Ukraina i mgła wojny
Po zajęciu w lutym przez Rosjan Awdijiwki w zachodnich mediach zaczęły pojawiać się komunikaty tzw. ekspertów, że Ukraina przegrywa wojnę, a Rosjanie odzyskali inicjatywę strategiczną na froncie. Czyżby?
Ten komentarz piszę po decyzji Izby Reprezentantów USA o udzieleniu pomocy finansowej i zbrojnej w wysokości 60,84 mld dol. Wymęczone po miesiącach politycznych zmagań rozstrzygnięcie zmienia zasadniczo sytuację Ukrainy w najbliższej przyszłości. Czy tak bardzo, by prezydent Wołodymyr Zełenski miał podstawy twierdzić, że Ukraina może wojnę wygrać?
Więcej niż wiara
W wygraną wierzy niezmiennie zdecydowana większość, bo 88 proc. Ukraińców, a 80 proc. z nadzieją patrzy w przyszłość (badanie Rating dla International Republican Institute, próba realizowana w lutym). Podobne wyniki pokazują inne sondaże prowadzone w marcu, a więc jeszcze przed decyzją amerykańskiej Izby.
Ukraińcy najwyraźniej nie czytają zachodniej prasy i nie wiedzą, że przegrywają. Nie mówią też, że wygrywają, tylko wierzą w wygraną, choć zdają sobie sprawę, że wojna potrwa jeszcze długo. I dlatego zależy nie tylko od wysiłku samych Ukraińców, ale także od pomocy sojuszników. Dlatego też z rozczarowaniem przyglądali się amerykańskiemu spektaklowi i z nie mniejszym rozczarowaniem patrzą na blokadę granicy polsko-ukraińskiej.
Jak jednak wygląda sytuacja – od decyzji do rzeczywistego uruchomienia pomocy jeszcze chwila minie. Czy Rosjanie mogą w tym czasie dokonać przełomu? Odpowiedź znają tylko ci, co mają dostęp do pełnych danych o sytuacji na polu walki i jego zapleczu. Takich informacji nie ma na pewno większość wypowiadających się tzw. ekspertów i komentatorów.
Niepełna informacja
Ocena zewnętrzna musi więc polegać na analizie rozproszonych dostępnych źródeł i uwzględniać nie tylko front, ale także czynniki społeczne, ekonomiczne, polityczne. Działania zbrojne to ważna część wojny, ale wojna to głównie polityka, czyli zdolność do mobilizacji wszystkich zasobów dla osiągnięcia wojennego celu.
Zacząć więc należy od pytania, czy zajęcie Awdijiwki było przełomem strategicznym. Nic na to nie wskazuje, Rosjanie nie przełamali umocnień. Przeciwnie, Ukraińcy szybko fortyfikują strategiczne odcinki frontu. Już w maju 2022 r. rozpoczęto rozbudowę umocnień wokół Kijowa na wypadek ponownej ofensywy w kierunku stolicy. Gen. Ołeksandr Pawluk, dowódca wojsk lądowych, poinformował pod koniec marca, że dostępu do Kijowa obecnie bronią trzy pierścienie umocnień o łącznej długości ponad 1 tys. km.
Nawet jeśli generał podał prawdziwe informacje o fortyfikacjach Kijowa, to prawdziwa budowa linii obronnych rozpoczęła się dopiero pod koniec ubiegłego roku, kiedy na ten cel alokowano odpowiednie pieniądze (w styczniu poinformowano o kwocie blisko pół miliarda dolarów) i powołano struktury odpowiedzialne za realizację prac.
Aktywna defensywa
Podobne wysiłki trwają na innych strategicznych odcinkach, Ukraińcy po nieudanej kontrofensywie w ubiegłym roku przeszli do defensywy i systematycznie przygotowują się do długotrwałej wojny na wyczerpanie. Rosjanie, owszem, mają większą inicjatywę taktyczną – dysponują większą liczbą żołnierzy, amunicji i sprzętu wojskowego. To jednak zbyt mało, żeby uzyskać przewagę strategiczną – do tego, o czym pisał przed dymisją gen. Załużny, potrzebny byłby przełom technologiczny.
Na razie na taki przełom się nie zanosi. Trwa wyrównana wojna dronowa, obie strony wprowadzają nieustannie nowe typy dronów, zarówno własnej konstrukcji, jak i pozyskiwane od sojuszników. Ukraińcy na pewno mogą liczyć dodatkowo na wsparcie danymi wywiadowczymi i analizą danych, jaką prowadzi dla ukraińskiej armii m.in. amerykański Palantir. Przewaga analityczna i możliwość wykorzystania nie tylko danych, ale także narzędzi analitycznych opartych na najnowszych rozwiązaniach AI, pozwala uzyskiwać przewagę jakościową mimo różnic ilościowych.
