Małe akty oporu, spotkanie ze Stevem Carshaw

Jak możliwa jest zmiana społeczna? Jak to się dzieje, że w sytuacji wydawałoby się całkowitej beznadziei wyskakują takie zjawiska, jak Solidarność w Polsce w roku 1980 i powstania ludowe, Pomarańczowa Rewolucja na Ukrainie? Pytanie nie dotyczy tylko społeczeństw żyjących pod butem reżimów autorytarnych czy totalitarnych, również demokracji – walka Czarnych w Stanach Zjednoczonych z segregacją, sygnalizatorzy  whistleblowerzy ujawniający ponure aspekty działania realnej władzy. Odpowiedzi udziela książka „Small Acts of Resistance” Steve’a Crawshaw i Johna Jacskona. Wczoraj Amnesty International zorganizowało spotkanie ze Stevem pod hasłem „Małe akty oporu = wielkie zmiany”.

Książka powstała z inspiracja wydarzeniami w Polsce, Solidarnością, późniejszym oporem podczas stanu wojennego: wyprowadzanie telewizorów na spacer w czasie dziennika telewizyjnego jako znak protestu przeciwko propagandzie, Pomarańczowa Alternatywa i wiele innych przykładów, za którymi idą już historie z całego świata: małe akty oporu uruchamiające procesy historyczne, prowadzące do zniesienia apartheidu w RPA, usunięcia reżimu Marcosa na Filipinach, itd. Ale książka „Small Acts of Resistance” nie jest jedynie kolekcją ciekawych historyjek, układają się one w opowieść o strukturze działania prowadzącego do zmiany: najpierw pojawiają się pojedynczy bohaterowie, często bezimienni którzy mają już dość zakłamanej rzeczywistości i przeciwstawiają się jej osobistym aktem sprzeciwu, jak Rosa Parks która odmówiła w USA ustąpienia w autobusie miejsca Białemu.

Potem dołączają inni, pojedynczy sprzeciw zamienia się w ruch wciągający masę, reżim traci legitymację, często sięga po przemoc, walka nigdy nie jest z góry rozstrzygnięta. Jednak to starcie siły władzy z oporem społecznej struktury prowadzić może już do zmian systemowych: upadku starych instytucji i zastąpienia ich nowymi, umacnianymi nowymi regulacjami prawnymi: konstytucją, etc. Tu pojawia się kluczowym moment legitymizacji nowego ładu i integracji z nim całego społeczeństwa – Carshaw podaje przykład RPA i działań Nelsona Mandeli, który zjednoczył wielokolorowy naród wokół rugby, wcześniej sportu Afrykanerów (film Invitcus o tym dobrze opowiada).

Rozmawialiśmy jednak nie tylko o historii, a raczej o dniu dzisiejszym, o dzisiejszych małych aktach oporu, jak obrona mlecznego Baru Prasowego zastanawiając się, na ile są one wyrazem nowych form zaangażowania społecznego? Czy kryje się w nich potencjał zmiany, czy są jedynie wyrazem walk grup i grupek o partykularne interesy? Zbyt wcześniej by rozstrzygnąć, pewne jest tylko, że bez owych małych aktów oporu i działania żadna zmiana nie będzie możliwa. Problem więc w tym, by w działanie angażowało się jak najwięcej osób.