Niesentymentalna pochwała druku i papieru
Wczoraj wpadł mi w ręce śmieszny filmik pokazujący, że technologia druku wraz z papierowym interfejsem skazane są na rychłą zagładę, bo rosnące pokolenie nie będzie umiało się nimi posługiwać:
Życzliwy komentator z Facebooka na moje zapewnienie, że my, ludzie papieru tak szybko się nie poddamy, podesłał inny, jeszcze śmieszniejszy filmik.
Rzeczywiście, papier zawsze będzie miał takie funkcjonalności, których nie zastąpi nawet wyświetlacz dotykowy retina iPada. Nie tylko w pokazanym na filmiku przypadku, lecz również w swej podstawowej funkcji – interfejsu służącego do czytania. Żeby jednak nie być sentymentalnym, poszukałem kilka argumentów odwołujących się do badań.
Na początek stary tekst ludzi z Xeroksa, w końcu to tutaj zrobiono najwięcej dla graficznego interfejsu użytkownika. Autorzy tekstu „Bridging the Paper and Electronic Worlds: The Paper User Interface” stwierdzają w konkluzji:
Wykorzystanie papieru we współczesnym świecie trwa ze względu na jego właściwości, a nie pomimo. Papier jest wygodny, nie wymaga baterii. Jest lekki, czytelny i trwały. […] Właściwości te nie umniejszają wartości alternatywnych mediów, jak komputery przenośne, ale pokazują, że użyteczność papieru nie zaniknie wraz z postępującą elektronizacją świata.
Dalej autorzy dodają, że nie chodzi o to, żeby papier wyeliminować, tylko zintegrować interfejs papierowy z innymi interfejsami. Potem znalazłem świetny przekrojowy artykuł w Scientific American, który omawia liczne badania pokazujące różnice w lekturze tekstów zapisanych na nośnikach papierowych i elektronicznych. Czytanie nie jest procesem naturalnym, mózgi nie zostały zaprogramowane do lektury – tej sztuki ludzie musieli się nauczyć w ramach ewolucji kulturowej, zmuszając do czytania oporny, biologiczny mózg. Ten zaś czyta nie tylko w sposób abstrakcyjny, składając poszczególne litery – lecz czyta „w całości”, analizując także inne doznania towarzyszące lekturze. Z tego względu inaczej zapamiętuje się tekst przeczytany w wydrukowanej książce, inaczej ten sam tekst czytany na kindlu. Polecam jednak lekturę „The Reading Brain in the Digital Age: The Science of Paper versus Screens„, zawiera odnośniki do wielu ciekawych badań.
W końcu w „New York Times” bardzo ciekawa analiza wychodząca z pewnego faktu: oto Kevin Kelly, człowiek znany ze swego zafascynowania nowymi technologiami opublikował przed świętami katalog „Cool Tools”, w którym zebrał opisy najciekawszych gadżetów jakie prezentuje w witrynie „Cool Tools”. Pierwsze 10 tys. sztuk papierowego katalogu ważącego kilka kilo i kosztującego 39.99 USD rozeszło się błyskawicznie, potrzebny był dodruk. Nawet w środowisku technomaniaków papier nie stracił uznania. Z wielu względów – chociażby takiego, że materialność (i wynikający stąd koszt nośnika) wymusza selekcję, edycję i minimum staranności. A ta jest ciągle w cenie, i to coraz większej, gdy w Internecie ilościowo dominują treści słabo zredagowane.
Warto też jeszcze dodać argumenty, na które zwrócił mi uwagę Wojciech Orliński – gdy czytam drukowany tekst, nikt mnie zdalnie nie podgląda i nie monitoruje moich zachowań po to, żeby zbudować marketingowy lub inny profil. Czytelnik z książką tworzą kosmos, co powoduje, że czytanie jest tak piękne.
Podsumowując więc, wieści o śmierci papierowego interfejsu są co najmniej przedwczesne, a pomysł amerykańskiego „Newsweeka”, żeby wrócić do wersji drukowanej nie taki głupi. Cieszy mnie to, choć sam już coraz więcej czytam na nośnikach elektronicznych. I złapałem się na zachowaniu podobnym do prób tego dziecka z pierwszego filmiku – raz czytając papierową książkę szukałem na górnym marginesie zegarka, żeby sprawdzić godzinę.