Ukryte zasoby
Połączenie zachodniego, głównie amerykańskiego high-tech z ukraińskim zapałem i lokalną innowacyjnością umożliwia rozwój systemów zwanych FrankenSam. Polegają na połączeniu starych, jeszcze radzieckich typów broni z najnowocześniejszymi systemami kierowania ogniem, często w połączeniu z nowoczesnymi, kierowanymi pociskami. Te właśnie rozwiązania, plus zaangażowanie ukraińskiego wywiadu, umożliwiają uzyskiwanie efektów takich jak zestrzelenie bombowca Tu-22M3.
Ukraińcy cały czas rozwijają swoje moce przemysłowe i zwiększyli produkcję samobieżnych armatohaubic Bohdana do dziesięciu sztuk miesięcznie (tak przynajmniej donosi wojskowa blogosfera w Ukrainie). Niewątpliwy deficyt amunicji jest mimo wszystko otoczony mgłą wojny. Mówi się, że Rosjanie mają przewagę 10 do 1 w wystrzeliwanych pociskach. Ukraińcy jednak łatają systematycznie luki – ostatnio na zdjęciach można było dostrzec pociski z oznaczeniami indyjskimi.
Globalna dyplomacja
Mogłoby to oznaczać, że efekty przynosi ofensywa dyplomatyczna na tzw. Globalnym Południu zapowiedziana przez Zełenskiego w grudniu 2022 r. Indie nigdy nie potępiły wojny, ale też nigdy nie poparły Putina i prowadzą swoją grę. Być może widząc zwiększające się zaangażowanie Chin na rzecz Rosji, postanowiły wzmocnić drugą stronę. Wiadomo z większą pewnością, że Ukraina współpracuje m.in. z Marokiem, gdzie kiedyś eksportowała uzbrojenie. Teraz „odkupuje”, co jeszcze nadaje się do użytku.
Ukraina otwiera kolejne ambasady w Afryce, w marcu ruszyła placówka w Wybrzeżu Kości Słoniowej. I obecne są tam także służby specjalne tropiące głównie wagnerowców. Na YouTube można obejrzeć filmiki z Sudanu, gdzie jeszcze niedawno działał ok. stuosobowy oddział Timur podlegający Naczelnemu Zarządowi Wywiadu. Ukraińcy nie pojechali na wycieczkę, tylko pracowicie odstrzeliwują rosyjskich najemników, przy okazji realizując misję polityczną wsparcia urzędującego prezydenta.
Odporność gospodarki
Oglądając doniesienia o zmasowanych bombardowaniach ukraińskich miast i ukraińskiej infrastruktury, można rzeczywiście odnieść wrażenie, że Rosjanie przejęli inicjatywę. I zniszczenia infrastruktury elektroenergetycznej i ciepłowniczej są olbrzymie. Jak jednak skomentował jeden z ukraińskich ekspertów od energetyki, zniszczono lub uszkodzono elektrownie węglowe, z których większość i tak nadawała się już tylko do zamknięcia. Chwilowy kryzys, który Ukraińcy łatają importem energii elektrycznej, może więc okazać się impulsem do modernizacji systemu elektroenergetycznego w oparciu o nowe, rozproszone technologie generacji. Inwestycje w tę nową infrastrukturę trwają cały czas.
Najprawdopodobniej ów ekspert trochę „kozaczy”, ale prawdą jest, że Ukraińcy pokazali niezwykłą odporność na blackouty już zimą 2022 r. W efekcie mimo uciążliwości rosyjskich bombardowań nie przekładają się one na ogólne wyniki makroekonomiczne. W marcu inflacja spadła do poziomu 3,2 proc. PKB w 2023 wzrósł o 5,3 proc. (po załamaniu w 2022 o ponad 28 proc.) i jest na poziomie 3/4 PKB z 2021 r. Eksperci dodają, że PKB na głowę praktycznie się nie zmienił, bo kilka milionów Ukraińców wyjechało. Więc nie nastąpiło to, co jeszcze w 2022 prognozował Bank Światowy – Ukraińcy nie pogrążyli się w ubóstwie. Jakość życia nie pogorszyła się radykalnie.
Co ważniejsze, według analiz Narodowego Banku Ukrainy w marcu poprawiła się wyraźnie wartość indeksu oczekiwań biznesowych i jest pozytywna po raz pierwszy od sześciu miesięcy. W marcu także poprawiły się nastroje konsumenckie. Od września działa tzw. korytarz czarnomorski, który umożliwia eksport produktów rolnych i metalurgicznych. Otwarcie go uznać należy za wielkie osiągnięcie strategiczne – kraj bez floty zagonił do portów wielką podobno Flotę Czarnomorską i uzyskał kontrolę nad kluczowym dla funkcjonowania państwa szlakiem handlowym.
Odporność państwa
Wychodzi na to, że w marcu, kiedy zachodni eksperci i komentatorzy zaczęli wpadać w przygnębienie, wieszcząc rychły upadek Ukrainy, sami Ukraińcy jakby im na złość nie wpadli w rozpacz, tylko aktywizują się w każdym niemal obszarze i prowadzą wojnę z pozycji defensywnych, ale potrafiąc narzucać swoje warunki i realizować polityczne cele strategiczne. Warto przypomnieć, że w marcu mimo amerykańskiej obstrukcji do Ukrainy wpłynęła największa od początku wojny transza zagranicznej pomocy, blisko 9 mld dol. Cóż, Ukraina może liczyć nie tylko na Amerykanów.
