter, bo ciągle nie mogę zlokalizować partii, dla której mógłbym pisać podobne rozważania z pozycji jej wyborcy, a nie tylko życzliwego komentatora.