Ukraina bliżej Europy
Petro Poroszenko podpisał umowę stowarzyszeniową Ukrainy z Unią Europejską, obok Ukrainy podobne umowy podpisały Gruzja i Mołdawia. Dla Władimira Putina to zapewne drugi etap katastrofy geopolitycznej, jaką rozpoczął rozpad Związku Sowieckiego. Teraz wymykają mu się z rąk kolejne połacie Imperium, w tym najważniejsza Ukraina. Bez niej Unia Euroazjatycka zaczynająca działalność 1 stycznia 2015 r. będzie co najmniej niepełnym kadłubkiem. Nic więc dziwnego, że Sergiej Głaziew, doradca Władimira Putina, nazwał Poroszenkę i władze w Kijowie „nazistowskimi”, niedysponującymi legitymacją do działań.
Z kolei francuski „Le Monde” przypomina, jak wiele jest do zrobienia – choćby walka z korupcją, za którą jest odpowiedzialna Tetiana Czornowoł. Niestety, korupcja ciągle ma się dobrze, bo dobrze mają się korupcyjne struktury i sama wola polityczna nie wystarczy, by zmienić rzeczywistość. Czy zmieni ją unijna presja? Umowa stowarzyszeniowa zobowiązuje Ukrainę do modernizacji systemu prawnego i gospodarczego. Otwierając się gospodarczo na UE, Ukraina z kolei utrudnia sobie współpracę z gospodarką rosyjską. Jaki będzie bilans? Czy, jak pisze „Niezawisimaja”, powołując się na wypowiedzi Władimira Putina i jego doradców, Ukrainę czeka gospodarcza katastrofa? Czy przeciwnie, wymogi umowy stowarzyszeniowej wymuszą w końcu naprawę systemu i Ukraina opuści w końcu de facto Związek Sowiecki? Te pytania oczywiście trzeba zadawać w kontekście ciągle trwającego konfliktu na wschodzie kraju.
Niezależnie jednak od odpowiedzi dzisiejszy dzień jest rzeczywiście historycznym momentem. Ukraińcom, Gruzinom i Mołdawianom życzyć należy powodzenia. Dziś w „The Economist” ukazał się raport o Polsce, podsumowujący pierwszą naszą dekadę w Unii i 25 lat wolności. Raport opatrzony jest znamiennym tytułem „Poland’s New Golden Age – The Second Jagiellonian Age”. Kraj oceniany ćwierć wieku temu za najmniej rokujący spośród postkomunistycznej grupy, dziś – mimo wielu powodów do niezadowolenia – jest na zupełnie innej pozycji w Europie i na świecie. Być może podobna szansa otwiera się dziś przed Ukrainą, zapłacili za nią krwią.