Żeby móc jednak liczyć np. na Unię Europejską, musi realizować plan reform przewidziany w ramach procesu akcesyjnego oraz instrumentu ukraińskiego UE. Więc mimo wojny Rada Najwyższa przyjęła ustawę o lobbingu, a rząd przyjął plan realizacji instrumentu ukraińskiego UE w latach 2024-27. Innymi słowy, państwo działa również w przestrzeni normatywnej i dyplomatycznej. Wielkim testem sprawności w tym obszarze będzie zapowiadana na połowę czerwca Konferencja Pokojowa na najwyższym szczeblu.
Przypomnijmy, że z inicjatywy Wołodymyra Zełenskiego, który w grudniu 2022 r. ogłosił dziesięciopunktowy plan dla pokoju, odbyło się już kilka międzynarodowych konferencji ministerialnych, w których uczestniczyli przedstawiciele kilkudziesięciu państw (również spoza kręgu sojuszniczego). Ukraina chce w ten sposób narzucić własną narrację o pokoju i jego warunkach. Czerwcowy szczyt w Szwajcarii pokaże efekty.
Problemy
Oczywiście nie można zapominać o licznych problemach, z jakimi Ukraina musi się mierzyć. Nie tylko na froncie. Wewnętrzne życie polityczne pogrąża się w marazmie, coraz trudniej zebrać większość w Radzie Najwyższej potrzebną do głosowania nowych ustaw. Na szczęście zmysł strategiczny powoduje, że w przypadku ustaw wojennych i przyszłościowych, związanych z akcesją do UE, ciągle nie ma problemu z jednością ponad podziałami. Zdarza się jednak, że inne akty prawne są odsuwane ze względu na brak większości.
Ciągle problemem jest korupcja, co podkreślają Ukraińcy w kolejnych badaniach. Ale faktem jest też, że po wybuchu wojny zwiększyła się intensywność służb śledczych i coraz więcej przypadków korupcji jest ujawnianych i doprowadzanych do sądowych rozstrzygnięć.
Sytuacja jest złożona, jednak opierając się na pomocy sojuszników, Ukraińcy mogą prowadzić tę wojnę jeszcze długo. Mają też scenariusze na wypadek, gdyby pomoc gwałtownie się załamała. Rosjanie z kolei, choć także okazali się znacznie odporniejsi na sankcje i wojenne straty, nie są tak silni, jak przekonuje propaganda. Z tego też względu ciągle nie są w stanie przełożyć inicjatywy taktycznej na efekty strategiczne.
Polska blokada
Niestety, do tego obrazka trzeba dołożyć rolę Polski. Ukraińscy eksperci nie mają wątpliwości, że mogą liczyć na strategiczne wsparcie polskiego rządu. Nie rozumieją jednak indolencji polskiego państwa w sprawie blokad granicy. Zgodnie z szacunkami Narodowego Banku Ukrainy w lutym z tego powodu wpływy do budżetu państwa zmniejszyły się o ok. 7 mld hrywien, w marcu będzie to ok. 6 mld.
Trzeba pamiętać, że każda hrywna trafiająca do budżetu zasila armię. Innymi słowy, blokady bezpośrednio uderzają w zdolności obronne Ukrainy. Przemysł mógłby produkować więcej, ale brakuje pieniędzy na finansowanie zamówień. Rachunek jest boleśnie prosty.
Nic więc dziwnego, że błyskawicznie topnieje przyjaźń do Polski. Jeszcze w styczniu pozytywnie do Polski odnosiło się 86 proc. ankietowanych w badaniu Centrum Razumkowa. W marcu już tylko 58 proc. patrzyło na Polskę pozytywnie, nawet Słowacja z Fico zyskała wyższe notowania – 70 proc. głosów pozytywnych.
Co gorsza, zdaniem Ukraińców blokowanie granicy to najpoważniejszy przypadek działań podejmowanych poza granicą Ukrainy mających wpływ na Ukrainę. Kłopoty z uchwaleniem pomocy amerykańskiej przez Kongres zostały ocenione nieco łagodniej.
Rozumieć Ukrainę
Uzupełnieniem tego tekstu są dwa artykuły, jakie opublikowałem w „Polityce”. Pierwszy, o sytuacji społeczno-politycznej, w numerze 17/2024. Drugi o kulturze w czasie wojny w numerze 18/2024 (w kioskach w środę 24 kwietnia). I zapraszam oczywiście do słuchania podkastu „Rozumieć Ukrainę” – we wtorek 23 kwietnia o 15:10 odcinek ostatni w drugim sezonie. Z Agnieszką Lichnerowicz rozmawiamy o tym, czy Ukraina rzeczywiście przegrywa wojnę, a na koniec trochę o dekolonizacji i odkrywaniu zasobów ukraińskiej kultury z czasów radzieckich.