Do przyjaciół i przyjaciółek z lewicy

Gdzie byliście, gdy łamali nasze prawa pracownicze?pyta Marcelina Zawisza z Partii Razem w odpowiedzi na zarzuty, że podczas nocnego zamachu na Trybunał Konstytucyjny 25 listopada zabrakło głosu pozaparlamantarnej lewicy.

I dodaje: – Ludzi nie obchodzi Trybunał Konstytucyjny, bo państwo już dawno ich zawiodło. Czuję się wywołany do tablicy.

Czuję się wywołany do tablicy, bo właśnie wczoraj pytałem, gdzie była w nocy lewica, w podobnym zresztą duchu Robert Biedroń pytał w wywiadzie prasowym: gdzie jest Barbara Nowacka? Odpowiadam więc Marcelinie Zawiszy, adresując tę odpowiedź do wszystkich przyjaciół i przyjaciółek z lewicy, nie tylko z Razem i innych formacji politycznych.

Zacznę od końca – oczywiście, ma rację Marcelina Zawisza, że wygrana PiS to nasza, starego inteligencko-intelektualno-politycznego establishmentu, wina. Ale to tautologia: skoro wygrał PiS, to oczywiste, że społeczeństwo rozczarowało się do legitymizowaną wcześniej przez formacje liberalne i lewicowo-liberalne narracją transformacyjnego sukcesu – i skazało winnego. Pisałem o tym samokrytycznie w „Antymatriksie”. W jakimś więc sensie działaczka Razem powtarza moje argumenty.

To zaś oznacza, że krytyka jest słuszna, ale też jałowa – większy problem polega na pytaniu, dlaczego lewica jest w Sejmie nieobecna. Partia Razem i tak osiągnęła dobry wynik, biorąc pod uwagę wszystkie przeszkody, jakie utrudniały dotarcie jej do opinii publicznej. Zwracałem na to uwagę, krytykując demokrację sondażową. To jednak nie zmienia faktu, że – jak pisze liberał Janusz Majcherek – lewica nie ma w tej chwili w Polsce elektoratu. Postulaty lewicowe, problemy, o których pisze Zawisza, nie mobilizują do oddania głosu na partie lewicowe, tylko na PiS lub skrajną prawicę. I to jest fakt, a Polska nie jest jakimś dziwnym wyjątkiem.

Tu dotykamy kluczowego problemu. Nie wystarczy mieć słusznych haseł i empatii dla ludu. Prawica wygrywa, bo potrafiła połączyć hasła socjalne z atrakcyjną ramą symboliczną, którą podtrzymuje infrastruktura materialna: symboliczny dyskurs prawicowy reprodukowany jest w szkołach, które w coraz większym stopniu pełnią funkcję placówek oświatowo-religijnych, w klubach kibica, parafiach, drużynach harcerskich, grupach rekonstrukcji historycznej.

Jeśli lewica chce być skuteczna, musi wrócić do przestrzeni publicznej nie tylko z dyskursem, ale także odzyskując lub tworząc materialne podstawy dla tego dyskursu. Inaczej bowiem najbardziej nawet empatyczne popieranie słusznych roszczeń górników protestujących przeciwko polityce neoliberalnego państwa działać będzie politycznie na korzyść PiS lub innych formacji populistyczno-prawicowych, a nie lewicy.

Nie popierać więc górników, wykluczonych, bezrobotnych?

Odpowiadając, przejdę na ton manifestowy, podobny do tego, jakiego użyła Marcelina Zawisza: Drodzy aktywiści i aktywistki Razem, nie macie monopolu na rozumienie tego, co dzieje się z polskim ludem. Doceniam i z uznaniem patrzę na to, co robicie. Ale zrozumcie, że tysiące aktywistów społeczników o lewicowych i liberalno-lewicowych wrażliwościach, którzy nie szukają afiliacji partyjnych, pracują z tymże ludem i dla tego ludu (nieśmiało pozwolę się zaliczyć do tego grona).

Jesteśmy m.in. w gminach, gdzie ponad połowa mieszkańców żyje z pomocy społecznej i dobra nowina Razem jeszcze do nich nie dotarła, nie usłyszeli też jeszcze o Barbarze Nowackiej a Leszka Millera zdołali szczęśliwie dawno zapomnieć. Nie jesteśmy jednak sami. Obok nas kręcą się też przedstawiciele prawicowych, również neofaszystowskich organizacji. Ci ostatni jak zawsze oferują uproszczoną wizję rzeczywistości i jeszcze prostsze rozwiązania: pod narodowym sztandarem bij Żyda i lewaka.

Nie jesteśmy bez szans, ale potrzebujemy reprezentacji politycznej w parlamencie i poza nim, tak by nasze rozproszone starania „na dole” miały też wyraz w atrakcyjnych projektach politycznych, których wyrazem będzie zdolność do reakcji na przełomowe momenty w polskim procesie politycznym. Tylko w takich momentach można wnosić swoją agendę do świadomości społecznej. My staramy się budować brakującą lub szwankującą infrastrukturę społeczną umożliwiającą odtwarzanie lewicowego, emancypacyjnego dyskursu, wy róbcie politykę. Rozumiem, że budujecie tożsamość w opozycji do skompromitowanych projektów, pokazując swoją prawdziwą lewicowość. Doskonale, ale nie przeciągajcie tego procesu, Leszek Miller w końcu zapisze się do PiS, ciągnąc do dawnego elektoratu, który już zmienił barwy.

Podczas debaty o Trybunale po prostu Was zabrakło, choć w gronie przyjaciół aktywistów społecznych trwała tak intensywna komunikacja, że aż grzały się łącza. Nie chodziło o Trybunał Konstytucyjny, tylko o Konstytucję. To był ten moment, kiedy czuć, że dzieje się historia, kto potrafi się w te momenty wpisać, ma szansę tworzyć historię na swoich warunkach.

Konferencja prasowa po 12 godzinach bez wcześniejszego, choćby spontanicznego komunikacyjnego zaangażowania to jak antykoncepcja po, a nie w trakcie. To, że ludzi nie obchodzi – jak pisze Marcelina Zawisza – Trybunał Konstytucyjny, nie oznacza, że polityczna walka o to, jak będą w Polsce wyglądać system władzy, państwo i sfera publiczna, jest bez znaczenia. Przeciwnie, ma znaczenie zasadnicze, bo jej stawką jest to, czy zdołamy przełożyć roszczenia i potrzeby ludzi na instrumenty działania państwa, naszego państwa. Jeśli zawiodło, nie obrażajmy się na nie, tylko je odzyskajmy – na początek nie dając go zniszczyć do końca i zawłaszczyć.

Tak więc mniej resentymentu. Nie jesteśmy prawicą, żeby wygrywać przegrane historyczne bitwy, jesteśmy po to, żeby wygrać przyszłość. Myślę, że sami tego nie zrobicie. Razem, zachowując jednak swoją autonomię, mamy szansę.